Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kadyrow w pierwszej wojnie czeczeńskiej walczył przeciwko Rosjanom, później skłócony z separatystami przeszedł na drugą stronę barykady, dogadał się z Moskwą i stanął na czele prorosyjskich władz republiki, a na koniec w maju tego roku zginął w zamachu. Jego śmierć była fiaskiem sformułowanej przez prezydenta Władimira Putina polityki “czeczenizacji" - stopniowego przekazywania władzy lojalnym Czeczenom przy lekceważeniu istnienia ciągle silnego ruchu separatystycznego. Doktryna ta nie przyniosła stabilizacji ani samej republice, ani Moskwie - nie ustały walki, nie zaprzestano pacyfikacji niepokornych wiosek, nie ukrócono panoszenia się wojsk federalnych i noszących broń przedstawicieli promoskiewskich klanów, nie powstrzymano terrorystów.
Uczczenie - w przeddzień kolejnych operetkowych wyborów - pamięci Kadyrowa było jasnym komunikatem: Moskwa nie rezygnuje z wytyczonej linii. Sam prezydent Putin przybył na grób Kadyrowa z bukietem czerwonych kwiatów, w wielu miejscowościach w Czeczenii odsłonięto tablice upamiętniające bohaterski żywot zabitego wodza, a w Moskwie nadano jego imię jednej z ulic (co spotkało się z krytycznym przyjęciem w Rosji). Uspokajający obrazek, opatulony propagandową watą został w jednej chwili wysadzony w powietrze: kilka dni przed wyborami czeczeńscy separatyści zorganizowali zamachy na samoloty pasażerskie. Władze długo broniły się przed uznaniem wersji zamachu, bo to oznacza kolejne fiasko ich polityki. Niczego nie gwarantuje również wybór na prezydenta kolejnego straceńca, który wcześniej bądź później zostanie zabity czy to przez partyzantów, czy przez rywali z niezadowolonych klanów. A będzie o co się bić - prezydent Putin zgodził się na pozostawianie w republice podatków ze sprzedaży ropy naftowej i zwiększenie subsydiów na odbudowę republiki.
Nie ma dziś prostych rozwiązań dla Czeczenii, nie ma dziś prostych rozwiązań dla Moskwy. Wiele osób zadaje sobie pytanie: co jeszcze musi się stać (a stanie się jeszcze coś na pewno), żeby wyjść ze ślepego zaułka, jakim jest dzisiejsza polityka Kremla wobec Kaukazu.