Test dla nowej polityki

Czy w imię budowy przyjaznych relacji z Rosją warto zrezygnować z tradycyjnej dla Polski polityki przyciągania państw Europy Wschodniej do Europy? Mam wrażenie, że jest to problem pozorny.

18.05.2010

Czyta się kilka minut

W Rosji od kilku miesięcy rozważany jest pomysł zwrotu w polityce zagranicznej, "wygaszenia konfliktów zewnętrznych" i podjęcia kooperacji z Unią Europejską, a nawet z NATO. U jego źródeł leży konstatacja, że Rosja stoi dziś przed egzystencjalnym wyborem: albo w ciągu 20-30 lat dokona skoku w nowoczesność i przesunie się z peryferii w stronę najwyżej rozwiniętych państw świata, integrujących się w UE i NATO, albo za pół wieku stanie słaba, zacofana i izolowana oko w oko z hegemonicznymi Chinami. Na modernizację Rosji i jej zbliżenie z Zachodem może być wtedy za późno. Już dziś niewielu jest odważnych na Zachodzie, by ryzykować pogorszenie relacji z Państwem Środka w imię obrony zasad i wartości.

Rosja: sygnały zmian

Sygnałem zapowiadającym taki zwrot może być zmiana stosunku władz do epoki stalinizmu i Stalina. W historii Rosji to nic nowego - stosunek do stalinizmu często sygnalizował "przebudowę" polityki. Tak było za Chruszczowa, Breżniewa, Gorbaczowa, Jelcyna, wreszcie za prezydenta Putina. Tak jest i tym razem. Jeszcze pięć lat temu Putin nawiązywał do postaci Stalina, sugerując istnienie iunctim między jego dążeniami do uczynienia z sowieckiej Rosji mocarstwa a aspiracjami Rosji współczesnej, putinowskiej. Od kilku miesięcy tandem Miedwiediew-Putin coraz bardziej zdecydowanie potępia zbrodnie stalinizmu i de-gloryfikuje postać Stalina. 7 kwietnia w Smoleńsku Putin zapewniał ponoć premiera Tuska: "Nie mamy nic wspólnego ze stalinizmem. Ze Stalinem nic nas nie łączy!".

Manifestowanie przez Moskwę gotowości do poprawy stosunków z Polską, tradycyjnie ostrożnie spoglądającą na Rosję i jej imperialną tradycję, dobrze wpisuje się w koncepcję zwrotu ku Europie. Zwłaszcza, że 70. rocznica zbrodni katyńskiej stworzyła przywódcom Rosji okazję do uzasadnienia odwrotu od tradycji stalinowskich. Katastrofa w Smoleńsku, tragiczna śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki, a także wielu przedstawicieli polskiej elity politycznej wytworzyła w stosunkach polsko-rosyjskich nową, szczególną atmosferę. W Rosji i w Polsce pod wpływem emocji związanych ze współprzeżywaniem tej tragedii pojawiło się społeczne zapotrzebowanie na lepszą jakość wzajemnych stosunków.

Pozorny dylemat

Wszystko to rozgrywa się w chwili, gdy Białoruś straciła zainteresowanie "opcją europejską", gdy na Ukrainie Janukowycz bierze rewanż na wszystkim, co ma jakikolwiek związek z epoką "pomarańczową", i gdy Gruzja, choć dokonała dużego postępu w zbliżaniu się do standardów europejskich, w Unii uznawana jest niemal za persona non grata. Z europejskiej szansy stara się dziś skorzystać tylko Mołdowa.

We wschodnim sąsiedztwie Unii aspiracje do zbliżania się do jej standardów zatem osłabły, a idea Partnerstwa Wschodniego zdaje się wisieć w próżni. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w swoim tekście "Cena przyjaźni" ("TP" nr 19) stawia tezę, że za dobre stosunki z Rosją Polska może zapłacić "pragmatyzacją" swej polityki. Nie tylko wobec Moskwy, ale także wobec innych państw Europy Wschodniej. Brzmi to jak dylemat: czy w imię budowy przyjaznych relacji z Rosją warto zrezygnować z tradycyjnej dla Polski polityki przyciągania państw Europy Wschodniej do Europy?

Mam wrażenie, że to problem pozorny. Może on sprawiać kłopot jedynie zwolennikom poglądu, że cała polska aktywność wobec państw Europy Wschodniej motywowana jest wyłącznie obawą przed rosyjskim imperializmem. To jednak teza fałszywa. Działania podejmowane przez Polskę wobec Białorusi, Ukrainy, Gruzji czy Mołdowy nie są warunkowane jej polityką wobec Rosji. Przyjmowanie przez te państwa standardów europejskich jest dla nas po prostu korzystne. Rosjanie muszą zrozumieć, że zbliżenie Europy Wschodniej do Unii leży również w ich interesie. Bez tego ich ewentualny zwrot ku Europie się nie uda. Polska kieruje się tu własnym całkiem pragmatycznym interesem.

Emocje są, faktów brak

Problem bezpieczeństwa w Europie, którym Polska z oczywistych powodów musi być zainteresowana w sposób szczególny, tak długo nie będzie ostatecznie rozwiązany, jak długo na kontynencie będzie się utrzymywać konkurencja między europejskim modelem rozwoju związanym z Unią i NATO oraz postsowiecką tradycją utrzymującą się w Europie Wschodniej. Dlatego dążenie do rozszerzenia modelu europejskiego na państwa Europy Wschodniej jest elementem polskiej racji stanu. Imponderabilia nie ulegają zaś zmianie pod wpływem nastrojów chwili. Nie mogą być też przedmiotem handlu. Z tego samego powodu ewentualny proeuropejski zwrot Rosji, obranie przez Moskwę kursu na wewnętrzną modernizację i "wygaszanie konfliktów zewnętrznych", także leży w żywotnym interesie Polski.

Na razie jednak w Moskwie takiego wyboru nie dokonano. W dalszym ciągu uważa się Unię za konkurenta, a NATO za wroga. Dziś zewnętrzni obserwatorzy traktują relacje polsko-rosyjskie jako miernik rosyjskich intencji. Tymczasem poza lepszą atmosferą, żadne materialne zmiany w naszych stosunkach z Rosją jak dotąd nie zaszły.

W polityce zagranicznej emocje są zwykle złym doradcą. Należy więc dążyć do tego, aby ocena aktualnego stanu stosunków polsko--rosyjskich była formułowana nie tylko na podstawie nastroju chwili i pod wpływem dobrego wrażenia, jakie wywołują w Polsce ostatnie rosyjskie gesty, ale przede wszystkim by była oparta na faktach materialnych. To one powinny w sposób nieodwracalny determinować lepsze perspektywy naszych relacji.

Jednym z nich byłoby ostateczne zamknięcie sprawy katyńskiej jako problemu we współczesnych stosunkach polsko-rosyjskich. Do tego potrzebna jest pełna rehabilitacja pomordowanych w 1940 r. i wycofanie się przez władze rosyjskie z ograniczania (za pomocą tajemnicy państwowej) możliwości poznania pełnej prawdy o tej zbrodni. Szkoda, że w ostatnich tygodniach władze Rosji nie skorzystały z okazji, by dokonać tu nieodwracalnego postępu. Podjęcie tych kroków chroniłoby stosunki polsko-rosyjskie przed ześlizgnięciem się na niższy poziom po tym, jak emocje związane z tragedią w Smoleńsku opadną.

Kilka pomysłów

Nie wolno też zapominać, że materia stosunków polsko-rosyjskich nie ogranicza się do kwestii o znaczeniu emocjonalnym i symbolicznym. Warto więc sprawdzić stan tych relacji w innych, nie mniej ważnych dla polskich interesów obszarach.

Czy na przykład możliwy jest wspólny remont odnogi rurociągu "Przyjaźń", którym kiedyś dostarczana była ropa dla rafinerii w Możejkach na Litwie? Czy w nowym kontrakcie na dostawy gazu (przypomnijmy: ma on obowiązywać do 2037 r.) udało się wyeliminować sprzeczną z naszymi interesami klauzulę zakazującą reeksportu zakontraktowanego gazu, zresztą niezgodną z prawem Unii? Czy możemy liczyć, że umacnianie naszej pozycji w NATO nie będzie już w Moskwie wywoływać irracjonalnych histerii?

To kwestie, które będą prawdziwym testem dla rosyjskiej polityki "wygaszania konfliktów" z Polską. Sprawdźmy najpierw, czy Rosja istotnie zmienia swój stosunek do Polski, czy tylko zmianę markuje. Wówczas dopiero przyjdzie czas na takie pomysły, jak zapraszanie Rosji do Trójkąta Weimarskiego.

Zwrot Rosji ku Europie i jej wartościom będzie wart polskiego poparcia tylko pod warunkiem, że będzie realny.

SŁAWOMIR DĘBSKI jest członkiem Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, był dyrektorem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2010