Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jezus rzekł [do niego]: Podnieś się i stań na środku” (zob. Łk 6, 6-11). Ewangelia przywołana przez Liturgię w ubiegłym tygodniu precyzyjnie opisuje nasze kościelne „dziś”.
Oczywiście opisuje najpierw to, co stało się lat temu niemal dwa tysiące – Jezusowy spór z „uczonymi w Piśmie i faryzeuszami” o sens szabatu. Zredukować jednak jej interpretację do historycznych analiz znaczy ni mniej, ni więcej, jak tylko ją obezwładnić.
Ta Ewangelia dzieje się dziś – we wspólnocie Kościoła, któremu przewodzi Franciszek. To właśnie ten papież, od samego początku swego pontyfikatu, ma odwagę postawić w środku Kościoła człowieka cierpiącego. To precyzacja myśli św. Jana Pawła II z jego pierwszej encykliki, z której pamiętamy, że drogą Kościoła jest człowiek. Franciszek uściśla: przede wszystkim człowiek cierpiący. Tak jak Jezus w tamtej synagodze – Franciszek w samym środku naszej wspólnoty wiary, modlitwy i kultu stawia człowieka na rozmaity sposób niepełnosprawnego, upośledzonego, „nieregularnego”, biednego, zmarginalizowanego, odrzuconego. Mówi mu: Podnieś się i stań na środku! Stawia nam go wszystkim przed oczy.
Zaraz, zaraz – powie ktoś – czy miejsce w samym środku wspólnoty modlitwy i kultu nie należy się Bogu? Prawda. Należy się. On sam jednak konsekwentnie przedstawia się nam w słowach 25. rozdziału Mateusza: „byłem głodny, spragniony, nagi, chory, w drodze, w więzieniu (...) cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili”. To Chrystus, a za nim ostatni papieże, zaprasza in medium wspólnoty Kościoła ludzi poszkodowanych – przez siebie, przez innych – „uschłych”, sparaliżowanych. Natomiast przeciwnicy Jezusa (dawni i obecni) w centrum życia wspólnoty wiary stawiają prawo: „śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go”.
To jest napięcie tego wydarzenia – wtedy i dziś: napięcie między koncentracją na prawie a koncentracją na potrzebach konkretnego człowieka. Te potrzeby zresztą Jezus widzi zupełnie inaczej niż jego adwersarze – oni widzą tylko uschłą rękę. Przykładają do niej znane sobie paragrafy: czy to wystarczający powód, by zawiesić zasadę szabatniego odpoczynku? Czy to zagraża życiu chorego? Żył z tym do tej pory... Nie może poczekać jeszcze dzień lub dwa?
Jezus postrzega człowieka, któremu kazał stanąć w centrum, o wiele głębiej. Jego poziom widzenia znajduje odbicie w pytaniu, jakie Jezus stawia faryzeuszom: „Co wolno w szabat: życie ocalić czy zniszczyć?” – można też przetłumaczyć dosłownie, jak uczynił to św. Hieronim w Wulgacie: „duszę zbawić czy stracić?” (animam salvam facere an perdere). Widzi – jak wszyscy – uschłą rękę, ale pyta o stan duszy: o duchowe potrzeby, siły i kondycję niepełnosprawnego człowieka. O jego życie – nie o rękę...
Wyrzucicie go? – zdaje się nas pytać. W przekonaniu, że jego problem jest błahostką? Powiecie mu: przyjdź jutro? A macie pewność, że przyjdzie?! Czy jego obecność – w całej prawdzie o nim – jest dla was/nas problemem (prawnym) czy wyzwaniem i szansą? ©