Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To wydarzenie bez precedensu w kraju, gdzie jeszcze kilkanaście lat temu konfiskowano dobra kościelne, a świątynie zamieniano na meczety. Powstanie pierwszej od 1923 r. niemuzułmańskiej świątyni premier Ahmet Davutoǧlu zapowiedział podczas spotkania z przedstawicielami tureckich mniejszości religijnych. Choć rządząca w kraju Islamska Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) dawno już odeszła od promowanej przez „Ojca Turków” Mustafę Kemala Atatürka laickości państwa, wystąpienie premiera było niemałą niespodzianką. „Jesteśmy muzułmanami, ale nie spychamy na margines wyznawców innych religii”, mówił dziennikarzom premier.
Kościół ma służyć głównie ok. 25 tysiącom syryjskich wyznawców prawosławia, którzy, prześladowani i mordowani we własnym kraju przez dżihadystów z Państwa Islamskiego, schronili się nad Bosforem. Dotąd uchodźcy modlili się w kościołach katolickich lub innych świątyniach prawosławnych.
Budowniczowie świątyni nie mogą liczyć na wsparcie finansowe ze strony państwa, lecz jedynie na składki wiernych (rzadko się wspomina, że podobnie dzieje się w przypadku budowy wielu meczetów) – ale sam fakt, że Turcja przeznaczyła już miejsce pod budowę kościoła, i tak należy uznać za wyciągnięcie ręki do „innowierców”. Przedstawiciele Urzędu ds. Religii obecni na spotkaniu z premierem przypominali, że to właśnie AKP odeszła od polityki likwidacji świątyń innych religii, zaczęła je remontować, a nawet zwracać skonfiskowane wcześniej mienie. Wcześniej nawet po to, by wyremontować cieknący dach, pękającą ścianę czy niszczejące freski, trzeba było się przebić przez niekończący się gąszcz przepisów. Bywało, że o pozwolenia starano się latami.
Teren, na którym stanie nowa świątynia, mieści się w atrakcyjnie położonej nad morzem dzielnicy Yeşilköy, co można przetłumaczyć jako Zielona Wioska. Już teraz stoją tam inne świątynie chrześcijańskie.