„Pucz” wagnerowców się zatrzymał. Czy to już koniec?

Co się stało, że Prigożyn nagle zaniechał śmiałego planu zdobycia Moskwy?

24.06.2023

Czyta się kilka minut

Usuwanie billboardu o treści „Dołącz do nas u Wagnera”, Sankt Petersburg, 24 kwietnia 2023 r. / fot. Associated Press / East News

Jewgienij Prigożyn, watażka dowodzący Grupą Wagnera, po kilku tygodniach nieskutecznych prób utrącenia wierchuszki ministerstwa obrony za nieudolne prowadzenie wojny z Ukrainą, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zawalczyć o miejsce na scenie politycznej. Zebrał ludzi, bez walki wziął pod kontrolę Rostów nad Donem i zapowiedział, że rusza na Moskwę, aby zakończyć rządy skorumpowanej szajki. Gdy kolumny wagnerowców doszły do Lipiecka, Prigożyn nieoczekiwanie oświadczył, że „zgodnie z planem zawraca i rozbija obozy polowe, aby nie dopuścić do rozlewu krwi”. 

Artykuł aktualizowany 24 czerwca o 21.30


CZYTAJ TAKŻE: Nóż w plecy Putina. Jewgienij Prigożyn oskarża rosyjskie wojsko o atak na swoich najemników. Sam został oskarżony o próbę przewrotu


Wyzwiska i żądania: Prigożyn od dawna dawał do zrozumienia, że ma dość

To, co dzieje się z Prigożynem i Grupą Wagnera, jest logiczną konsekwencją decyzji podjętych przez Putina we wrześniu ubiegłego roku. Po ówczesnej udanej ukraińskiej kontrofensywie w obwodzie charkowskim władze Rosji postanowiły rzucić na front nie tylko regularne wojsko, ale zaangażować też prywatne firmy wojskowe. Wagnerowcy otrzymali nawet możność pozyskiwania skazańców odbywających kary w łagrach. Tym samym Putin złamał żelazny monopol państwa na przemoc.

Eksperyment na pierwszym etapie się powiódł – postępy armii ukraińskiej zostały zatrzymane. Ale ludzie, którzy dostali do ręki broń, na dodatek ludzie zorganizowani w strukturę – a Grupa Wagnera to dobrze funkcjonująca struktura – mogą skierować tę broń już nie tylko w stronę wskazaną przez władze państwa, ale też w stronę samej władzy.

Przez kilka ostatnich tygodni Prigożyn dawał do zrozumienia, że ma dosyć ignorowania przez ministra obrony Szojgu i szefa sztabu generalnego Gierasimowa jego płynących z głębi wagnerowskiego serca przestróg i dobrych rad. Wyzywał ich od najgorszych, żądał zmian, które przyniosłyby wreszcie długo oczekiwany przełom na froncie, a w perspektywie zwycięstwo.

Czynnikiem, który mógł zaważyć na decyzji o wznieceniu buntu, był rozkaz Szojgu o obowiązku podpisania do 1 lipca kontraktów z ministerstwem obrony przez wszystkich członków formacji ochotniczych i prywatnych firm wojskowych, w tym wagnerowców. Prigożyn stanął okoniem: od razu zapowiedział, że nie zamierza oddawać swoich sokołów pod niezborną komendę generałów. Tymczasem ci, którzy nie podpisaliby kontraktów, mieliby być traktowani jak ludzie, którzy nielegalnie posiadają broń, byliby zatem ścigani przez prawo (szczegółowo opisałam tę sytuację na blogu „17 mgnień Rosji”).

Prigożyn po tym posunięciu ministra się zagotował. Przedstawił długą listę uchybień reżimu, które czym prędzej należy poprawić. Poza fatalną jakością dowodzenia i zaopatrzenia walczących na froncie, wymienił też wszechogarniającą kraj korupcję.

„Plan Twierdza”: Rosja ma problemy z kontrolą sytuacji poza Moskwą

W piątek 23 czerwca wieczorem z Rostowa nad Donem zaczęły napływać informacje brzmiące wręcz niewiarygodnie: wagnerowcy weszli do miasta, opanowali bez walki siedzibę dowództwa Południowego Okręgu Wojskowego, a także budynek regionalnej Federalnej Służby Bezpieczeństwa i Rosgwardii. Służba prasowa Prigożyna zaprezentowała w mediach społecznościowych kilka jego wypowiedzi, m.in. rozmowę z dwoma wziętymi do niewoli generałami. Watażka mówił też, że nie zamierza puścić płazem tego, iż regularna armia umyślnie zabija jego żołnierzy (podano wersję, trudną do zweryfikowania, że 2 tysiące wagnerowców miało zginąć w wyniku ostrzału rakietowego ich obozu ze strony armii). Zapowiedział, że zamierza wyruszyć na Moskwę.


CZYTAJ TAKŻE: Prigożyn, zawiadowca wagnerowców. Czy mógłby zająć miejsce Putina?

Anna Łabuszewska: Wojna w Ukrainie miesza w kremlowskim bagnie. Ale niektórzy dostrzegają w nowej sytuacji swoją szansę na zajęcie eksponowanego miejsca w pobliżu szczytów władzy


Brak oporu w Rostowie, a potem także w Woroneżu – jednym z kilku miast leżących na trasie do Moskwy – może świadczyć o tym, że rosyjskie państwo ma problemy ze sprawowaniem kontroli poza Moskwą. W samej stolicy już 23 czerwca wieczorem wprowadzono tzw. „plan Twierdza”, który przewiduje obstawienie najważniejszych obiektów w mieście przez postawione w stan gotowości siły MSW. Mer Moskwy 24 czerwca pod wieczór wprowadził stan operacji kontrterrorystycznej i ogłosił poniedziałek dniem wolnym od pracy.

Kreml przez wiele godzin milczał jak zaklęty. Putin wystąpił ze specjalnym orędziem dopiero w sobotę 24 czerwca przed południem. W krótkim, bo trwającym zaledwie parę minut wystąpieniu zwrócił się do obywateli, aby w dobie, gdy Rosja prowadzi egzystencjalną walkę ze zjednoczonymi siłami zła (tj. z Zachodem), nie osłabiali państwa poprzez wywoływanie podziałów, bo to działa na korzyść wroga. Zbrojne akcje Prigożyna nazwał ciosem w plecy i zdradą. Zapewnił, że zdrajców spotka odpór i zasłużona kara.

A zatem dał hasło: bunt należy stłumić.

Lepiej się nie wychylać: czy elity odwrócą się od Putina?

Można założyć, że i 23 czerwca wieczorem, i 24 czerwca rano trwały jakieś negocjacje pomiędzy Kremlem a Prigożynem. I że zakończyły się fiaskiem, skoro Putin po raz pierwszy publicznie nazwał przywódcę Grupy Wagnera (choć bez wymieniania jego nazwiska) zdrajcą. Prigożyn zareagował natychmiast: „Jesteśmy patriotami, walczyliśmy i nadal będziemy walczyć w obronie ojczyzny i nie zamierzamy poddać się na żądanie prezydenta”. Kolejna bariera została złamana: Prigożyn, który do tej pory nie atakował bezpośrednio prezydenta, odpowiedział właśnie jemu, i to odpowiedział hardo.

W mediach społecznościowych pojawiła się informacja (niesprawdzona i niepotwierdzona), że po nadaniu orędzia prezydencki samolot wystartował z moskiewskiego lotniska Wnukowo. Być może leci w stronę Petersburga, a może do Tweru. Sekretarz prasowy Putina zapewniał, że prezydent pracuje na Kremlu.

O wzroście popytu – a w związku z tym i skoku cen – na bilety lotnicze na loty za granicę (tam, gdzie to jeszcze możliwe, np. do Ankary albo Tbilisi) na bieżąco informują wszystkie media.

Gdy w sobotę wieczorem piszę te słowa, kolumny Wagnera, które dojechały do obwodu lipieckiego, zostały zatrzymane na rozkaz Prigożyna. Trudno określić liczebność oddziałów Grupy Wagnera. Prigożyn mówi, że ma pod sobą 25 tys. ludzi, i zapewnia, że na jego stronę przejdzie pół armii (na razie nie ma potwierdzenia, że do Grupy Wagnera dołączyły jakieś jednostki regularnego wojska). Potwierdzono natomiast, że w ciągu dnia dochodziło do starć wagnerowców z armią, i że ci pierwsi zestrzelili trzy śmigłowce i samolot. Czy teraz, po nieoczekiwanym oświadczeniu Prigożyna o odwrocie, wagnerowcy nadal będą strzelać? Na polecenie wodza zaczęli się oni wycofywać z Rostowa nad Donem. Mieszkańcy fotografują się z nimi na pożegnanie, odprowadzają oklaskami.


ROSYJSKA RULETKA: autorski serwis Anny Łabuszewskiej. CZYTAJ W SERWISIE TygodnikPowszechny.pl >>>


Warto się przyjrzeć postawie elit. Niektórzy gubernatorzy zamieścili filmiki, w których zapewniają Putina o lojalności. Bez entuzjazmu – i nie wszyscy. Podobnie jak większość społeczeństwa, również wyżsi (i niżsi zresztą też) urzędnicy mają zakodowaną postawę: lepiej się nie wychylać, jak dzieje się coś dziwnego i groźnego, lepiej przeczekać, przyczaić się. To, że elity jak jeden mąż nie zapewniają jeden przez drugiego, że stoją murem za Putinem, osłabia prezydenta.

Co się stało, że Prigożyn nagle zaniechał śmiałego planu zdobycia Moskwy? Białoruski uzurpator Alaksandr Łukaszenka twierdzi, że przez cały dzień – w uzgodnieniu z Putinem – prowadził z buntownikiem negocjacje. W ich wyniku wypracowano wariant pokojowy, dający gwarancje bezpieczeństwa wagnerowcom. Kreml nie potwierdził tej wersji. W nieoficjalnym obrocie (kanały Telegramu, inne media społecznościowe) pojawiła się jeszcze wiadomość, że na spotkanie z Prigożynem wybrał się Aleksiej Diumin, gubernator obwodu tulskiego, były ochroniarz Putina, człowiek, którego nazwisko wypływa często przy okazji rozmów o możliwym następcy prezydenta. Czy Diumin miał jakieś pełnomocnictwa? Mógł coś obiecać zbuntowanemu watażce?

Bunt Prigożyna – o ile zostanie szybko stłumiony – może dać Putinowi pretekst do zaostrzenia kursu polityki wewnętrznej, pozbycia się nielojalnych osób i wdrożenia kolejnych masowych represji. Jednak to scenariusz możliwy do zrealizowania wtedy i tylko wtedy, gdy Putin wygra w tym starciu. A to nadal nie jest pewne.

Tekst ukończono w sobotę 24 czerwca o 16.30. Aktualizowano o 21.30.

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej