Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Te słowa proroka wygłoszone na kilka dni przed śmiercią można odczytać poprzez spór opisany w Talmudzie. Dwaj mędrcy, rabi Eliezer i rabi Jehoszua, prowadzili niezwykle trudną prawniczą dyskusję na temat koszerności pewnego pieca. Eliezer był pewny swego zdania i orzekł, że piec jest rytualnie czysty, ale mimo to nie był w stanie przekonać do swojej opinii innych mędrców. Poczuł się tym wyjątkowo dotknięty i wezwał Niebiosa, by dowiodły, że racja jest po jego stronie. A to rzeka na wezwanie rabi Eliezera odwróciła swój bieg, drzewa zamieniły się miejscami, góra odsłoniła swoje wnętrze. Ale Jehoszua był niewzruszony. Z każdym kolejnym cudem mówił: to nie jest sprawa niebios. Twierdził: Tora, jaką otrzymaliśmy na górze Synaj, była pełna i nic do niej dodawać nie wolno. Jedynie ona może być źródłem ważnych legalnych orzeczeń. A wtedy, gdy napotykamy na poważne trudności interpretacyjne, gdy rozstrzygnięcie prawne nie jest oczywiste, nie mamy pewności, czyja racja jest silniejsza, pozostaje – co również Tora nam nakazuje – odwołać się do głosu większości (Księga Wyjścia 23, 2).
W tej sytuacji stanowisko Jehoszui, za którym stali mędrcy, musiało przeważyć. Innymi słowy, w praktyce społecznej o sensie Tory decydowały już nie kolejne objawienia czy cuda. Rozstrzygały argumenty, racje rozumu i głos większości. To jest właśnie droga rabinicznego judaizmu, a na pewno droga zwolenników Gaona z Wilna, rabina Eliasza ben Salomona Zalmana. On to podjął w końcu XVIII w. bezwzględną walkę z chasydyzmem twierdząc, że wielkość i zastosowanie Tory odkryjemy nie w ekstatycznych tańcach, cudach, amuletach, ale poprzez systematyczne studia i wysiłek intelektualny. Nie lubił i nie godził się z idolatrią chasydów, którzy nadawali cadykom półboski status. Oczekiwał, że każdy własnym wysiłkiem umysłu odnajdzie sens słów pierwotnego objawienia. Mitnagdim (zwolennicy Gaona) byli legalistami. Bronili aszkenazyjskiej liturgii. Spór religijny szedł niezwykle głęboko. Palono księgi chasydzkie, a samych chasydów wyśmiewano, lekceważono, czasem wręcz zamykano do lochów i piwnic. Chasydów nazywał Gaon heretykami i zakazywał małżeństw mieszanych ze zwolennikami Baal Szem Towa. Był nawet taki moment, gdy mitnagdim prosili władze rosyjskie, by te zakazały chasydyzmu, uznając jego wyznawców za zdrajców i szpiegów.
Ideałem judaizmu polskiego czy aszkenazyjskiego (pamiętajmy, że centrum światowego żydostwa przez wieki obejmowało Wielkie Księstwo i Koronę) był dom studiów i dom modlitwy, jesziwa, gdzie studiowano Talmud Jerozolimski, hebrajską gramatykę oraz Torę.
Sam Gaon wyruszył do ziemi obiecanej, ale podróż skończył w Niemczech. Jednak pokolenie później 500 jego zwolenników dotarło do ziemi Izraela, do miasta Safed, a z czasem do Jerozolimy, i tam po dziś dzień w wielkim trudzie uczą się Talmudu.
Tora jest blisko, co oznacza, przynajmniej dla większości żydów, że można i należy o niej dyskutować, że spory w obrębie religii są czymś oczywistym, że Tora jest przedmiotem ludzkiej, intelektualnej pracy i – co najważniejsze – jej sens jest dostępny każdemu, kto obdarzony rozumem, zaprawiony w studiach, chce o niej poważnie rozmyślać.
Znany cadyk Mendel z Kocka powiadał, że mesjasz przyjdzie ponownie jako jeden z mitnagdim. Dlaczego nie jako chasyd?
Dlatego, że takiego rozpoznają i przyjmą zarówno chasydzi, jak i zwolennicy Gaona z Wilna. ©