Tata

Jan Paweł II przemawiał do nas słowami i znakami. Słowa znamy stosunkowo dobrze. A znaki? Poniżej kolejne z nowego cyklu rozważań nad tymi gestami Papieża, które mogą się okazać inspirujące dla naszego przeżywania wiary. Autor (ur. 1958) w latach 90. był kierownikiem działu religijnego TP, obecnie jest redaktorem miesięcznika Znak. Opublikował m.in. Pontyfikat oraz Kwiatki Jana Pawła II.

08.05.2005

Czyta się kilka minut

To było w Genui, w trakcie spotkania z dziećmi. Jedno z nich przywitało Papieża - a on je serdecznie uściskał i pocałował w czoło. Obok stał tamtejszy arcybiskup, kard. Giuseppe Siri (podczas konklawe w 1978 r. uważany za jednego z najpoważniejszych kandydatów na papieża). Dziecko podeszło również do niego - a on... podał mu pierścień do ucałowania.

Ten obrazek wrócił do mnie, kiedy czytałem książkę ks. Józefa Tischnera ,,Ksiądz na manowcach". Autor relacjonuje pewien spór - artysty malarza z duszpasterzem - o zamówiony do kościoła obraz św. Brata Alberta. Obaj wyobrażali go sobie zupełnie inaczej. Proboszcz chciał, żeby Święty trzymał chleb, a wokół wielu głodnych wyciągało ku niemu ręce - i żeby ten chleb wyraźnie górował ponad ich głowami. Dla malarza taki obraz byłby jednak znakiem ,,triumfalizmu" Kościoła. Jego zdaniem, Brat Albert powinien być raczej pochylony i całować stopy ubogiego, z którego wyłania się Chrystus. ,,W sporze tym - pisał ks. Tischner - można dostrzec napięcie pomiędzy dwoma punktami widzenia: urzędu i wiary".

Te dwa wymiary mają ze sobą wiele wspólnego. Oba wzajemnie się potrzebują. Ale dla ludzi współczesnych autorytet oparty na urzędzie już dawno przestał być wystarczający. Człowiek współczesny potrzebuje bowiem świadectwa.

***

Kardynał Siri mógł być człowiekiem pobożnym i pokornym. Niemniej - jako kardynał - znalazł się w niewoli urzędu, funkcji, którą pełnił. Jego zdaniem funkcja ta wymagała powagi i dostojeństwa. Ba, tego domagał się Kościół.

Tamta scenka z Genui jest dla mnie obrazem przełomu, jaki stał się udziałem Kościoła po II Soborze Watykańskim. Tego, że można inaczej: normalnie, bardziej ewangelicznie, z prostotą... Jadać posiłki razem z ludźmi (wcześniej papieże jadali je w samotności), rozmawiać z nimi jak ,,równy z równym" (dawniej w obecności papieża milczało się, czekając na jego pytanie), być raczej ojcem niż namiestnikiem...

Dziś - po dwudziestu sześciu z górą latach - to wydaje się nam oczywiste, ale wystarczy obejrzeć stare filmy, np. z pierwszej pielgrzymki do Polski (1979), na których Jan Paweł przekomarza się z młodzieżą, a prymas Wyszyński jest wyraźnie zdumiony (może nawet lekko zgorszony), że można tak bezceremonialnie rozmawiać z Papieżem!

Tak, ten pontyfikat - przynajmniej dla Kościoła w Polsce (który nie mógł przecież doświadczyć ,,nowego stylu" papieża Jana XXIII) - był czasem przełomu. I czytelnym świadectwem, że rządzić w Kościele to znaczy służyć.

***

Jan Paweł II był ,,prawdziwy", niczego nie udawał - był sobą. Od początku łamał watykańską etykietę. Na zakończenie konklawe, kiedy przygotowano dla niego tron, na którym powinien był usiąść, żeby odebrać hołd od kardynałów, powiedział: ,,Przyjmę moich braci na stojąco". Później wielokrotnie protestował przeciwko przyklękaniu i całowaniu go w pierścień. Zrezygnował, kiedy uświadomił sobie, jak bardzo potrzebują tego ludzie.

Nie przepadał za bizantyjskimi tytułami, stosowanymi w Kościele w odniesieniu do biskupa Rzymu. W książce ,,Przekroczyć próg nadziei" zdawał się przekonywać samego siebie: ,,»Nie lękaj się!«, gdy ludzie nazywają cię »Namiestnikiem Chrystusa«, gdy mówią do ciebie: »Ojcze Święty« albo »Wasza Świątobliwość«...". Te określenia ,,są mało ważne. Ważne jest to, co wynika ze śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Ważne jest to, co pochodzi z mocy Ducha Świętego". I dalej: określenie ,,Namiestnik Chrystusa" ,,wskazuje nie tyle na godność, co na służbę".

Nie zamierzał być ,,więźniem Watykanu", ,,wyrywał się" do ludzi. Zdarzyło mu się kiedyś - wspominał ks. Adam Boniecki - ,,podnieść chustkę, która upadła komuś poza barierkę oddzielającą go od wiernych. Ojciec Święty schylił się po tę chustkę i oddał ją właścicielce w najzwyklejszym ludzkim odruchu wdzięczności". Innym razem podkasał sutannę i zeskoczył (!) z podium, żeby podejść do bezrękiego gitarzysty (który grał palcami stóp) i mu podziękować. A zbliżał się wtedy do siedemdziesiątki.

Ten Papież nie lubił dystansu, jaki stwarzała pełniona przezeń funkcja. Kiedy tylko się dało, przekłuwał ,,baloniki" nadymane wokół jego osoby i rozbijał nieznośną dlań atmosferę kultu. Jak wtedy, w 1999 r. w Elblągu, gdy lekko zgryźliwie skomentował szczególnie częste i nazbyt chyba intensywne oznaki entuzjazmu pielgrzymów: ,,Ktoś się raz pomylił, i zamiast wołać: »niech żyje papież«, zaczął wołać: »niech żyje łupież«. Ja was do tego nie zachęcam...".

***

W opublikowanej z okazji pogrzebu Jana Pawła II książeczce, zawierającej teksty liturgiczne na tę okazję, zamieszczono obrazek przedstawiający Chrystusa-Dobrego Pasterza, niosącego na swych ramionach owcę. Ta owca - nie mam co do tego wątpliwości - symbolizuje zmarłego Papieża.

Przywykliśmy patrzeć na Kościół tak, jakby były w nim dwa stany: pasterze i owce. Pontyfikat Jana Pawła II pokazał, że jest to obraz głęboko nieprawdziwy. Mamy bowiem tylko jednego Pasterza, a my wszyscy - łącznie z papieżem Janem Pawłem i papieżem Benedyktem - jesteśmy tylko owcami, idącymi do ,,domu Ojca" (inna rzecz, iż są wśród nas owce bardzo mądre - prawdziwi przewodnicy stada).

Pisał kiedyś św. Augustyn: ,,Vobis sum episcopus, vobiscum christianus" (,,Dla was jestem biskupem, z wami jestem chrześcijaninem"). I to był ważny cytat także dla Jana Pawła II. Pisał on w książce ,,Przekroczyć próg nadziei": ,,O ileż więcej znaczy to christianus niż episcopus - nawet gdyby chodziło o biskupa Rzymu".

Spośród tytułów, jakimi go obdarzano, Jan Paweł najbardziej chyba lubił słówko ,,papież". A papa po włosku znaczy ,,tata".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2005