Stworzenie Boże

Procedurze adopcji prenatalnej można poddać tylko te zarodki, których rodzice biologiczni wyrażą na to zgodę. Pozostałe embriony powinny być poddane procesowi mrożenia aż do końca świata.

18.01.2011

Czyta się kilka minut

W "TP" nr 1/11 Konrad Sawicki opisał negatywne stanowisko Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych wobec adopcji powstałych już i zamrożonych embrionów w procedurze in vitro. "Jeśli embrionom odmówimy prawa do adopcji - a jest to w świetle obecnego nauczania Kościoła jedyny możliwy sposób na ochronę tego życia - to znaczy, że traktujemy je jako coś gorszego, co tym samym zaprzecza tezie o pełnoprawności ich życia" - napisał. Tydzień później odpowiedział mu członek Zespołu dr Michał Królikowski: "Kościół nie podpowiada rozwiązania problemu zamrożonych embrionów polegającego na innym pozytywnym działaniu niż utrzymywanie istniejącego stanu. Nie jest natomiast prawdą, że odmowa adopcji zaprzecza tezie o ich godności. Procedura adopcji prenatalnej zakłada bowiem dalsze jej pogwałcenie i co najmniej zwiększa ryzyko ich śmierci (...).

Brak działania wydaje się być ostatnim sposobem na ocalenie w tym przypadku jego i naszej godności" ("TP" nr 2/11). Następnie autor projektu ustawy bioetycznej poseł Bolesław Piecha, wraz z synem Jackiem, uzasadniał chęć wprowadzenia regulacji prawnej zezwalającej na adopcję: "Z zasadą moralną, którą kieruje się Kościół, należy się zgodzić. Ale wobec sytuacji w Polsce, gdzie mamy kilkadziesiąt tysięcy zamrożonych embrionów, trzeba przedsięwziąć wszystkie możliwe działania, aby każdemu dać szansę urodzenia się" ("TP" nr 3/11).

Kriokonserwację embrionów ludzkich skutecznie przeprowadza się od 1984 r. Istnieje nawet specjalne pojęcie: fros­ties (od ang. frost - mróz) na określenie dzieci urodzonych w ten sposób. Nie odnotowuje się przy tym zwiększonej liczby defektów noworodków ani wad rozwojowych dzieci urodzonych z uprzednio zamrożonych zarodków.

Dla teologii chrześcijańskiej, w tym i ewangelickiej - a zwłaszcza dla ewangelickiej etyki społecznej - to wielkie wyzwanie natury teoretycznej i duszpasterskiej. Wiele Kościołów ewangelickich na świecie jest w tej kwestii podzielonych, podobnie zresztą jak w kwestii samego sztucznego zapłodnienia. Większość zasadniczo akceptuje możliwość moralnego dopuszczenia in vitro dla małżeństw; Kościoły skandynawskie - wręcz aprobatywnie. Kościół Szwecji dopuszcza nawet wykorzystywanie komórek macierzystych, w tym pochodzenia embrionalnego, do eksperymentów medycznych, co budzi protesty innych Kościołów ze Światowej Federacji Luterańskiej. Największy z nich, Ewangelicki Kościół Niemiec (EKD), jest wstrzemięźliwy w ocenie moralnej procedury sztucznej prokreacji. Wskazując niebezpieczeństwa i wątpliwości moralne, pozostawia ostateczne rozstrzygnięcie sumieniu przyszłych rodziców. Wykorzystanie zamrożonych embrionów do innych celów niż prokreacyjne EKD ocenia jednoznacznie negatywnie.

Dodajmy, że większość dokumentów teologicznych na tematy bioetyczne jest w Niemczech formułowana wspólnie przez Radę EKD i episkopat lokalnego Kościoła katolickiego. To jedyny tego typu eksperyment etyczno-eklezjalny na świecie.

Kościół luterański w Polsce w 2009 r. odniósł się do in vitro w specjalnym dokumencie Synodu Kościoła, najwyższego gremium ustawodawczego. Dokument wychodzi od perspektywy biblijnej: wizji człowieka jako osoby stworzonej na obraz i podobieństwo Boże, o jasno określonej strukturze ontycznej - jedności psychosomatycznej. Tekst wskazuje, że życie jest najwyższą wartością, a zarazem odnosi się do biblijnego nakazu płodności zawartego w księdze Genesis.

Synod niemal jednogłośnie opowiedział się za moralną akceptacją dla sztucznego zapłodnienia jako procedury medycznej, dzięki której małżonkowie mają szansę na stanie się rodzicami i spełnienie się w ojcostwie i macierzyństwie. Dokument wskazuje jednak, że in vitro to ostateczność, która może być podjęta jako metoda walki z niepłodnością w ściśle określonych przypadkach i przy braku konfliktu sumienia. Kościół jednocześnie wskazał na niebezpieczeństwa, jakie mogą się wiązać ze zbytnimi nadziejami pokładanymi w technicznym rozwiązywaniu problemów, które w pierwszej mierze stanowią zagadnienia natury etycznej i społecznej.

W kwestii kriokonserwacji embrionów i adopcji prenatalnej w dokumencie znajdujemy zapis, że polscy luteranie akceptują in vitro "przy jednoczesnym stanowczym podkreśleniu sprzeciwu wobec tworzenia i przechowywania zamrożonych embrionów nadliczbowych bez wyraźnego celu późniejszej implantacji do organizmu matki".

Zdanie to bliskie jest zapisowi zawartemu w pierwotnej wersji projektu ustawy bioetycznej Jarosława Gowina. Podobnie jak w Norwegii, gdzie Kościół luterański był bardzo aktywny w społecznej debacie, polscy luteranie opowiadają się za regulacją dopuszczającą powoływanie do życia tylko tylu embrionów, ile zostanie następnie przetransportowanych do organizmu matki. W dokumencie Synodu czytamy dalej, że luteranie rozumieją in vitro "jako formę wspierania rodziny", więc "uważamy za moralnie dopuszczalne stosowanie metody sztucznego zapłodnienia homologicznego, czyli w sytuacji, gdy nasienie pochodzi od prawnego ojca. Nie wyrażamy aprobaty dla korzystania z obcych gamet, tudzież z pomocy matek zastępczych (surogatek)". Nie znajdziemy jednak w oświadczeniu rozstrzygnięcia, co uczynić z zamrożonymi, powołanymi już do życia embrionami ludzkimi.

Według różnych szacunków tylko w Polsce zamrożonych jest kilkadziesiąt tysięcy embrionów. Nie istnieją żadne regulacje prawne w tej kwestii. W klinikach często nikt nie uświadamia przyszłym rodzicom rangi problemu. Nikt też nie kontroluje, co dzieje się z uprzednio zamrożonymi embrionami: w jakich warunkach są przetrzymywane, czy podjęte procedury medyczne i kriokonserwacyjne zapewniają im bezwzględne bezpieczeństwo. A samo mrożenie embrionów przez wiele klinik traktowane jest jako rutynowa procedura.

Kościół luterański w Polsce stoi na stanowisku, że należy jak najszybciej - również na drodze legislacyjnej - uporządkować tę kwestię, tak samo jak całą problematykę in vitro. Państwo nie może zwlekać w tej sprawie. Brak rozwiązania prawnego jest najgorszym rozwiązaniem. Model włoski czy norweski pokazuje, że można znaleźć salomonowe wyjście z tej trudnej sytuacji.

Teologia ewangelicka nie ma wątpliwości, że życie ludzkie rozpoczyna się w chwili, gdy dojdzie do połączenia gamety męskiej i żeńskiej. Embrion posiadający swój wyjątkowy, niepowtarzalny kod genetyczny jest Bożym stworzeniem i powinien podlegać ochronie. W żadnym wypadku nie może być traktowany jak przedmiot. Wielkim problemem jest jednak status ontologiczny embrionów zamrożonych. Być może jest to teologiczna aporia, która nie może być w ogóle rozwiązana aż do czasu ostatecznego...

Wielkim zadaniem Kościoła jest uświadamianie przyszłym, potencjalnym rodzicom, że embrion to nie tylko połączone komórki, jakaś blastocysta, ale poczęta osoba. Należy więc dążyć do ograniczenia liczby embrionów nadliczbowych, przy ewentualnej akceptacji ich tworzenia z jedynym określonym zamiarem późniejszej implantacji.

Czy wobec faktu, że embrion został powołany, by stać się życiem w pełni, możliwa jest procedura przymusowej adopcji prenatalnej, jak chce tego poseł Bolesław Piecha i zapisy projektu jego ustawy? Czy potencjalni rodzice, nieświadomi skutków tworzenia embrionów nadliczbowych przed kilku laty, mogą być zmuszeni przez państwo, by przyszło na świat, bez ich zgody, wiele ich biologicznych dzieci?

Uważam, że nie powinno to mieć miejsca. Procedurze adopcji prenatalnej powinny zostać poddane tylko te zarodki, których rodzice biologiczni wyrażą na to zgodę. Pozostałe embriony ludzkie powinny być poddane procesowi mrożenia aż do końca świata. Prawo nie powinno działać wstecz. Także w tej kwestii.

Nie znajduję przy tym żadnych argumentów przeciwko adopcji prenatalnej, jeśli chodzi o tzw. godziwość tudzież niegodziwość poczęcia dziecka metodą in vitro, skoro teologia ewangelicka co najmniej dopuszczająco odnosi się

do tej kwestii. Również nie przekonuje mnie argument przeciw adopcji prenatalnej, powołujący się na wysoką możliwą śmiertelność embrionów zamrożonych, a następnie implantowanych do macicy przyszłej (niebiologicznej) matki. Statystyka jest zbliżona do dzieci urodzonych w ramach procedury zapłodnienia pozaustrojowego. Także przy naturalnym poczęciu wiele embrionów powołanych na drodze małżeńskiego (lub pozamałżeńskiego) aktu seksualnego nie przeżywa i nie dochodzi do finalizacji procesu przyjścia na świat nowego człowieka. Taka jest natura i taka bywa Boża wola względem człowieka. To jest również jeden z elementów tajemnicy Bożego dzieła stworzenia, tajemnicy księgi przyrody, którą staramy się różnymi metodami pokonać.

W pierwszej kolejności należy podjąć działania mające na celu niepowiększanie liczby zamrożonych embrionów. Embrionów, z którymi mamy tak wielki problem natury ontologicznej, teologicznej i prawnej. Dlatego państwo polskie potrzebuje pilnie uregulowania kwestii zapłodnienia pozaustrojowego. I związanych z nim konsekwencji.

Ks. Marcin Hintz jest duchownym Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, profesorem teologii systematycznej (etyki i dogmatyki) w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. W 2008 r. był członkiem b. Zespołu ds. Konwencji Bioetycznej przy Prezesie Rady Ministrów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2011