Wypełnianie

Oto jedyny, niezwykle obszerny przewodnik po naszej fotograficznej współczesności, jasno tłumaczący przyczyny zmian i pokazujący, jak bardzo jest ona zróżnicowana.

11.03.2013

Czyta się kilka minut

Hybrid Figures; ed.5; 2010 r. / Fot. Przemysław Dzienis (we współpracy z Dorotą Buczkowską)
Hybrid Figures; ed.5; 2010 r. / Fot. Przemysław Dzienis (we współpracy z Dorotą Buczkowską)

Nakładem krakowskiego wydawnictwa Karakter ukazał się przewodnik po polskiej fotografii ostatnich lat, „Decydujący moment. Nowe zjawiska w fotografii polskiej po 2000 roku” autorstwa Adama Mazura. Jest obszerny (niemal 400 stron), dwujęzyczny, bogato ilustrowany (z górą pół tysiąca fotografii). Znalazły się w nim sylwetki fotografów uznanych za szczególnie reprezentatywnych – nie dla współczesnej fotografii polskiej w ogóle, ale dla zmian, jakie w niej zaszły po 2000 r.


CEZURA


Owszem, naturalną cezurą wydaje się 1989 r., od tego czasu w polskiej fotografii zdarzyło się wiele, jednak – pisze autor – największe zmiany zaszły dopiero po roku 2000. Mazur wymienia między innymi ożywienie życia fotograficznego, w tym powstanie kolejnych festiwali (choćby w Łodzi, Krakowie, Poznaniu); nadejście ery fotografii cyfrowej, a więc ważny przełom technologiczny. Wystarczy wspomnieć o fotografii komórkowej, żeby zrozumieć, jak wielką falą rozlała się fotografia dzięki wprowadzeniu cyfrowej demokracji; ostrą rywalizację tytułów prasowych na polu fotografii (dziś już pieśń przeszłości – do historii odeszły ambitnie ilustrowane dodatki „Gazety Wyborczej” i „Rzeczpospolitej”); dominację kultury popularnej – z czym związane „poplątanie i pomieszanie skrajnie odmiennych dyskursów, postaw i obrazów”, które „może początkowo przyprawiało o mdłości purystów, artystów i krytyków”, summa summarum jednak wyszło wszystkim na dobre; a także ułatwione, bezpośrednie kontakty z twórczością światowych sław – dzięki wystawom i wydawnictwom. Powstały też szkoły fotografii, a studiowanie za granicą przestało być fanaberią dostępną niewielu; obok często skostniałych instytucji – jak choćby krakowskie Muzeum Historii Fotografii – powstały liczne i bardziej giętkie w działaniu fundacje i stowarzyszenia. Fotografia weszła przebojem do internetu (który trudno sobie wyobrazić bez zdjęć i filmów), stała się także nieodłącznym składnikiem języka sztuki, medium do wynajęcia. Tych zmian jest tak wiele, że trudno wyliczyć je wszystkie.

Największą zasługą Adama Mazura (a także wydawnictwa Karakter) jest to, że książka w ogóle powstała. To najwyższa pochwała i trzeźwe stwierdzenie dotyczące naszego rynku wydawniczego. Ukazują się teksty wyrywkowe, katalogi wystaw, albumy. Brak jednak opracowań przekrojowych i historycznych. Brak, dziura, strach – te określenia najtrafniej opisują stan i postawę wydawców polskich, mierzących się z historią polskiej fotografii. Nie tylko wydawców zresztą. Fotografia obecna jest w galeriach i w internecie; o wiele rzadziej w muzeach, przyjmujących postawę godną instytucji z innego wieku, które dopiero od niedawna nieśmiało zaczęły ją wprowadzać do swoich programów.

Tu zaś, jakby wbrew wszystkiemu, powstała książka podsumowująca pewien okres, na dodatek całkowicie współczesny. Ten wysiłek budzi respekt.


DŁUUUGA LISTA


„Decydujący moment” to określenie zaczerpnięte z wielkiego klasyka fotografii, Henri’ego Cartiera-Bressona. Oznacza tę jedyną chwilę, która wyraża istotę jakiegoś wydarzenia. Moment obecny, okres po 2000 r. Mazur uznał za decydujący, bo bezprecedensowy w historii polskiej fotografii – mimo że to cezura umowna, jak sam zaznacza. Coś się skończyło, coś się zaczęło; bardziej jednak chodzi o opis fotograficznego „teraz”. Skończyła się zgrzebność i jednorodność, lokalny charakter fotografii polskiej. Zaczął się okres międzynarodowej ekspansji, wybuch talentów, zdobywanie szlifów za granicą, wychodzenie Polski z zaścianka.

Adam Mazur przedstawił w swojej książce sylwetki 92 fotografów, od reportażystów (Tomasz Tomaszewski, Krzysztof Miller, Tomasz Gudzowaty, Damian Kramski), poprzez dokumentalistów (Wojciech Wilczyk, Krzysztof Zieliński, Weronika Łodzińska), fotografów mody (Jacek Poremba), aż po artystów wizualnych, bardziej lub mniej incydentalnie sięgających po fotografię (Zbigniew Libera). Trudno pominąć także fotografów, których znakiem rozpoznawczym jest gatunkowa transgresja: Witek Orski, Kuba Dąbrowski, Łukasz Trzciński.

Obok tych, którzy do leksykonu Mazura weszli, znalazła się cała lawina tych, którzy się w nim nie znaleźli. We wstępie naliczyć można około 120 (sic!) nazwisk twórców, którzy zasługują, by się pojawić, ale z różnych przyczyn nie starczyło dla nich miejsca.

Adam Mazur po raz kolejny (po książce „Historie fotografii w Polsce 1839–2009”) podjął ważne wyzwanie, postawił jednak na wyrywkowość, nie na obraz całościowy. Chodzi bowiem, jak wyjaśnia podtytuł, o „Nowe zjawiska w fotografii polskiej po 2000 roku”. „Decydujący moment” jest opisem nowatorskich prób w fotografii polskiej XXI wieku, i z tego właśnie powodu wypadli z niego autorzy tworzący od dawna i „konsekwentnie rozbudowujący swoje portfolio”. Nie ma starych mistrzów, nie ma młodszych, ale już uznanych (nawet tych, którym Mazur organizuje wystawy, jak niedawno publikowana w „Tygodniku Powszechnym” Katarzyna Mirczak). Intencja Mazura jest całkowicie czytelna. W swoim leksykonie promuje tylko to, co nowe.


PLUSY I MINUSY


Oto lista przyczyn, dla których „Decydujący moment” Mazura powinien się znaleźć na półce każdego, kto – choćby pobieżnie – interesuje się fotografią: to jedyny, niezwykle obszerny przewodnik po fotograficznej współczesności, jasno tłumaczący przyczyny zmian i pokazujący, jak bardzo jest ona zróżnicowana.

W tej książce szczególnie cieszy mnie podskórne nawiązanie do dokonań innego indywidualisty, Jerzego Lewczyńskiego, do jego „Antologii fotografii polskiej 1839–1989”. Ta dziwna antologia, niedoceniona i niezbyt dobrze znana, pokazywała o wiele szerszy wachlarz możliwości fotografii polskiej; trudno się jednak dziwić, Lewczyński starał się pokazać jej pełny przekrój historyczny i nie wahał się przed niczym. Obok ikon XIX i XX wiecznej fotografii umieścił mgliste fotografie białego konia na łące i, oczywiście, piersiaste kobiety – pokazując tym samym, że fotografia to nie czyste dzieło, tylko zapis mechaniczny, który może służyć najróżniejszym celom. Skutki bywają bardzo różne; ale dopiero obraz tej masy pokazuje zarys historii. Pewien jestem, że gdyby Lewczyński składał dziś antologię podobną do książki Mazura, umieściłby w niej zdjęcia paparazzich, anonimowe fotografie z egipskich wczasów, zdjęcia towarów z katalogów sklepów wielkopowierzchniowych (ale przed intelektualną obróbką, jakiej poddał je Mikołaj Długosz w „1994”, wystawie i albumie zawierającym stare zdjęcia reklamowe z Makro Cash&Carry). Antologię Lewczyńskiego z 1999 r. ogląda się dziś jak nieco nieudany prototyp; ale to jemu właśnie zawdzięczamy „Decydujący moment”.

Jednak obok tej listy można zbudować drugą. Jest to lista zastrzeżeń.

Pierwsza wątpliwość: jesteśmy my, Polacy, aż tak niewiarygodnie utalentowani, aż tak skłonni do zmian, jak tego chce Mazur? Tworzymy aż tak wiele nowych zjawisk? To chyba podstawowa linia podziału między autorem książki a mną, jej użytkownikiem: nie jestem w stanie mu uwierzyć. Lista nazwisk jest zdecydowanie za długa, niemal sto ważnych nazwisk w ciągu 12 lat. Skoro i tak z przeróżnych względów Mazur pomija 120 autorów, to czemu nie pójść dalej – dla jasności obrazu i większej wiarygodności?

„Decydujący moment” próbuje się wydać zamierzeniem demokratycznym. Każdemu z fotografów przyznano po cztery strony – tu nie ma starszych i młodszych, ważnych i nieważnych. Trudno się z zgodzić z tą zasadą. Nic z niej nie wynika. Fotografia, podobnie jak literatura i sztuka, nie jest dziedziną demokratyczną. Tu rządzą lepsi. „Decydujący moment” byłby czytelniejszy, gdyby dążył do systematyzacji problemów, a nie do ich atomizacji.

Mam też inne kłopoty z książką Mazura. Wiele informacji o autorach jest, mówiąc najkrócej, zbędnych („Mieszka w Gdyni, pracuje w Gdańsku” – ciekawe, czym dojeżdża do pracy?). Także język tego tomu jest często daleki od literackiej polszczyzny, gdzieś na styku krainy kolokwializmu i getta historyków sztuki: „na polu krytyki fotografii dorobek ten pozostaje właściwie nierozpoznany”. Podobnymi cytatami można by zapełnić wiele stron. Wiele stwierdzeń pochodzi z krainy baśni, jak choćby to: „Historia fotografii obraca się wokół dziewiątki”.

Mazur bywa wreszcie niekonsekwentny wobec własnych założeń: niektóre projekty powstały przed cezurą roku 2000 (Wojciech Prażmowski), niektóre zaś nie różnią się niczym od poprzednich dokonań (Zofia Kulik). A jednak pomimo licznych skaz cieszy, że ta książka powstała i jest się do czego odnosić. Pozostaje mieć nadzieję, że Mazur nie skolonizuje całego rynku, że pojawią się za nim inni. Bo historia polskiej fotografii, mimo tych wszystkich pracowicie wymienionych szkół, konkursów, mimo boomu na zdjęcia, nadal pozostaje ziemią mało znaną. 



Adam Mazur „Decydujący moment. Nowe zjawiska w fotografii polskiej po 2000 roku”, Karakter 2012.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarz, publicysta, krytyk kulinarny i kurator wystaw fotograficznych. Stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Jego teksty z lat 2008-2010 publikowane w „Tygodniku Powszechnym” zostały wydane w zbiorze „Dno oka” (2010, finał nagrody Nike). Opublikował… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2013