Różewicz

30.08.2021

Czyta się kilka minut

dekalogwartosci.com / Andrzej Wiktor /
dekalogwartosci.com / Andrzej Wiktor /

Zadzwonił Zbyszek: – Różewicz przyjechał. Chcesz przyjść?

Chciałam, naturalnie.

Był zatopiony w lekturze – wrócił z zagranicy i przeglądał zaległe czasopisma.

– Czego się napijesz? – spytał Zbyszek.

Na dźwięk słowa campari uniósł na chwilę głowę znad papierzysk. – Jak pani będzie to piła?

Zwyczajnie, z cytryną.

– Z sokiem czy z samą skórką? – drążył temat.

Umiałam zdawać egzaminy.

Ze skórką, to oczywiste.

Skinął głową, egzamin był zaliczony.

Pojechaliśmy na „Do piachu” – nie wiem, widział już przedstawienie czy miał zobaczyć po raz pierwszy.

Nie znałam sztuki. Nie byłam przygotowana na to, co zobaczyłam. Czego nie zobaczyłam. Na ciemności i kroki w ciemnościach, ciężkie żołnierskie kroki, kroki, kroki, kroki…

Przez las przemaszerował oddział partyzancki – przez gołe pnie drzew, bez koron i bez liści. Na końcu szedł młody żołnierz, chłopiec właściwie. Zatrzymał się, schylił, poprawił but i pobiegł za oddziałem.

Buty – buty – buty – buty – w górę, w dół, w górę, w dół.

Nie masz na wojnie wytchnienia

– przypomniał mi się wiersz, przepisany skądś przez Jurka Wilnera.

Dla Tadeusza Łomnickiego, reżysera, „Do piachu” było wstrząsem. Przypomniała mu się jego własna wojna. Jakaś wrona, którą zastrzelił. Trupy żołnierzy w śniegu i zamarznięta Wisła. Przyjaciel Żyd wchodzący do wagonu pobielonego wapnem i odciski ludzkiego ciała z „Zielnika” Aliny Szapocznikow.

Nie miałam wspomnień ani zjaw, tylko przez kilka dni myślałam o chłopcu, o którym opowiadał mi Jacek Kuroń. Był to chłopiec z wojny bolszewickiej rozstrzelany za dezercję. Kiedy pluton egzekucyjny podnosił broń, zwrócił się do żołnierzy: – Chłopaki, czekajcie no. Jest tam który z Żyrardowa? Bo jakby który był z Żyrardowa, to niech powie, że już nie żyję więcej…

Myślałam o nim i myślałam. Mogło to mieć związek z Walusiem, prowadzonym przez partyzantów na śmierć.

Nie rozmawialiśmy po przedstawieniu. Różewicz poszedł za kulisy, Zbyszek i ja wróciliśmy na Ursynów.

Nie wiedziałam, że Komendant z „Do piachu” to Stanisław Sojczyński, dowódca Różewicza. O Sojczyńskim też nic nie wiedziałam.

A jakbym wiedziała? O co mogłabym spytać?

O las, w którym Sojczyński został po wojnie? O czterokrotny wyrok śmierci?

Powiedz jej, że wiem o nim niejedno, napisał Pawłowi. Dlatego do niego pojechaliśmy.

Czekał w pensjonacie, w pokoju, starannie, po miejsku ubrany – półbuty, krawat, marynarka.

Jutro skończę dziewięćdziesiąt lat, przywitał nas, więc w październiku byliśmy. Po tamtym, pierwszym spotkaniu trzydzieści dwa lata.

Wskazał nam miejsca – mnie w fotelu naprzeciwko, Pawłowi obok. I zawiadomił, że jednak nie, nie będzie mówił. (O tym, który mu kazał postarać się o kajet, odmeldować się i wrócić z wierszami. Miał kajet, odmeldował się, wrócił z „Echami leśnymi”, swoim debiutem. Jedynym w literaturze debiutem poetyckim pisanym na rozkaz). To była straszna śmierć. Nie może, nie chce o niej mówić.

Chciał mówić o pożegnaniach.

Z synem, który umarł przed rokiem.

Z młodszym bratem, ojcem Pawła.

Z Tołstojem, z którym rozstawał się z pewnym żalem… Bo z Dostojewskim też się rozstał, ale bez żalu. Chociaż się z nim zaprzyjaźnił.

Przyjaźń z Dostojewskim? Co za pomysły. Tak, też się sobie dziwi. Ale właśnie się już rozstali.

Jeszcze z Nietzschem, z Raskolnikowem i z Kafką…

Po literackich pożegnaniach coś mu się przypomniało.

Najgorsze ze wszystkiego były wszy, powiedział i zamilkł. Chyba sprawdzał, jakie zrobił na nas wrażenie.

Na mnie – żadnego, o wojennych wszach też mam swoją wiedzę. Gotowa byłam nią się podzielić, ale rozpoczął wykład. Że są wszy zwyczajne, na głowie na przykład, i pod pachami, te najgorsze jeszcze nie są. Ze wszystkich gatunków najgorsze są wszy na jajach i tylko te mieli w lesie.

Musiałam przyznać, że o wszach dysponuje większą wiedzą ode mnie.

No dobrze, o dowódcę nie, ale o Halinę, łączniczkę, mogłam spytać.

Ładna była?

Zastanowił się.

Taka sobie.

Nie taka sobie, tylko piękna. Krawiec Włodarczyk mi opowiadał. Znał ich, w jego altanie mieszkali. Z jego domu wywoziło ich UB. Sojczyński moczył nogi w misce, a Halina stała obok z ręcznikiem w ręku, tak ich zastali ubecy.

Nie wiem, dlaczego zależało mi na urodzie Haliny.

Zośka Nałkowska uważała się za piękność, to może i Halina, wzruszył ramionami.

Poza urodą łączniczki nie zadawałam pytań. Ani o jego dowódcę, ani o jego matkę.

Na przykład – do kogo uciekła, nie zapytałam. Do chłopca? Do pana Jezusa?

Do kogo ucieka się na plebanię z żydowskiego domu, jak się ma piętnaście czy szesnaście lat.

Paweł uważa, że do chłopca.

Ksiądz chciał pewnie pomóc młodym, jak zakonnik, ojciec Laurenty, Romeo i Julii.

Chyba że tak.

Chłopiec miał na imię Władzio.

Był wysoki, wąsaty i elegancki. Pięknie opowiadał, wróżył z ręki i patrzył w oczy.

Żydzi próbowali ją odbić z plebanii, dwukrotnie nawet, ale nie dali rady.

Znam te romantyczne historie żydowskich dziewcząt i polskich chłopców.

Estera, najładniejsza z sióstr, porwana przez Janka, najprzystojniejszego z robotników ojca czy dziadka. Chrzest i ślub na Jasnej Górze. Cadyk, który mówi: – Nie macie córki. Usiądźcie i płaczcie jak po umarłej.

Czy dziadek Gelbard poszedł do cadyka?

Czy płakał jak po umarłej?

Nie wiemy. I już nie dowiemy się.

Poeta nie mówił o tym w książce pod tytułem „Matka odchodzi”.©

Zbyszek to Zbigniew Kubikowski, pisarz i krytyk, redaktor wrocławskiej „Odry”. Wyrzucono go za publikację dwóch książek – za „Rozmowy z katem” Kazimierza Moczarskiego i moje „Zdążyć przed Panem Bogiem”.

O wizycie u Tadeusza Różewicza, o Stanisławie Sojczyńskim, Halinie i krawcu Włodarczyku pisałam w „Białej Marii”.

O Pawle Różewiczu, którego okładki są na moich książkach w polskich i francuskich wydaniach – jak zawsze z wdzięcznością.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i reporterka związana z „Życiem Warszawy”, „Polityką” i „Gazetą Wyborczą”, a od grudnia 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Laureatka wielu nagród, odznaczona Orderem Ecce Homo za „popularyzację uniwersalnych wartości moralnych”,więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2021