Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Proces Husajna, rozpoczęty kilka dni po tym, jak Irakijczycy zagłosowali w referendum za nową konstytucją, budzi w świecie arabskim różne emocje. Fakt, że jest możliwy dzięki interwencji świata zachodniego, sprawia, że nie tylko sporo irackich sunnitów, ale także wielu Arabów spoza Iraku postrzega eksdyktatora jako ofiarę “sprawiedliwości zwycięzców" - jakby nie było 23 lat jego rządów, podczas których zginęło ok. 300 tys. Irakijczyków (od kwietnia 2003 r. odkryto kilkaset masowych grobów).
Precedensem jest nie tylko proces, ale i jego jawność. A także fakt, że 300 tys. ofiar - wielkość abstrakcyjna - zyska przynajmniej w części konkretne twarze: czyichś rodziców, dzieci. Proces rozłożono bowiem na szereg postępowań: Husajn będzie sądzony osobno za zdławienie powstania Kurdów w 1988 r. (wtedy użyto broni chemicznej) i powstania szyitów w 1991 r. oraz za agresję na Iran i Kuwejt. Pierwsze zaś oskarżenie dotyczy sprawy bardzo konkretnej: spacyfikowania wsi Dudżail. Kiedy 8 lipca 1982 r. Husajn chciał odwiedzić tę osadę, jego konwój zaatakowali szyiccy partyzanci. Zamach się nie udał, a Saddam przez cztery godziny - tyle trwała bitwa z partyzantami zanim dotarła odsiecz - musiał bać się o życie. A że bojownicy zdołali się wycofać, odpowiedzialność poniosła wieś: tajna policja zabiła 150 mieszkańców; najmłodsza ofiara miała 13 lat.
Do niedawna historia Dudżail mogła wydawać się czymś drobnym nie tylko w irackiej perspektywie; w tym samym 1982 r. syryjski prezydent Hafen al-Assad wymordował 20 tys. ludzi ze zbuntowanego miasta Hama. Nową jakością jest więc nie tylko proces, ale i fakt, że Rizgar Mohammed Amin, który w minionym tygodniu ze stoickim spokojem wysłuchiwał obelg Husajna, sądzić go będzie za śmierć 150 konkretnych ludzi, z imienia i nazwiska.