Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
2
Mam słabość do tego słowa i aury, jaką wytwarza; mam słabość do świata wartości, z jakiego się wywodzi. Wiem także, że należy się nim posługiwać rozważnie, z dystansem i uśmiechem. Jeśli powiem komuś, że jest zacny, to mogę się spodziewać zaprzeczenia w rodzaju: "wcale taki zacny nie jestem". Wiele to mówi o dzisiejszym języku i współczesnej mentalności.
3
W artykule Wojciecha Czuchnowskiego "Jak Zybertowicz z Targalskim nauczali ABW" ("Gazeta Wyborcza" z 15 lutego) znalazłem zdania, jakie toruński socjolog skierował do swych słuchaczy-oficerów. Wedle autora artykułu, prof. Zybertowicz mówił, że "tajne służby to enklawa niecności", "to instytucja, w której przestrzeganie zasad niecnych jest cnotą" oraz dodawał, że "niecnota powinna służyć ochronie zasad zacnych".
Czuchnowski zarzuca Zybertowiczowi (nie jestem pewien, czy słusznie) pochwałę "niecności". Mnie uderza co innego: przeświadczenie, że kategorie "niecności" i "zacności" dobrze opisują sytuację oficera dzisiejszych służb i praktyczne problemy, które musi on rozwiązywać.
4
Świadomość prawna i moralna ludzi związanych z tajnymi służbami jest rzeczą istotną, gdyż może (co łatwo byłoby udowodnić) wpływać na klimat życia publicznego. Odpowiedzialni za ową świadomość są ci, którzy sprawują władzę wykonawczą. To oni decydują o tym, kto szkoli oficerów, jakim językiem to czyni i jaki cel nadrzędny sobie stawia.
Nie wiem, czy dokumenty, wspominane w artykule Wojciecha Czuchnowskiego, pozwalają na jakieś ogólne wnioski dotyczące PiS-owskiej strategii ideologicznego szkolenia tajnych służb. Powtarzam tylko: figura zacnego oficera ABW, który niecnymi metodami chroni zdobyczy demokracji (w takim rozumieniu, które przyjmują ideolodzy Prawa i Sprawiedliwości) - nie wydaje mi się, mimo sympatii dla samej kategorii zacności, zbyt efektywnym narzędziem kształcenia kogokolwiek.
5
Jak przyjęli słowa prof. Zybertowicza jego słuchacze z ABW? Czuchnowski cytuje jeden (szkoda, że tylko jeden) głos. Anonimowy oficer, który przekazał "Gazecie" wspominane powyżej materiały, mówi: "Twierdzenia z tych zajęć to mieszanina pseudonaukowego bełkotu z wizją służb rodem z powieści sensacyjnych. Kompletnie bezwartościowa".
Odetchnąłem z ulgą (i z nadzieją, że ów oficer wie, co mówi). Nie pojmuję tylko, skąd niechęć do sensacyjnych powieści. Niektóre są całkiem niezłe.