Zacny

1 Wedle "Słownika etymologicznego języka polskiego" Wiesława Borysia słowem "zacny" określało się w dawnej polszczyźnie człowieka "mającego szlachetny charakter, dobre serce, prawego". Autor słownika powiada także, że jest to zapożyczenie z języka czeskiego, w którym "zacny" znaczył tyle co "cenny, kosztowny, drogocenny, szanowny, wielmożny, wysoko urodzony, znakomity, wspaniały, rzadki, niespotykany".

27.02.2008

Czyta się kilka minut

2

Mam słabość do tego słowa i aury, jaką wytwarza; mam słabość do świata wartości, z jakiego się wywodzi. Wiem także, że należy się nim posługiwać rozważnie, z dystansem i uśmiechem. Jeśli powiem komuś, że jest zacny, to mogę się spodziewać zaprzeczenia w rodzaju: "wcale taki zacny nie jestem". Wiele to mówi o dzisiejszym języku i współczesnej mentalności.

3

W artykule Wojciecha Czuchnowskiego "Jak Zybertowicz z Targalskim nauczali ABW" ("Gazeta Wyborcza" z 15 lutego) znalazłem zdania, jakie toruński socjolog skierował do swych słuchaczy-oficerów. Wedle autora artykułu, prof. Zybertowicz mówił, że "tajne służby to enklawa niecności", "to instytucja, w której przestrzeganie zasad niecnych jest cnotą" oraz dodawał, że "niecnota powinna służyć ochronie zasad zacnych".

Czuchnowski zarzuca Zybertowiczowi (nie jestem pewien, czy słusznie) pochwałę "niecności". Mnie uderza co innego: przeświadczenie, że kategorie "niecności" i "zacności" dobrze opisują sytuację oficera dzisiejszych służb i praktyczne problemy, które musi on rozwiązywać.

4

Świadomość prawna i moralna ludzi związanych z tajnymi służbami jest rzeczą istotną, gdyż może (co łatwo byłoby udowodnić) wpływać na klimat życia publicznego. Odpowiedzialni za ową świadomość są ci, którzy sprawują władzę wykonawczą. To oni decydują o tym, kto szkoli oficerów, jakim językiem to czyni i jaki cel nadrzędny sobie stawia.

Nie wiem, czy dokumenty, wspominane w artykule Wojciecha Czuchnowskiego, pozwalają na jakieś ogólne wnioski dotyczące PiS-owskiej strategii ideologicznego szkolenia tajnych służb. Powtarzam tylko: figura zacnego oficera ABW, który niecnymi metodami chroni zdobyczy demokracji (w takim rozumieniu, które przyjmują ideolodzy Prawa i Sprawiedliwości) - nie wydaje mi się, mimo sympatii dla samej kategorii zacności, zbyt efektywnym narzędziem kształcenia kogokolwiek.

5

Jak przyjęli słowa prof. Zybertowicza jego słuchacze z ABW? Czuchnowski cytuje jeden (szkoda, że tylko jeden) głos. Anonimowy oficer, który przekazał "Gazecie" wspominane powyżej materiały, mówi: "Twierdzenia z tych zajęć to mieszanina pseudonaukowego bełkotu z wizją służb rodem z powieści sensacyjnych. Kompletnie bezwartościowa".

Odetchnąłem z ulgą (i z nadzieją, że ów oficer wie, co mówi). Nie pojmuję tylko, skąd niechęć do sensacyjnych powieści. Niektóre są całkiem niezłe.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2008