Swetry i garnitury

Specjaliści od spektakularnych akcji. Milicja wdrapywała się po nich na rusztowania, ściągała siedzących z chodników, wyciągała z oplakatowanych tramwajów. Mieli po 20-30 lat i wywodzili się z "Solidarności, Komitetu Oporu Społecznego, KPN, PPS, Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego, Pomarańczowej Alternatywy, Niezależnego Zrzeszenia Studentów i Federacji Młodzieży Walczącej.

30.01.2006

Czyta się kilka minut

Krakowska manifestacja ruchu Wolność i Pokój przeciwko wyborowi Jaruzelskiego na prezydenta (fot. Andrzej Stawiarski) /
Krakowska manifestacja ruchu Wolność i Pokój przeciwko wyborowi Jaruzelskiego na prezydenta (fot. Andrzej Stawiarski) /

Część nazywała siebie konserwatystami, ale ich cele sprawiały, że przyłączyli się do nich anarchiści i pacyfiści, a ruch zaczęto postrzegać jako lewicowy.

Inność Ruchu Wolność i Pokój była jednak zasadnicza: zrezygnowali z konspiracji, walczyli o załatwienie konkretnych spraw, np. zmianę roty przysięgi żołnierskiej i likwidację fragmentu o wierności Armii Czerwonej. Poruszyli temat tabu. - Bałem się - opowiada Marek Adamkiewicz. - Uzasadniałem odmowę tym, że przecież jest NATO, a przykładowo Niemcy nie muszą przysięgać na wierność królowej angielskiej. I że chciałbym, by mój kraj był partnerem, a nie niewolnikiem w jakimś sojuszu militarnym. Oprócz zastępcy dowódcy ds. politycznych nic złego ze strony oficerów mnie nie spotkało. Represje zaczęły się dopiero po aresztowaniu.

W 1979 i 1980 r. odmówili złożenia przysięgi Roland Kruk i Leszek Budrewicz, a jeszcze wcześniej - Maciej Zembaty. Żadnego nie skazano. Służby wojskowej odmawiali też hipisi i Świadkowie Jehowy.

W 1983 r. artykuł o powszechnym obowiązku obrony PRL "odesłał" do więzienia

35 osób, rok później - 136, a w 1985 r. -

60 osób. W grudniu 1984 r. Adamkiewicza, który działał wcześniej w Studenckim Komitecie "Solidarności" i NZS, Wojskowy Sąd Garnizonowy skazał na 2,5 roku więzienia. Na pomysł głodówki w jego sprawie wpadł Jacek Czaputowicz, który zamierzał podczas niej powołać ruch pokojowy.

- Chcieliśmy odebrać "czerwonemu" poborowych, ale baliśmy się mówić o tym na głos. Czym innym jest robienie ruchu pokojowego, a czym innym osłabianie mocy obronnych państwa, za co groziło 15 lat więzienia - mówi Piotr Niemczyk.

Przejąć pacyfistów

Głodówka w sprawie uwolnienia Adamkiewicza rozpoczęła się w Podkowie Leśnej, w kościele św. Krzysztofa, 17 marca 1985 r. Wzięło w niej udział ok. 20 osób, m.in. Czaputowicz i Niemczyk, Jarema Dubiel, Roland Kruk, Maciej Kuroń, Konstanty Radziwiłł, Rafał Szczerba, Marek Krukowski, Leszek Budrewicz, Tomasz Wacko, Józef Taran, Krystyna Surowiec, Mirosław Witkowski - stali się ojcami-założycielami ruchu. Z wykładami przyjechali do nich: Jan Józef Lipski, Stanisława Grabska, Stefan Bratkowski, Jacek Kuroń, Bronisław Geremek, Jacek Santorski, ks. Michał Czajkowski, Jacek Szymanderski. Wykładowcy UW: Janusz Grzelak i Barbara Malak zostali rzecznikami głodujących. Protestować mieli młodzi ludzie, którzy po studiach musieli odbyć służbę wojskową, i koledzy Adamkiewicza.

Podczas dyskusji Jacek Kuroń odwołał się do definicji pokoju Jana Pawła II - pokój jako ład społeczny, moralny, ewangeliczny. Czy należy więc zmieniać stosunki społeczne i instytucje, czy też sumienia ludzkie? Głodujący nie mieli wątpliwości, że Papież wzywa młodzież do tworzenia ruchu pokojowego w znaczeniu ewangelicznym. W państwach Układu Warszawskiego istniały oficjalne ruchy pokojowe, utworzone dla wyrażania interesów ZSRR, podobne ruchy na Zachodzie zaś, wzywające NATO do rozbrojenia, polscy pacyfiści postrzegali jako agenturę sowiecką. - Czaputowicz uważał, że musimy zagospodarować pacyfistów, zielonych, anarchistów, bo choć na całym świecie steruje nimi wywiad radziecki, w Polsce będzie inaczej - mówi Szymanderski.

Kuroń tłumaczył, że ruch pokojowy nigdy nie będzie masowy; że jak się rzuca hasło: "rzucamy broń!", tylko nieliczni będą chcieli pójść za to do więzienia. I tym ludziom trzeba zagwarantować pomoc: adwokata, nagłośnienie, listy i paczki. Tak funkcjonował KOR. "Razem piliśmy wódkę, spieraliśmy się i pomagali sobie we wszystkim. Co najważniejsze: opiekowaliśmy się rodzinami. Mogłem spokojnie iść do więzienia, bo wiedziałem, że przyjaciele zaopiekują się żoną i dzieckiem" - powiedział Kuroń. Wszystko się sprawdziło.

Wojtyła i Kropotkin

Radosław Huget i Jan Rokita: rówieśnicy z Krakowa. W lutym 1985 r. Huget działa w KPN; jest animatorem głodówki rotacyjnej w Bieżanowie w sprawie uwolnienia z więzienia Andrzeja Gwiazdy, Bogdana Lisa, Władysława Frasyniuka i Adama Michnika. Jednak postać Adamkiewicza jest mu pokoleniowo bliższa - to kolega z SKS-u i NZS-u. Rokita wspomina: - Przyszedł do mnie, klnąc siarczyście, i powiedział, żebym był bardziej aktywny, bo w Warszawie robią to, o czym my w Krakowie od dawna rozmawiamy. Spacerowaliśmy po Plantach. Miałem wymyślić nazwę i deklarację, on - zajmie się resztą. Tylko żebym siadł i na jutro zrobił.

Rokita nie jest pacyfistą ani anarchistą. Poszukuje ideowych sformułowań do deklaracji ruchu, który zająłby się kwestiami związanymi z wojskiem, ale nie nabrałby charakteru pacyfistycznego. W jednym z orędzi Papieża na Światowy Dzień Pokoju znajduje ustęp o "prawdziwym pokoju", który urzeczywistnia się tylko w wolności. Z powołaniem na św. Augustyna. Powstaje nazwa: Wolność i Pokój.

Deklarację przystąpienia do ruchu podpisują wszyscy, bez względu na przekonania, m.in.: Bartłomiej Sienkiewicz, Dariusz Rupiński, Konstanty Miodowicz, Anna i Bogdan Klichowie oraz uczestnicy właśnie zakończonej głodówki warszawskiej. Tekst, w kieszeniach kurtek, jedzie do Wrocławia, Gdańska i Szczecina. W 1986 r. przyłącza się Poznań i Gorzów. Każde z miast ma swoją specyfikę. Kraków jest konserwatywny, choć działają tu dwie grupy: Rokity i Hugeta - pierwsi postrzegani jako pragmatycy, drudzy jako zadymiarze. Warszawa też nie jest jednolita. Gdański WiP to anarchiści, zaczytani w Bakuninie, Kropotkinie i Abramowskim. Wrocławianie popierają ruchy non violence i studiują naukę społeczną Kościoła. Już podczas pierwszego spotkania w Marcinkowie w Kotlinie Kłodzkiej rysują się różnice poglądów. Wojciech Jankowski z Trójmiasta, założyciel Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego: - O mało nie pobiłem się z Radkiem Hugetem. Przywitał mnie: "Słyszałem, że chcesz znieść państwo?". Więc ja mu na to: "Słyszałem, że chcesz odbić Lwów?".

Mimo różnic ideowych sprawdzali się we wspólnych akcjach. - To był okres odwagi i prawości. Nie zadawaliśmy sobie pytania: "czy trzeba". Wiedzieliśmy, że trzeba - mówi Jan Rojek.

- Najbardziej cenię WiP za to, że ludzie z "różnych bajek" wyartykułowali wspólne cele - mówi Wojciech Jankowski. - Mieli wspólne stanowisko w sprawach ekologii (po wybuchu elektrowni w Czarnobylu protestowali przeciwko budowie elektrowni w Żarnowcu), wojska i kontaktów z zagranicznymi ruchami lewicowymi. Szymanderski, Czaputowicz, Niemczyk byli od WiP-owskiego public relations.

- Reprezentowaliśmy ich na zewnątrz - mówi Szymanderski. - Trochę postrzegali nas jak manipulatorów robiących politykę. To były dwa światy: ludzie o poglądach skrajnie lewicowych i działacze konserwatywni lub po prostu o innym temperamencie, o kilka lat starsi. W 1986 r. zachodnie media nie miały już tylu newsów o "Solidarności", bo związek zamilkł, i my tę lukę zapełniliśmy. Odnalazłem się w tym i byłem gotowy za to siedzieć. Na ruch hipisowski się nie załapałem, bo uważałem, że osłabia siły obronne Zachodu i wzmacnia ZSRR. A WiP dał mi drugą młodość.

Bohaterowie i mity

WiP ma bohaterów: odsyłają książeczki wojskowe, odmawiają złożenia przysięgi, stają przed kolegiami ds. wykroczeń, trafiają do więzień. Bronią ich Piotr Andrzejewski i Jolanta Nowakowska. Mecenas Andrzejewski: - To był ruch oporu przeciwko totalitaryzmowi, a sprzeciwowi jednostki towarzyszyła bezinteresowna solidarność innych. Działali bez przemocy, dając przykład obywatelskiego nieposłuszeństwa.

W listopadzie 1987 r. do więzienia trafia Sławomir Dutkiewicz z Bydgoszczy, skazany na 2 lata i 3 miesiące więzienia. Od momentu aresztowania prowadzi głodówkę i szybko zaczyna być dokarmiany siłą przez plastikową rurkę. Ma zakaz widzeń i korespondencji. Dzień przed rozprawą rewizyjną zostaje wezwany do raportu za leżenie na pryczy w ciągu dnia. Wyprowadzają go z celi. Usta ma zakneblowane ręcznikiem. Biją go w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu. W marcu trafia do więziennego szpitala.

Jego ofiara nie idzie jednak na marne. W czerwcu 1988 r. Sejm uchwala nową ustawę o przysiędze wojskowej, z której usunięto sformułowania o powszechnym obowiązku obrony PRL, dopuszczono możliwość odbycia służby zastępczej poborowym odmawiającym pójścia do wojska z przyczyn światopoglądowych. W sierpniu Dutkiewicz wychodzi na wolność, chudszy o 17 kilo.

Rokita: - W 1988 r. zaczęły się liczyć nie tyle odwaga cywilna, wola walki, ile poglądy i ideały. Jedni chcieli coś budować w ówczesnych warunkach, reszta była totalnie przeciw. Potem przyszedł rok 1989. Okazało się, że w normalnym społeczeństwie nie można stworzyć wspólnej organizacji Lecha Budrewicza, Sławka Dutkiewicza, Wojciecha Jankowskiego z jednej strony, a z drugiej Miodowicza, Klicha czy mojej. Takich instytucji w normalnym świecie nie ma. Ludzie tworzą je w świecie kompletnie nienormalnym.

Wtedy powstaje kolejny mit WiP-u: że jego liderzy poszli gremialnie do Urzędu Ochrony Państwa. Znalazło się tam tylko trzech: Piotr Niemczyk stworzył "biały wywiad", czyli Biuro Analiz i Informacji, Konstanty Miodowicz przez kilka lat szefował kontrwywiadowi, a Bartłomiej Sienkiewicz był dyrektorem Biura Koordynacji i Prognoz.

Rokita: - Nie widzę nic dziwnego w tym, że grupa WiP-owców w niepodległym państwie znalazła się w służbach specjalnych. To nie było sprzeniewierzenie się ideałom, tylko ich dalsza realizacja. Bo nie ma jednej WiP-owskiej drogi życia. Zawsze było ich wiele. Natomiast jest grono niezwykłych i odważnych osób.

Racja świrów

Emocje. Trudno nad nimi zapanować. Większość z osób zebranych w sali kolumnowej Sejmu 21 stycznia 2006 r. nadal kontestuje. Sejm zły. Politycy kradną. Wojna w Iraku - bez sensu. Żal, że ich dawni koledzy biorą w tym udział. Po kolei wchodzą na mównicę i każdy mówi swoje. Przepaść poglądów i stylów życia. Jest jednak nad nią kładka - wspólna młodość, kilka archiwalnych filmów z przeszłości, piosenki Jacka Kleyffa, zdjęcia. I odważne nazywanie rzeczy po imieniu. Emocje rosną, kiedy na mównicę wchodzi Rokita - niedoszły premier. Jednak to środowisko ma swoje prywatne gwiazdy i Rokita wie, że do nich nie należy. Uśmiecha się: - Czaputowicz szepnął mi przed chwilą, że nie same świry były w WiP-ie...

Śmiech i poruszenie. Trup wyciągnięty z szafy. I osobista lekcja historii. Przykuwali się podczas akcji protestacyjnej, by utrudnić pracę milicji. Rokitę zatrzymano jako pierwszego: nie zdążył się przykuć, bo się wstydził. "Ludzie idą na zakupy, a przykute świry protestują" - tak czuł. Opowiedział o swojej samotności - podwójnej, bo w gronie przyjaciół. Powiedział też, że po latach podpisuje się pod tym obiema rękami: że przed 20 laty rzeczywistość była smutna, a hipisi kolorowi i odważni; że im za wspólną młodość dziękuje. Wzruszenie. Rokita dodał, że nie byłoby tego spotkania bez Radka Hugeta, jego krakowskiego konkurenta.

- Poruszyła mnie ta wypowiedź. I to, że powiedział, iż to Radek wymyślił nazwę "Wolność i Pokój", choć wiem, że sam jest jej autorem - mówi Rojek.

Pamiątkowe zdjęcia: z dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Z Rokitą. Sprzątanie ze stołów. Były skarbnik WiP-u, obecnie przewodniczący Izby Lekarskiej, Konstanty Radziwiłł mozolnie odkręca śrubki ze sztalug. Zdejmuje antyramy z archiwalnymi zdjęciami. Zabiera je Barbara Hrybacz z gorzowskiego WiP-u - energiczna, drobna blondynka, która z siódemką przyjaciół przez miesiąc organizowała obchody. Szukali kontaktu do wszystkich, pomagało im Stowarzyszenie Wolnego Słowa. Barbara Hrybacz pracuje w Polsacie przy programie "Co z tą Polską?". Czy znajomość środowiska politycznego pomaga jej w zapraszaniu ludzi do programu? - Inne czasy. Ale są bardzo mili. Tylko z Jasiem Rokitą jest zawsze kłopot - do dziś nie nosi komórki.

Cieszy się, że widzi w jednym miejscu Rokitę, Adamkiewicza i Jankowskiego. Rokita: - Ta sympatia nigdy nie mija. Miałem kiedyś takie zdarzenie z Markiem Kurzyńcem (krakowski działacz WiP-u, anarchista). On z kolegami przed budynkiem, ja w środku, otoczony kordonem policji. Ja minister, on demonstrant. Wyszedłem do nich, pogadałem, uściskałem - spokojnie się rozeszli. Wzbudziłem tym niechęć dowódcy policji, który już się szykował do bójki.

Do dziś interesuje go, kto co robi: - To byli i nadal są ludzie ideowi. Nie ma wśród nich wielkich karier finansowych, bo nie to było w tym środowisku ważne.

Rozgląda się po znajomych twarzach i dodaje: - Tutaj nikt się nie dorobił.

- Najbogatszy z nas to drukarz, który wydrukował Stasiuka - mówi Jarema Dubiel. Andrzej Stasiuk to też kolega z WiP-u. Wybrał wolność i spokój. Mieszka w Beskidzie Niskim.

Są tacy, którzy nie przyjechali, bo nie mieli na bilet. Leszka Budrewicza z Wrocławia zawirowania osobiste i zawodowe zawiodły do przytułku dla bezdomnych. Dutkiewicz cenę za walkę z komuną płaci dalej: nie pozbierał się. Huget mieszka w Anglii. Tomasz Wacko nie żyje. Jan Rojek od 15 lat pracuje w Telewizji Kraków. Opowiada, kogo brak: - Boguś Klich zachorował. Grześ Surdy chciał przyjechać, ale ma egzaminy. Nie ma Marka Kurzyńca, szkoda. WiP zawsze był miejscem, gdzie królowała tolerancja.

O Kurzyńcu mówi wiele osób. Jedni, że "miał mieć jaja na Rokitę", inni, że to nieprawda. Nie przyjechał, bo bał się manipulacji, choć nie wiadomo jakiej. Nie ma też kolegów, którzy byli w UOP.

Wieczór w Centralnym Domu Kultury przy warszawskich Powązkach. Na zapleczu koleżanki kroją sery i warzywa na sałatki. Można się napić piwa za darmo. I tu śpiewa Jacek Kleyff - długie siwe włosy i zielona kurtka. Sala zna jego teksty na pamięć. Po chwili ze sceny dochodzi chóralny śpiew krakowskiego WiP-u. Objęci, śpiewają własną wersję "Pierwszej Brygady": "Legiony to, Legiony śmo, Legiony tam, Legiony tu". Nastrój happeningów z końca lat 80. Śmieją się nie tylko z komuny. Ze wszystkiego.

Życiorysy

Marek Adamkiewicz od ośmiu lat pracuje w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji w Szczecinie. Robił kampanię Jacka Kuronia: - Większość z nas nie zamierzała angażować się w politykę przez partie, ale stowarzyszenia, fundacje. Dzięki naszej przeszłości daliśmy szansę tym z pierwszych stron gazet, a przyjechaliśmy tu ze względów emocjonalnych.

Ma 16-letniego syna i 13-letnią córkę. Nie mówi im o działalności opozycyjnej: - Nie chcę ich obciążać. Chyba że sami zapytają. Uczę moje dzieci żyć w myśl Sołżenicyna: "Nie wolno kłamać, trzeba być sobą i mieć odwagę".

Wojciech Woźniak: przedtem w FMW, dziś 38-letni członek zarządu regionu "Solidarności" w Szczecinie. W stroju militarnym. Wtedy odmówił, teraz poszedłby do wojska: - Nigdy nie byłem pacyfistą. Pochodzę z prawicowej rodziny, ale podobało mi się, że WiP działa jawnie - podkreśla. Z zasądzonych mu 2 lat i 3 miesięcy więzienia odsiedział 9 miesięcy. Nie wspomina tego źle. Mówi, że zostały mu ideały Sierpnia i że to był najpiękniejszy okres w jego życiu. Ma dwoje dzieci i chodzi z nimi na wszystkie patriotyczne obchody. Dzięki temu będą wiedziały, że dziadek miał rację w tym, co głosił, a tata poszedł za to do więzienia.

Wojciech Jankowski z Sopotu. Tworzył Ruch Społeczeństwa Alternatywnego i uważa, że po dziś dzień nie zmienił poglądów. Na głowie kolorowa czapka, koszulka z chińskimi znakami i angielskim podpisem: "We stand alone". - Kupiona w lumpeksie za 2 złote - podkreśla. Zajmuje się hipoterapią i nauką jazdy konnej. Nie znosi biurokracji. Uważa, że po odzyskaniu wolności Polakami zaczęła kierować żądza władzy i posiadania. Sam woli góry, przyrodę, noszenie wody ze studni i pracę dla ludzi w kręgu przyjaciół. Praktykuje buddyzm zen. Nie rozumie tych, którzy z różnych powodów nie wzięli udziału w obchodach. Uważa, że 20 lat to czas, by nabrać dystansu.

Jarema Dubiel przez wiele lat zajmował się trudną młodzieżą. Jest przedstawicielem firmy, która chce budować w Polsce domy ekologiczne z gliny, słomy i piasku (pozostał ekologiem). O kolegach, którzy poszli pracować do UOP-u, mówi, że się nie nakradli, a obchody to zasługa Niemczyka.

Bartosz Sawicki, najmłodszy w WiP-ie (kiedy starsi trafiali do aresztu, on do izby dziecka). W 1986 r. miał 15 lat i wilczy bilet. Ojciec próbował oddać syna-anarchistę do szkoły misjonarzy w Bydgoszczy. W końcu trafił do wieczorówki: "Sawicki to ty? Pamiętaj, ja sobie tu nie życzę działalności politycznej" - usłyszał pierwszego dnia od dyrektora. Całe kuratorium stało na głowie z jego powodu. Po maturze poszedł na socjologię. Po 1990 r. nigdzie nie umiał znaleźć sobie miejsca. Pracował w radio, gazecie, próbował prowadzić knajpę. Wyjechał za granicę. Chce zostać pisarzem.

***

Głośny śpiew: "My Hugeta armia!!!". Krakowski WiP ma bogaty repertuar. Fragment utworu na melodię pieśni konfederatów barskich: "Nigdy z władzami nie będziem w aliansach, nigdy przed MON-em­ nie ugniemy szyi, bo u Kuronia my na ordynansach, słudzy mafiiii!". Śpiewają, tańczą, głównie jednak rozmawiają. Czego brak we współczesnej Polsce? - Żeby przyjść, zadziałać, osiągnąć cel i rozejść się - mówi Jankowski.

Oni tak szybko się nie rozchodzą. Dzień później odwiedzają znajomych i Muzeum Powstania Warszawskiego. Barbara Hrybacz: - Mamy do siebie bezwzględne zaufanie. Nadal potrafimy sobie bezinteresownie pomagać.

Rokita: - Pod każdym słowem deklaracji nadal bym się podpisał. Pod każdym.

Wykorzystałam fragmenty pracy magisterskiej Anny Smółki na temat genezy i działalności WiP-u. Dziękuję za pomoc w pisaniu tego tekstu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2006