Politologia pokusy

Rzekł diabeł do Niego: "Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon..." Łk 4, 7

16.02.2010

Czyta się kilka minut

Oferta wydawała się atrakcyjna pragmatycznie. Ostatecznie tyle razy każdy z nas musi się kłaniać różnym bałwanom. Jeden ukłon więcej nie stanowi dramatu. Uwolnienie wielkiej dziedziny zdarzeń spod mocy zła stanowi wszak ważne osiągnięcie. Coś za coś. Nie należy się gorszyć ani umiejętnością mocnych kompromisów, ani też koalicjami, które mimo wszystko mogą się okazać skuteczne. Trzeba wyzwolić się z naiwnych tęsknot za prostym światem i nauczyć trudnego realizmu.

Tą samą metodą można by usprawiedliwić pozostałe pokusy. Cóż złego jest ostatecznie w przemianie kamieni w chleb (Łk 4, 3), skoro przemiana wody w wino w Kanie ma do dziś tak dobrą prasę? Także efektowny skok z narożnika świątyni może przynieść wiele następstw pozytywnych (Łk 4, 9) - zainteresowani pielgrzymi będą komentować i chwalić Boga.

Przy podobnym stylu można reaktywować nowe formy bałwochwalstwa, w którym decydującą rolę będzie odgrywał sukces, spektakl, korzyść, sojusz polityczny, kompleksy osób spragnionych publicznego pokłonu. Niestety, czasami w Kościele pojawiali się entuzjaści podobnych bożków. Kiedy we Francji Charles Maurras propagował idee narodowego katolicyzmu, niektóre środowiska przyjmowały go entuzjastycznie, bo w prawicowych sloganach Akcji Francuskiej widziały możliwość przeciwdziałania laickim, antyklerykalnym hasłom. Tymczasem Kościół nie rozwija się w zderzeniu politycznych haseł, lecz w samotnej modlitwie Chrystusa na pustyni. Cierpliwy Kościół czekał 20 lat, zanim umieszczono na indeksie siedem książek Maurrasa i ogłoszono, że kierowana przez niego Akcja Francuska traktuje Kościół instrumentalnie, stawiając wyrachowanie nad wiarę w łaskę Chrystusa.

Jeśli chcemy uniknąć bałwochwalstwa, przy pewnych typach pokus trzeba - wzorem Jezusa - umieć mówić kategoryczne "nie", bez względu na to, czy kusiciel posługuje się retoryką lewicy, czy też prawicy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2010