Studenci Chrystusa

Ulrich Parzany, teolog i pastor ewangelicki: Zostaliśmy wychowani w świadomości, że religia jest sprawą wyłącznie osobistą i nie należy o niej mówić. Ale przecież o ważnych rzeczach w naszym życiu mówimy i dzielimy się nimi. Więc czemu o Jezusie nie? Rozmawiała Joanna Brożek

18.04.2008

Czyta się kilka minut

ProChrist - podczas happeningu w Warszawie /fot. ProChrist.pl /
ProChrist - podczas happeningu w Warszawie /fot. ProChrist.pl /

Joanna Brożek: Fascynacja Jezusem to centrum głoszonych przez Księdza ewangelizacji w czasie Pro Christ. Kim dla Księdza jest Chrystus ?

Ulrich Parzany: Jeśli chcę poznać prawdę o Bogu  i świecie, słucham tylko Jezusa. To Jego muszę spotkać, by nawiązać kontakt z Bogiem. Jezus to numer jeden, klucz do wszystkiego w moim życiu. Na ProChrist zwyczajnie przedstawiam Jezusa, relacjonuję zdarzenia z Jego życia, wyjaśniam ludziom Jego słowa i to, jak odnoszą się one do naszego prywatnego i społecznego życia.

Dla wielu ludzi jednak historia związana z życiem Jezusa to jedno, a zwiastowanie Jego obecności w życiu codziennym to coś zupełnie innego. Czy współcześnie żyjący chcą o tym słuchać?

Człowiek ma tendencje do zapominania o Bogu, ucieka od Niego. Zupełnie jak Adam, który  się ukrył. Stwórca woła: "gdzie jesteś?". Podobne brzmienie ma kolejne wołanie Boga: "Kainie, gdzie jest twój brat?". Jedno z pierwszych pytań w czasie ewangelizacji Prochrist brzmi, więc: jak to się stało, że zapomniałeś o Bogu, jaki obraz Boga stworzyłeś sam dla siebie? Posłuchaj proszę jak jest prawda emanująca przez Jezusa. Ona przywróci Cię do życia.

Brzmi jak obietnica samospełniającego się marzenia.

Nie jestem sprzedawcą dobrych wiadomości, czy gotowych produktów jak w supermarkecie. Przedstawiam jedynie Jezusa, który zna pragnienia "klientów", przedstawiam prawdę z Ewangelii i niezwykłą siłę ocalenia płynącą od Jezusa. Jestem głęboko przekonany, że tematy i zasady, o których mówi Jezus w Nowym Testamencie, są odzwierciedleniem dzisiejszego życia. Dotyczą pieniędzy, rozwodów, relacji w polityce i życiu prywatnym.

Ale czy dzisiejszy odbiorca może je przyjąć i zrozumieć?

Czasem ludzie są zawiedzeni tym, co znajdują w Biblii. Trudność sprawia nie tyle zrozumienie i przeniesienie sensu tych historii na współczesność, ile przyjęcie prawdy o świecie i odniesienie się do niej w prywatnym życiu. Bo nie chcemy słyszeć tej prawdy.

Geneza ProChrist sięga lat 90. Ale do 2008 roku wydarzenie to dotyczy głównie Niemiec.

Wszystko zaczęło się w 1993 r., tuż po zjednoczeniu Niemiec. Dwóch niemieckich biskupów zdecydowało, że wobec nieustannie toczących się w kościołach dyskusji o jego strukturach, organizacji i pieniądzach nadszedł czas, żeby mówić o Ewangelii Jezusa. Na pierwsze spotkanie, które nazwaliśmy ProChrist, biskupi zaprosili amerykańskiego pastora Billy Grahama. Na świecie jest tylko dwóch znakomitych pasterzy, których słuchają tłumy bez względu na przynależność do Kościoła: nieżyjący już Jan Paweł II i właśnie Graham. Tak więc zgromadziliśmy się na pięć wieczorów na stadionie w Essen. Wtedy też po raz pierwszy użyliśmy łączy satelitarnych. Na początku z dużą rezerwą podchodziliśmy do technicznych trików, ale to jedyny sposób, by dotrzeć do większej liczby osób. Ludzie oglądali nas na stadionach, w kościołach i w kinach. Byliśmy zaskoczeni pozytywnym odbiorem i odpowiedzią pastorów i biskupów. Nikt nie przypuszczał, że ProChrist będzie miało tak długą kontynuację. Polska w naszym projekcie poprzez przekaz satelitarny uczestniczyła od samego początku, tak jak i Węgry, Chorwacja, Czechy i Słowacja, w sumie 20 europejskich krajów! W ten sposób wznieśliśmy się ponad granicami: w sensie dosłownym, ale i dzięki wymiarowi ekumenicznemu - w przenośni.

Dlaczego do wyjścia z ewangelizacją ProChrist poza Niemcy w pierwszej kolejności wybraliście Polskę?

Jest tylko jeden powód: zostałem zaproszony przez waszych biskupów i pastorów. Nigdy nie ośmieliłbym się, szczególnie, dlatego, że jestem Niemcem, przyjechać z własnej woli. Po raz pierwszy wstydziłem się swojego pochodzenia, tutaj, w Oświęcimiu. Wielokrotnie odwiedzałem Polskę i ludzie mówili mi, że melodia języka niemieckiego wciąż przywołuje u nich bolesne wspomnienia.

Możliwość głoszenia Dobrej Nowiny w Polsce uważam za niezasłużony dar. Bałem się pierwszego wystąpienia w katowickim Spodku. Braliśmy nawet pod uwagę wystąpienie w języku angielskim.

Żyję w przeświadczeniu, że Jezus umarł na Krzyżu także za Niemców, by zmazać ich okrucieństwo. W przeciwnym razie nie ma nadziei ani usprawiedliwienia.

W Europie są bardziej i mniej zsekularyzowane społeczeństwa, i takie, gdzie tradycja kościoła jest wciąż żywa. Istnieje niebezpieczeństwo, że chrześcijaństwo zamkniemy do ram tradycji, ubierzemy w instytucjonalizm i ideologie. Problem polega na tym, że wielu w ogóle nie doświadcza kontaktu osobistego z Chrystusem, nie wie, na czym polega Jego moc i przesłanie. Czasem dobrze spojrzeć na chrześcijańska Europę z zewnątrz. Pewien Hindus powiedział mi po wizycie w Europie: spotkałem chrześcijan bez Chrystusa!

Nigdy nie zapomnę też spotkania z młodym biznesmenem odnoszącym sukcesy w wiodących firmach komputerowych. Pogmatwane życie osobiste, kilka rozwodów. Kiedy się nawrócił zapytał mnie, dlaczego nikt wcześniej nie powiedział mu, że istnieje sposób, by osobiście spotkać Jezusa w swoim życiu. Nikt nie powiedział temu człowiekowi, że relacja bezpośrednia z Chrystusem jest możliwa, że sam Jezus emanuje taka siłą życia.

Dlaczego tak jest?

Nie wiem. Wielu ludzi w Europie zostało wychowanych w świadomości, że religia jest sprawą zupełnie osobistą, intymną. Nie należy o niej mówić. Ale przecież o ważnych rzeczach w naszym życiu mówimy i dzielimy się nimi. Więc czemu o Jezusie nie?

Zaproszenie do publicznego wyznania przynależności do Jezusa ma być zachętą do przełamania się?

Chcemy pomóc ludziom wyrazić gestem to, co dzieje się w ich sercach i umysłach. To ma być ich odpowiedź na wezwanie Boga. Jestem zaskoczony reakcją ludzi w Polsce  na to zaproszenie. W Niemczech, jeśli na stadionie czy w hali siedzi ponad 3 tysiące osób, do Krzyża podchodzi 20, w najlepszym wypadku 30 osób. Tu na 5 tysięcy podeszło 1200 osób. To rekord.  Trzeba zauważyć też, że jeśli w swoim kościele ludzie podejmują jakąś decyzję po cichu w sobie, później nic lub niewiele się zmienia. Tu zapraszają Boga do swojego życia wobec świadków. Wyjdź z rzędu, wstań, podejdź i przyjmij pomoc.

Czemu publicznie?

Bo zawsze najważniejsze decyzje w życiu podejmujemy w obecności świadków: zawieramy małżeństwo, podpisujemy kontrakt na kupno domu czy kawałka ziemi. Zostawiamy podpisy, stawiamy pieczątki. To pierwszy krok. Jedna z najważniejszych chwil to nie tyle sam moment podjęcia decyzji, ale krok kolejny. Na ProChrist to rozmowa z doradcą. Specjalnie do tego przeszkoleni, zwykle już wcześniej zaangażowani w Kościele, pytają najczęściej o dotychczasowy kontakt z  Kościołem. I zalecają angażowanie się w swoim środowisku. Jeśli po zakończeniu ProChrist nie będzie kolejnych kroków, nigdy nie uda się nam dosięgnąć głębi. Nie interesuje mnie pociągniecie ludzi jedynie do pierwszego kroku, bazowanie na emocjach. Chcę żeby kontynuowali. Jezus mówi: "Wstań i chodź za mną!". Od teraz jesteśmy Jego studentami.

W pierwszych przekazach czytamy, że chrześcijanie to "ludzie drogi". Podążanie za Chrystusem to nie tylko wstanie z miejsca, ale stawianie odważnych kroków do przodu. Często w zupełnie nowym stylu.

Niecodziennym dla nas może być sposób, w jaki pastor o tym mówi, z niespotykaną u wielu naszych księży energią.

Jestem starym człowiekiem... Ale ogień Ducha Świętego robi swoje. W tym jest moc i radość.

Tymczasem kościoły wypełnione są smutnymi i śmiertelnie poważnymi ludźmi.

Jak to możliwe? Przecież jesteśmy nosicielami Dobrej Nowiny, Najlepszej Nowiny. To czysta radość, pełnia, to powinniśmy odnaleźć w kościołach. Więcej: tym trzeba się dzielić z entuzjazmem.

Ulrich Parzany, główny mówca i lider ProChrist, teolog ewangelicki, ksiądz i ewangelista, autor wielu książek. Był liderem i organizator kongresów misyjnych dla młodzieży Christival'76 w Essen i Christival ‘88 w Norymberdze. W latach 1984-2005 kierował organizacją młodzieżową CVJM (niemiecka YMCA).  Żonaty, ma trójkę dorosłych dzieci i czterech wnuków, mieszka w Kassel.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]