Pracownia religijna

Gdy w 1990 r. religia wracała do szkół, miała to być jedyna placówka w kraju, w której tego przedmiotu nie będzie. Dziś można wziąć z niej przykład, jak może wyglądać szkolna katecheza.

22.09.2006

Czyta się kilka minut

Żadnych wymuszonych podziałów, rzędów czy szeregów. Uczniowie siedzą przy sześciu dużych stołach. Pracują w grupach. Na ścianie wisi wielka gablota. W niej, obok jarmułki, tałesu i menory, święta księga islamu - Koran oraz mala - indyjski sznur modlitewny. Pod nimi podstawowe informacje na temat każdej z religii. Na drugiej ścianie portrety Jana Pawła II i Benedykta XVI. Nad tablicą duży - stylizowany na ikonę - krzyż. Wszystko urządzone z gustem, bez tanich religijnych maskotek. W szafce telewizor, magnetowid, odtwarzacz DVD, laptop z projektorem. Godna podziwu biblioteka i filmoteka. Trudno to pomieszczenie nazwać klasą lub salką katechetyczną. Najlepszym określeniem byłoby: "pracownia religijna".

Wszystko, jak się dziś mówi w szkołach, zostało zakupione ze środków pozabudżetowych. Sponsorami są w większości byli uczniowie siostry Haliny, a gruntowny remont sali wsparła również parafia św. Kazimierza na Grzegórzkach, na której terenie znajduje się szkoła. To po części podziękowanie, że skończyły się problemy ze szkolną katechezą.

Szkoła po przejściach

XIII LO im. Bohaterów Westerplatte w Krakowie w czerwcu przyszłego roku będzie obchodzić jubileusz 50-lecia. Z roku na rok rośnie liczba kandydatów do pierwszych klas. Maturę zdają prawie wszyscy, ponad 94 proc. abiturientów dostaje się na wyższe uczelnie. Szkoła prowadzi wymiany naukowe z Niemcami, Włochami i Holandią, realizuje unijny program "Socrates". Uczniowie odnoszą sukcesy w konkursach i olimpiadach, również religijnych: biblijnych, teologicznych. Wielu wychowanków studiuje teologię, kilku wstąpiło do seminariów i zakonów. Dziś trudno sobie wyobrazić, że gdy w 1990 r. religia wracała do szkół, XIII LO miało być jedyną placówką, w której chciano zrezygnować z katechezy.

Powody były banalne. Z jednej strony nauczyciele, przekonani, że religia w szkole będzie tylko krótkim epizodem. Ale problemem, który generował wszystkie pozostałe, była tak naprawdę nieudolność i nieumiejętność pracy z młodzieżą kilku kolejnych katechetów - zarówno świeckich, jak i duchownych. Na niewiele zdawały się oceny niedostateczne, uwagi i nagany, które powodowały, że większość uczniów rezygnowała z religii. Interweniowało nawet kuratorium. W końcu bp Kazimierz Nycz skierował do szkoły, z prośbą o ocenę sytuacji, s. Halinę Mol. Miała być w XIII LO przez pół roku, została do dzisiaj - 12 lat.

- Uczyłam wówczas w technikum na Rzeźniczej. Wspaniale mi się tam pracowało. Klasy zawodowe, świetni chłopcy, chociaż w większości mieli nadzór kuratora - wspomina siostra. - Kiedy przyszłam do "trzynastki", zauważyłam, że rozwiązanie większości problemów jest na wyciągnięcie ręki. Okazało się, że największą trudnością był zasugerowany i konsekwentnie (niestety w złym tego słowa znaczeniu) realizowany program, który zupełnie nie interesował młodych ludzi. Mieli inne potrzeby, bo to jest wymagające intelektualnie środowisko. Dziś, żeby pracować z młodzieżą, nie tylko należy nieustannie od siebie wymagać, ale trzeba się również przekonać, że to są ludzie, którzy mogą wiele wnieść w moje życie. Stanęłam więc przed nimi i zobaczyłam, co ich interesuje. Właściwie to ich kreatywność podpowiedziała mi tematy.

Religia w synagodze

Obowiązująca dziś podstawa programowa nauczania religii katolickiej w szkołach była przygotowywana od 1998 r. przez ks. Jana Szpeta, przy współpracy Danuty Jackowiek - ostateczną wersję przedstawiono w marcu 2001 r. Zagadnienia z programu muszą odpowiadać wymogom Episkopatu, jednak dobór metod pozostawiono katechetom. Teoretycznie niemal każdy z uczących może zrealizować własną wersję - powinien ją tylko przedstawić Kurii do zatwierdzenia.

Problem w tym, że niewielu katechetów z tej możliwości korzysta. - Chodziłam na religię do różnych szkół i byłam nią strasznie zdegustowana. Ciągłe przemawianie ex cathedra, jakieś wykłady, dyktowanie suchych formułek, że najlepsze jest chrześcijaństwo, a wszystko obok jest wstrętne i paskudne. Denerwował mnie ten hermetyzm - mówi licealistka Paulina Wójcik. - Gdy przyszłam do "trzynastki", też byłam sceptyczna, ale od kiedy zobaczyłam, jak Siostra prowadzi katechezę i jak zachowuje się w stosunku do uczniów, jestem na "tak".

Program siostry Mol kładzie nacisk na całościowe podejście do człowieka i korelację z innymi przedmiotami. Na religii uczniowie realizują też zagadnienia z języka polskiego, historii czy geografii. - Religia nie może być przedmiotem, który się narzuca, bo ktoś tak zadecydował, to musi być świadomy wybór, a holistyczne podejście do wiedzy jest dla nas nagrodą. Uczniowie widzą, że się nie dzielimy, tylko jesteśmy jednością - podkreśla siostra.

Pierwsza klasa to zajęcia dotyczące tożsamości - kim jest osoba wierząca, jaki jest jej udział w życiu Kościoła, skąd wypływają sakramenty - i historii Kościoła, która kończy się na XVI w. Naukę zamyka film o Marcinie Lutrze. Drugą klasę rozpoczyna tzw. lekcja terenowa - wizyta w protestanckim kościele św. Marcina. Potem jest ciąg dalszy omawiania kontrreformacji i szczegółowa analiza religii świata, połączona ze zwiedzaniem Kazimierza i wizytą w synagodze. - Te lekcje zostają na długo w pamięci - przyznaje Krystyna Lechwar z III klasy. - Kiedy opowiadam o nich koleżankom z innych szkół, nie mogą uwierzyć, że chodzimy do synagogi i że zabiera nas tam zakonnica. A to jest właśnie siła naszej siostry, która jest szalenie tolerancyjna. Mówi o plusach innych religii, o tym, co się jej w nich podoba. Była też kiedyś taka lekcja religii, podczas której poszliśmy do kościoła i każdy miał przygotować pięciominutowe kazanie. Wchodził na ambonę i był oceniany za połączenie retoryki z językiem polskim.

Później omawiane są różnice między magią a sacrum, medycyna niekonwencjonalna i problematyka sekt. Trzecia klasa to skupienie na poszukiwaniu własnej tożsamości i powołania. Do prowadzenia zajęć s. Halina często zaprasza gości. - Potrzebni są nam świadkowie, nie tylko wielcy muzycy i sportowcy, ale też osoby, które pokonały swoje słabości, np. wyszły z narkomanii. Za sukces szkoły mogę uznać to, że są tu dzieci protestantów, prawosławnych i świadkowie Jehowy, których również zapraszam do prowadzenia lekcji dotyczących ich wyznania - opowiada katechetka. Wielkim przeżyciem były do dziś wspominane zajęcia prowadzone w języku angielskim przez czarnoskórych braci z Taizé.

W tym roku szkolnym nowością będzie ścieżka filozoficzna. W ramach zajęć z religii, każda klasa będzie miała dziesięć spotkań z filozofią. - Po pierwsze dlatego, że jest to przedmiot potrzebny do nowej matury. To odważny eksperyment, ale myślę, że młodzież będzie zadowolona - tłumaczy s. Halina.

- Trudno nam czasami zrozumieć, że nieraz nie da się przeprowadzić w podobny sposób tej samej lekcji w dwóch klasach. Ciągle poszukujemy nowych form i metod dotarcia do uczniów - podkreśla ks. Wiesław Kiebuła, który od trzech lat jest drugim katechetą w XIII LO. - Szczególnie zwracamy uwagę na to, jak wygląda nasza codzienność, czym żyją media, jak mówią o Kościele.

Na jednej z lekcji uczniowie mają za zadanie przedstawić omawiany problem, otrzymując puste kolumny znanych gazet: analizują sposób, w jaki ich zdaniem zrobiłaby to "Gazeta Wyborcza", "Nasz Dziennik" czy "Rzeczpospolita".

Pingwin-katecheta

Uczniowie i nauczyciele mówią, że siostra ma osobowość. Sama zakonnica uważa, że pomaga jej wykształcenie. Kiedy jednak matka generalna wysyłała ją na studia, przepłakała dwie noce. Wybrała Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny, bo jego charyzmatem jest praca z młodzieżą. Ma dwie dewizy życiowe: "Jeśli wybierasz, bądź odpowiedzialny za to, co wybierasz". I druga, którą pozostawił założyciel Służebniczek bł. Edmund Bojanowski: "Bądź zawsze w życiu światłem. Świecą, która się spala, by przyświecać innym".

Dziś siostra jest ekspertem ministerialnym do rozwoju zawodowego, współpracuje z Polskim Stowarzyszeniem Nauczycieli i Wychowawców. Jest też jednym z pierwszych nauczycieli w Krakowie, którzy ukończyli tzw. pedagogikę Marii Montessori (jej głównym zadaniem jest wspieranie spontanicznej i twórczej aktywności oraz indywidualne dawanie szansy na wszechstronny rozwój).

- Siostra traktuje nas jak partnerów, ale nie ma tu przegięć, bo sobie na to nie pozwala - mówi jej uczeń, Rafał Kwiatkowski. Siostra Halina nie obraża się jednak na młodzież. - Chyba jestem na to impregnowana - mówi z uśmiechem. Kiedy słyszy w tramwaju: "Wycisz się, bo pingwin stoi", wtedy wyciąga bez skrępowania 5 zł i mówi: "Proszę, to na bilet do ZOO, bo ma pan znaczne braki".

Nauczycielem jest wymagającym. Niektórzy odchodzą, ale zawsze dostają jeszcze jedną szansę. Gdy pojawia się przypadkowa ciąża albo problemy z narkotykami, siostra jest pierwszą osobą, do której uczniowie zwrócą się o pomoc. Czasami przeraża ją podejście rodziców. Pamięta, kiedy poprosiła do szkoły matkę jednego z uczniów: - Gdy stanęła w drzwiach, oświadczyła: "Dzień dobry, nazywam się Wojciechowska, jestem dyrektorem banku". Odpowiedziałam: "Ale ja nie w sprawie konta, chciałam porozmawiać na temat syna".

O cieniach szkolnej katechezy nie potrafi mówić, bo ich nie dostrzega. - Dla siostry nie ma rzeczy niemożliwych. Wciąż poszukuje nowatorskich form i metod pracy, wspiera ją w tym od trzech lat ks. Wiesław - mówi Stanisław Jórasz, dyrektor XIII LO. - Dzięki ogromnej wiedzy pedagogicznej i z zakresu psychologii, mistrzowsko pokonuje trudności dydaktyczne i wychowawcze. Jest naturalnym wentylem bezpieczeństwa dla młodzieży. Zapewne to jeden z niewielu katechetów z nagrodą Ministra Edukacji i Małopolskiego Kuratora Oświaty.

Kiedyś spotkała jednego z uczniów na trzydniowych rekolekcjach u salwatorianów. Zapytała go, co tu robi. "A, bo siostra zawsze mówiła: »matka to jest matka«. I wie siostra, mam taką laskę, widziałem ją już w różnych sytuacjach, ale muszę też zobaczyć, jak się modli. Bo matka moich dzieci musi umieć się modlić".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2006