Powszechny śpiew ludzkości

"Dzisiaj, bracia moi, śpiewamy jeszcze nie po to, aby zachwycać się odpoczynkiem, ale po to, aby ulżyć naszemu brzemieniu. Jak podróżny: śpiewa, ale idzie naprzód. Postępuj w dobrym, w prawości wiary, czystości życia. Śpiewaj i idź"...

03.11.2009

Czyta się kilka minut

Tak mówi do nas św. Augustyn i dodaje, że cantare amantis est, czyli miłość rodzi śpiew. Miłość wymaga wyrażenia, a muzyka to forma, w której wyraża się najpełniej. Śpiew to zespolenie ludzkiego ciała i duszy, moment otwarcia i wyjścia poza siebie, ku temu, co kochamy. To harmonijne współistnienie, stan utracony, do którego próbujemy powrócić.

Pamiętają o tym twórcy Festiwalu Muzyki Dawnej - Antoni Pilch i Marcin Bornus-Szczyciński. Ich praca zaczęła się dwie dekady temu w Starym Sączu, od pomysłu na muzyczne spotkanie Wschodu i Zachodu. W 1992 r. na Festiwal przyjechał Maciej Kaziński. Wspomina: - Interesowało mnie granie muzyki dawnej w sposób historyczny, a tam muzyka występowała w swoim środowisku naturalnym.

Rok później powrócił i pozostał. Z uczestnika stał się organizatorem, a od 2007 r. dyrektorem Festiwalu. W 1993 r. przyjechała też grupa dominikanów, których Bornus-Szczyciński uczył chorału gregoriańskiego. W tym samym roku o. Wojciech Gołaski został wysłany jako duszpasterz do Jarosławia i zorganizował festiwal, który nazwał: Jarmark Formy Dawnej. Tymczasem Stary Sącz stał się zbyt mały, Festiwal w formule "Pieśń Naszych Korzeni" przeniósł się do Jarosławia i tu pozostał.

- Z czasem jednym z głównych celów Festiwalu stała się liturgia - wyjaśnia Bornus-Szczyciński. - Poznając inne kultury i ich źródła, zaczynamy lepiej poznawać naszą. Niektóre koncerty przygotowujemy nawet 10 lat. Korespondujemy i rozmawiamy z artystami, a w czasie Festiwalu rozmawiamy z nimi o tradycji. Bywa, że wnioski dotyczą bezpośrednio liturgii.

Dlaczego muzyka oderwała się od korzeni? Najprostsza teoria jest taka, że zmienił się język liturgii, a zatem i ona sama. Ale przyczyna jest głębsza. Wiąże się z zagubieniem sztuki celebracji.

- Stawiam pytanie o pierwotny Kościół na terenach Polski - mówi Kaziński. - Wydaje się, że obecna forma liturgii jest przetłumaczeniem narzuconej w X w. formy łacińskiej, dziś zredukowanej w sferze muzyki, symboliki i gestów. Stąd postulat powrotu do wcześniejszych korzeni słowiańskich, do tradycji cyrylo-metodiańskiej; zapraszanie kantorów z Serbii, Rosji czy Rumunii. Zapraszamy ludzi, którzy przeżywają Pana Boga na swój sposób, i często są to ludzie bardziej od nas zaangażowani duchowo. Jest w tym myśl: popatrzcie, Bóg jest większy, nie można zamykać go w naszych kategoriach.

- Na Festiwalu byłam bodaj osiem razy - opowiada Marianna Oklejak z Warszawy - i przez to, że jeżdżę tam od lat, sam wyjazd stał się dla mnie rytuałem. Jadę zawsze porannym niedzielnym pociągiem. Przyjeżdżam na Dworzec Centralny, wchodzę na peron i widzę wiele znajomych twarzy. Gdy mijamy stację Przeworsk, staję w oknie i wyglądam dwóch wież klasztoru Dominikanów, które zapowiadają cel podróży. Potrzebuję tego czasu, żeby osiągnąć pewien stan ducha.

- Wracam tu i zanurzam się jak w sadzawce - kontynuuje. - Tu wszystko cały czas trwa, na nowo i jednocześnie tak samo. Stały rytm buduje rytuał, który prowadzi do rzeczy nieziemskich. Nie umiem tego doświadczenia ubrać w słowa i myślę, że to dobrze. Nie potrafiłabym myśleć o Jarosławiu tylko w kategorii koncertu. Jarosław to czas poza czasem.

Trzeba tu trochę pobyć. Na początku zalewa różnorodność muzyki i kultur, potem wszystko zaczyna się układać: wieczorne koncerty, poranna jutrznia, warsztaty chorałowe, seminaria i nieszpory.

- Dla mnie jest bardzo ważne, że taka muzyka jeszcze istnieje - stwierdza o. Błażej Matusiak, który jeździ na Festiwal od 1994 r. - że są formy modlitwy uprawiane od lat, które mają swój rytm, wciągają i angażują całego człowieka. Śpiewanej modlitwie odpowiada modlitewne słuchanie. Ja modlę się słuchając.

Zapraszani tu muzycy są badaczami, świadkami i depozytariuszami tradycji żywych. Dlatego muzyka kościelna wykonywana jest w ramach liturgii, a biesiadna - na biesiadzie.

- Na Festiwalu w pięknych formach wyraża się całe życie - stwierdza o. Błażej. - Gdy rozpoczynałem życie zakonne, ostro rozgraniczałem sprawy Boże i nie-Boże. Tutaj zrozumiałem, że to wszystko jest jednym. Pamiętam występ Bractwa z Sardynii: msza i procesja do studzienki, potem koncert, a na koniec biesiada, na którą przynieśli wino, kiełbasę, chleb i sery. Na pożegnanie śpiewali w kręgu, objęci z polskimi dziewczętami. Festiwal uczył mnie świętowania. A śpiew to cudowny i prosty środek budowania jedności z Bogiem, pomiędzy ludźmi i w sobie samym. To powrót do raju.

- Festiwal jest "dziełem w toku", które zmienia się wraz z nami - opowiada Kaziński. - Odzwierciedla i wyznacza kierunki poszukiwań środowiska zajmującego się żywą liturgią, tradycjami liturgicznymi, teatrem średniowiecznym, stykiem muzyki "wysokiej", akademickiej i tradycji ciągłych oraz kulturami pozaeuropejskimi.

Trudno mówić o precyzyjnie wytyczonym szlaku, ale cel jest jasny: ożywienie liturgii, dotarcie do "pamięci Kościoła". Służyć temu ma poznawanie tradycji Kościoła Powszechnego w "posoborowej" liturgii, jak również poznawanie innych tradycji liturgicznych, średniowieczny teatr liturgiczny oraz dialog z kulturami pozaeuropejskimi (zwłaszcza Persją, Grecją, krajami arabskimi).

Głosy, których możemy się spodziewać na przyszłorocznej, 18. edycji Festiwalu, to chorał starorzymski (prowadzony przez Marcela Pér?sa), muzyka Kościoła syryjskiego (pierwsza hymnografia i chrześcijańska poetyka), Msza poświęcona Marii Magdalenie w wykonaniu belgijskiego zespołu Graindelavoix, "Pieśni Kobiety" (kwartet Giovanny Marini, moralitet Hildegardy z Bingen "Ordo Virtutum"), Schola Mulierum Silesiensis z Wrocławia i Barbara Strozzi...

Wchodząc w wiek dojrzały, Festiwal dopełnia swoje poszukiwania kobiecym pierwiastkiem kultury. Po raz pierwszy pośród "Pieśni Naszych Korzeni" zabrzmi "Pieśń Kobiety".

Więcej informacji o odbywającym się co roku w Jarosławiu Festiwalu Muzyki Dawnej "Pieśń Naszych Korzeni" można znaleźć na stronie www.festiwal.jaroslaw.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2009