Świat pozorów

Na fali tzw. afery podsłuchowej na Wyspach Brytyjskich liderzy trzech głównych partii - premier David Cameron (konserwatysta), Nick Clegg (liberalny demokrata) i Ed Miliband (labourzysta) - zdecydowali się opublikować listę swych spotkań z przedstawicielami prasy.

26.07.2011

Czyta się kilka minut

Wśród ich rozmówców, miesiąc po miesiącu, są największe nazwiska świata mediów: redaktorzy naczelni, znani publicyści i oczywiście właściciele. Politycy, w trosce o dobre imię, zadbali więc o przestrzeganie zasady jawności. Ale co z tego wynika? Absolutnie nic. To prawda, że każdy obywatel może sobie teraz sprawdzić, z kim rozmawia polityczna czołówka. Ale o czym? Tego się nie dowie. Pozór jawności wygląda zgrabnie, ale nie może dać odpowiedzi na pytanie, czy politycy - jak można sądzić po ostatnich wydarzeniach w Wielkiej Brytanii - przymilają się do mediów, by dzięki nim trafić do wyborców.

W aferze podsłuchowej, którą żyją dziś Wyspy Brytyjskie, uderza nie tylko to, że w starciu z pogonią za nakładem i zyskiem przyzwoitość jest bez szans. Jak na dłoni widać także, że wbrew temu, co się powszechnie sądzi, już nie tylko południe i wschód Europy zmagają się z zarazą korupcji. Okazuje się, że Wielka Brytania - przynajmniej w świecie polityki - w niczym nie jest lepsza od Włoch (gdzie politycy miewają powiązania z mafią) czy Grecji (gdzie nepotyzm jest cnotą). Załatwianie obywatelstwa wpływowym cudzoziemcom, pytania w Izbie Gmin za pieniądze, nie mówiąc o tzw. aferze wydatkowej sprzed dwóch lat - gdy na jaw wyszło, że wielu deputowanych i członków rządu dzięki zawyżonym rachunkom bez skrupułów korzysta z pieniędzy publicznych - to wszystko rzuciło cień na brytyjską politykę.

Afera podsłuchowa tylko go pogłębiła. Pokazała, że nie ma żadnych świętości, a przed zakusami mediów - nawet w postaci podsłuchiwania przez dziennikarzy cudzych rozmów telefonicznych - nie chroni nic: ani status (rodzina królewska), ani doznane nieszczęścia (ofiary przestępstw czy zamachów). Z czwartej władzy media stały się pierwszą. Na miejscu polityków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, współpracowniczka działu „Świat”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2011