W drodze na Lampedusę

Nie wszyscy we Włoszech boją się migrantów z Afryki. Kardynał – chwalą się mieszkańcy Agrygentu – oddaje im na noc świątynię.

17.03.2015

Czyta się kilka minut

Obóz dla uchodźców na Lampedusie, Włochy /  / fot. Vincenzo Tersigni / EIDON / REPORTER
Obóz dla uchodźców na Lampedusie, Włochy / / fot. Vincenzo Tersigni / EIDON / REPORTER

Avverse condizioni meteo marine! Pracownicy biura żeglugi w Porto Empedocle na południowym wybrzeżu Sycylii trzeci dzień z rzędu rozkładają ręce: – Złe warunki pogodowe! Żaden statek nie odjedzie dziś w morze.

W niewielkim porcie trwa krzątanina: rybacy korzystają z przerwy w połowach i naprawiają kutry. Czasem przyjdą odpocząć do ciasnego baru na nabrzeżu. Nawet straż przybrzeżna, której posterunek zajmuje pawilony na końcu mola, zakotwiczyła dwie kanonierki.

3224 ofiar morza

Z Porto Empedocle – jednej z tych miejscowości, których nazwy nie mówią nam nic, dopóki sami się w nich nie znajdziemy – kursują promy na Wyspy Pelagijskie. Wyspy są trzy. Pierwsza, Lampione, to tylko skalisty cypel z opuszczoną wiele lat temu latarnią morską. Na drugiej, niewielkiej Linosie, mieszka niespełna 500 osób.

Przyjechałem tu, ponieważ chcę dopłynąć na trzecią z Wysp Pelagijskich – Lampedusę – która leży w odległości zaledwie 113 kilometrów od Afryki. I od lat jest celem migrantów z tego kontynentu, którzy uciekając przed wojnami ryzykują tu życiem. Chcę spotkać się z ludźmi, którzy przeżyli najbardziej niebezpieczną przeprawę morską na świecie.

Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) szacuje, że w 2014 r. na Morzu Śródziemnym zginęło 3224 migrantów. W rzeczywistości woda pochłonęła więcej ofiar, gdyż niejednego dramatu nie zdążyły zarejestrować statystyczne wykazy. Na południe od Włoch tonie średnio kilkanaście osób dziennie.

Agrygent, miasto otwarte

Przerwę w podróży wykorzystuję na wizytę w oddalonym od Porto Empedocle o 10 kilometrów Agrygencie. Wiele miejscowości w południowych Włoszech zakładano na szczytach wzgórzach – w obawie przed piratami, którzy już we wczesnym średniowieczu zapuszczali się tu z portów w północnej Afryce. Agrygent szczyci się historią starożytną: miasto – na szerokiej nizinie nad morzem – zakładali jeszcze Grecy. Ale potem, sycylijskim zwyczajem, przeniosło się ono na niedalekie wzgórze.

A zatem – „miasto-twierdza”? Nic bardziej mylnego. W ostatnim czasie, m.in. za sprawą działalności Kościoła katolickiego, Agrygent stał się miejscem przyjaznym dla tych, których „najazdu” (użyjmy tu określenia, którym posługują się nawet polskie tabloidy) boi się ponoć Europa.

Od 2008 r. ordynariuszem miejscowej diecezji jest Francesco Montenegro, zwany tu „biskupem migrantów”, którego na ostatnim konsystorzu papież mianował kardynałem. „Imigranci są największą ofiarą globalizacji – mówił minionej jesieni podczas wizyty w Polsce. – Ich eksodus stanowi oskarżenie sytego zachodniego świata, to symbol niesprawiedliwości, które nim rządzą. Dlatego właśnie potrzebujemy teraz etyki odpowiedzialności. Bez niej nie ma przyszłości dla Europy”.

W siedzibie miejscowego Caritasu przyjmuje mnie Giuseppe La Rocca – jedna z dziesięciu osób, które w imieniu miejscowego Kościoła pomaga migrantom bezpośrednio.

– Nie prowadzimy ośrodków dla migrantów, gdyż tym zajmuje się państwo. Ale gdy zdarzy się tak, że na Lampedusę nagle dotrze większa grupa migrantów – jak przed miesiącem, po wzmożeniu walk w Libii) – wysyłamy na wyspę kogoś celem zorientowania się potrzebach – wyjaśnia Giuseppe.

Potem Caritas wysyła koce, pożywienie i, jeśli trzeba, także lekarstwa. A gdy migranci zostają przywiezieni do Porto Empedocle i Agrygentu, organizuje dla nich zajęcia sportowe, zapewnia pomoc prawników, prowadzi kursy włoskiego.

Gdy zapada noc

Większość migrantów nie ma ze sobą dokumentów. – Odmawiają, gdy w ośrodku chcą ich sfotografować lub pobrać odciski palców, a władze nie mają prawnych możliwości, by ich do tego zmusić – mówi Giuseppe. – Po tym, jak w październiku 2013 r., kilkaset metrów od wybrzeży Lampedusy, utonęło 359 osób, we Włoszech zmieniono prawo. Przed wypadkiem migrantom groziły kary za nielegalne przekroczenie granicy. Po wypadku – stali się we Włoszech ludźmi wolnymi. Mogą opuszczać przygotowane dla nich ośrodki. Większość z nich po jakimś czasie wyjeżdża do krewnych lub znajomych – do Norwegii, Szwajcarii, czy Niemiec.

Są w Agrygencie tacy, którzy mówią na przybyszów z Afryki – „Turcy”. To pozostałość jeszcze ze średniowiecza; najeżdżający wtedy Sycylię piraci przypływali z portów afrykańskich zarządzanych przez imperium osmańskie.

Jednak wielu mieszkańcom miasta podoba się otwartość miejscowego Kościoła. – Ksiądz kardynał – chwalą się – oddaje im nawet na noc jedną ze swoich świątyń.

Po powrocie do Porto Empedocle doświadczam uczucia znanego mi dotąd z książek podróżniczych: sztorm wstrzymał ruch w porcie, drugi dzień czekam na zaokrętowanie. Europa o mnie dba, nie pozwala na podróż w obawie o moje bezpieczeństwo. Ale podczas nocy, która właśnie się zaczyna, na morzu w promieniu 200 mil stąd, pod pokładami łodzi przewożących migrantów, wielu ludzi będzie się bardzo bało.

Pamiętajmy o nich.

Marcin Żyła z Porto Empedocle (Sycylia)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej