Ładowanie...
Siergiej Szojgu: wrócił generał propagandy
Siergiej Szojgu: wrócił generał propagandy
Miało być szybkie wkroczenie do Kijowa, upragniona zmiana władz Ukrainy na bardziej przystosowane do wymagań Kremla oraz ciepłe powitanie wyczekiwanej rosyjskiej armii przez szczęśliwy lud. Jedna z naczelnych propagandystek putinowskiej telewizji, Olga Skabiejewa, z zadowoleniem pokazywała w swoim programie żartobliwy plan dnia pskowskich komandosów, którzy o dziewiątej rano po śniadaniu napadają na Ukrainę, o jedenastej już defilują główną ulicą stolicy, a wieczorem urządzają okolicznościowy pokaz sztucznych ogni. Oczywiście w oficjalnych komunikatach Putin tłumaczył uderzenie na Ukrainę koniecznością obrony mieszkańców samozwańczych republik Donbasu, „poddawanych ludobójstwu przez nazistów rządzących w Kijowie”. W dwóch wystąpieniach prezydent sączył przez zęby zapewnienie, że nie chodzi tylko o Donbas, ale o całą Ukrainę, którą trzeba wyrwać ze szponów „narkomanów i banderowców”, wykonujących zadania postawione przez zwyrodniały Zachód. Ukrainę, państwo upadłe, niezdolne do samodzielnego bytu, trzeba było otrzeźwić i zawrócić ku Rosji. „Zawrócić” – magia tego słowa zdaje się mieć hipnotyczny wpływ na Władimira Putina. Przeszłość to jego idée fixe, cel polityczny, marzenie. Zawrócić do cudownych czasów ZSRR, gdy cały świat kłaniał się Moskwie, a przyjaźń piętnastu republik kwitła. Zawrócić ład bezpieczeństwa europejskiego do stanu sprzed 1997 r. Odkręcić oś czasu.
ROSYJSKA RULETKA: CZYTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW ANNY ŁABUSZEWSKIEJ >>>
Po trzech tygodniach bohaterskiego oporu Ukraińców o sławetnym Blitzkriegu nikt już w moskiewskich mediach nie wspominał. Putin na stadionie w Łużnikach 18 marca wzywał Rosjan do walki w słusznej sprawie – do pokonania nazistów, którzy nadal śmią tkwić w tym swoim Kijowie i go bronić. Powoływał się na Pismo Święte. Propaganda dzień w dzień dudniła o konieczności „demilitaryzacji” i „denazyfikacji” Ukrainy. Potem stopniowo zaczęto wyciszać i ten przekaz. Propaganda w biegu zmieniała obuwie, zacierając dotychczasowe hasła.
Po ponad miesiącu, jaki mija od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, mamy nową narrację: cele pierwszego etapu inwazji zostały przez armię rosyjską zrealizowane, teraz należy się skupić na zagwarantowaniu Donbasowi i jego mieszkańcom pokoju i rozwoju. Jakie cele mianowicie zrealizowano? Bo przecież nie te ogłaszane na początku.
Powrót generała
Komunikat o ich realizacji wygłosił osobiście minister obrony Siergiej Szojgu. Minister na długi czas zniknął z radarów – nie pojawiał się publicznie, nie zabierał głosu. Po dwóch tygodniach dziennikarze i blogerzy, którzy nie polegają tylko na oficjalnych komunikatach, zaczęli węszyć i gubić się w domysłach. Chodziły opowieści o tym, że minister został odsunięty od obowiązków z uwagi na katastrofę na ukraińskim froncie, że Putin jest srodze zawiedziony i nie chce już takiego ministra. Potem wrzucono plotkę o zawale serca i niemal agonalnym stanie szefa resortu obrony. Rzecznik Kremla zapewniał, że Szojgu nie pojawia się publicznie, gdyż jest zajęty dowodzeniem „operacją specjalną”. Ale czy można polegać na tym, co mówi Dmitrij Pieskow? Plotki podsyciła rosyjska telewizja, która w relację z narady online z udziałem Putina niechlujnie wmontowała zdjęcie Szojgu. Takie narady odbywają się często, prezydent ze strachu przed koronawirusem unika kontaktów z ludźmi, rządzi za pośrednictwem specjalnych łączy. Obrazek w telewizji wygląda za każdym razem niemal identycznie: Putin siedzi za wielkim biurkiem, przed sobą ma monitor, na którym pojawiają się wywoływane do odpowiedzi twarze uczestników. Ci, którzy akurat zabierają głos, są pokazywani w powiększeniu, reszta pozostaje obecna w postaci małych ikonek. Rosjanie mówią o tym rytuale: Putin przed „ikonostasem”. Podczas wspomnianej narady realizatorzy wkleili podobiznę Szojgu w górnym rogu, wyraźnie było widać, że to montaż. Drożdże teorii spiskowych znowu napęczniały. Dziennikarz grupy Bellingcat Christo Grozev wysunął przypuszczenie, że Szojgu został schowany w bunkrze pod Ufą (a Putin w bunkrze za Uralem).
ATAK NA UKRAINĘ | CODZIENNIE NOWE KORESPONDENCJE I ZDJĘCIA PAWŁA PIENIĄŻKA | CZYTAJ NA BIEŻĄCO W SERWISIE SPECJALNYM >>>
Ci, którzy już prasowali garnitury na pogrzeb ministra, ze zdumieniem zobaczyli go na ekranie telewizora 29 marca, jak dziarsko prowadzi naradę z licznym gronem generałów. To właśnie wtedy padły słowa o realizacji celów „pierwszego etapu operacji specjalnej”. Gdy to usłyszałam, w pierwszej chwili pomyślałam, że minister chwali się zdobyciem Kijowa i zamontowaniem tam prorosyjskiego Wiktora Medwedczuka lub innego „kryształowego Ukraińca” (tak o Medwedczuku zwykł mówić Putin). Otworzyłam kilka stron internetowych podających bieżące informacje – nic podobnego się nie stało: Kijów się broni, Rosjanie nadal ostrzeliwują wybrane cele (ostatnio to punktowe uderzenia w magazyny paliw i inne podobne składy w różnych rejonach Ukrainy), zrównany przez putinowskich barbarzyńców Mariupol bohatersko się broni, w Stambule rozpoczęły się rozmowy delegacji Rosji i Ukrainy. Wróciłam zatem do słuchania ministra Szojgu: „Osiągnęliśmy panowanie w powietrzu. Praktycznie zostało zniszczone lotnictwo Ukrainy, system obrony przeciwlotniczej i siły morskie”, armia rosyjska generalnie ma się dobrze, prawie nikt nie zginął (oficjalnie uznane straty to 1351 osób). I teraz ta armia ma się skupić na nowym głównym zadaniu: wyzwoleniu całego Donbasu. To stoi w sprzeczności z tym, co mówił na początku Putin (że chodzi nie tylko o Donbas), ale czy ktoś to pamięta? Rosjanie, którzy popierają prezydenta, powtarzają, że Putin ma zawsze rację, cokolwiek mówi i robi. Z najnowszego sondażu Centrum Lewady wynika, że 83 procent Rosjan pozytywnie ocenia prezydenta, negatywnie – 15 procent; trzeba jednak pamiętać, że w Rosji panuje terror i deklaracje składane w badaniach socjologicznych mogą wynikać ze strachu, a nie prawdziwego nastawienia respondentów. Taki wynik ma pokazać, że przytłaczająca większość popiera Putina, jego polityka wobec Ukrainy i Zachodu jest słuszna. A ta nieśmiała mniejszość, która wodza nie popiera, ma się poczuć zagubiona i pomyśleć o tym, by zweryfikować swój gust.
Walczymy do końca
Komunikat ministra obrony przeznaczony był przede wszystkim na rynek wewnętrzny. Rosjanie nie mogli przecież od ministra usłyszeć, że armia wtargnęła na terytorium sąsiada bez powodu, łamiąc prawo międzynarodowe, nie osiągnęła zakładanych celów, jest źle wyszkolona i wyekwipowana, że zabija cywilów, dopuszcza się zbrodni wojennych, niszczy szkoły i szpitale. Usłyszeli więc, że cele zostały osiągnięte. Wystąpienie ministra zbiegło się w czasie z rozmowami rosyjsko-ukraińskimi w Stambule. Przełomu na tym spotkaniu nie było. Potwierdzono protokół rozbieżności.
Co ciekawe, już sam fakt podjęcia rozmów z Ukrainą spotkał się z niejednoznacznym przyjęciem w Rosji. Na forach internetowych, gdzie można zostawiać komentarze, pod doniesieniami ze Stambułu pojawiły się setki, jeśli nie tysiące wpisów w rodzaju: „Zdrada! Walczymy do końca!”, „Trzeba zniszczyć nazistowską Ukrainę!”. Dostało się nawet członkom rosyjskiej delegacji za to, że w ogóle podjęli dyskusję.
Rosja wykorzystała rozmowy w Stambule do ogłoszenia, że jest pełna dobrej woli, nastawiona pokojowo, dąży do przerwania działań wojennych. A w związku z tym zamierza ograniczyć swoją aktywność na kierunku kijowskim i czernihowskim. Jak napisała rosyjska dziennikarka Julia Łatynina (od dawna na emigracji): „Trzeba pamiętać, że dla Putina każda obietnica to tylko powód, aby jej nie dotrzymywać”. Odstąpienie Rosjan spod Kijowa nie oznacza bynajmniej odwrotu, a jedynie świadczy o przegrupowaniu sił i uzupełnieniu jednostek. Przecież cele – wbrew temu, co deklaruje Szojgu – nie zostały osiągnięte, a władze Rosji będą dążyły do ich zrealizowania. Czy sobie poradzą – to kwestia otwarta.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]