Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"W końcu września 1976 r. przeczytałam »Apel do społeczeństwa« KOR i jego pierwszy komunikat. Siedzieliśmy jak co dzień w redakcji, Janusz Przewłocki i ja; nagle nic już nie było jak co dzień". Zaczyna się zbiórka pieniędzy dla robotników z Radomia i Ursusa. Anka Kowalska spotyka się z Janem Józefem Lipskim, jedynym spośród założycieli KOR-u, którego zna osobiście. Pierwsza wyprawa do radomskiego sądu, w towarzystwie Jacka Kuronia, na proces sprzątaczki, która podczas czerwcowych protestów miała rzekomo demolować gmach Komitetu Wojewódzkiego.
"Na początku biegałam jak goniec po ważnych ludziach... W domu zebrania, w moim pokoiku po kilkanaście osób. Zapisywałam, przepisywałam, robiłam kanapki, herbaty, kawy... Taka przynieś-podaj do wszystkiego". Formalne już członkostwo Komitetu. Kolejne zadania: prowadzenie kartoteki represjonowanych, sekretarzowanie komisji redakcyjnej Komitetu Samoobrony Społecznej "KOR", przekazywanie informacji dziennikarzom zagranicznym i przyjaciołom na emigracji. To właśnie Anka Kowalska dbała o neutralność językową Komunikatów KSS "KOR" i była główną współtwórczynią tak zwanego "korkowca", który sama nazywa "wstrętnym, drewnianym językiem", ale który obiektywizmem i rzeczowością budził zaufanie. "Anka - wspominał Kuroń - przysiadła gardło swojej pieśni i miast lirycznych wierszy pisała teksty prozy życia w PRL-u".
"Folklor tamtych lat", pisany głównie w latach 80., po wprowadzeniu stanu wojennego, kilkumiesięcznym internowaniu autorki i jej powrocie z Paryża, gdzie przeszła ciężką operację, miał być świadectwem tamtego czasu, nie sprowadzonym tylko do suchych faktów, które nie oddają w pełni klimatu epoki ani motywacji uczestników wydarzeń, ich lęków i nadziei. Książka w zaplanowanym kształcie nie powstała, ale teksty zgromadzone w tomie wydanym trzy lata po śmierci autorki tworzą całość zaskakująco spójną. Niedokończona narracja wspomnieniowa uzupełniona została portretami pośmiertnymi Grażyny Kuroniowej, Józefa Rybickiego i Jana Józefa Lipskiego, innymi wypowiedziami autorki, dwiema rozmowami, które przeprowadziła z nią Ewa Milewicz, oraz polemiką z Lipskim na temat przywódcy PAX-u Bolesława Piaseckiego. Na końcu przedrukowano ostatni zbiór wierszy Anki Kowalskiej, a instruktywną przedmowę napisała Teresa Bogucka, podkreślając wagę relacji pozostawionej przez Kowalską dla zweryfikowania (czy raczej sfalsyfikowania) obrazu historii najnowszej dominującego dziś w potocznej świadomości i w mediach. "Opozycja w oczach świadka i uczestnika jest zupełnie czymś innym, niż wynikałoby z różnych publikacji mających w tytule »w oczach Służby Bezpieczeństwa«"...
I jeszcze dwie sceny. Oto zorganizowany przez esbecję atak na przybyszów z Warszawy na korytarzach sądu w Radomiu. Obrzuceni zgniłymi jajami, próbują potem oczyścić się ze śmierdzącej mazi. I tylko mecenas Władysław Siła-Nowicki nie pozwala tknąć schlapanej togi, należącej do radomskiego sądu; śmierdzący symbol funkcji gwarantującej nietykalność odwiesi potem między inne, niepokalane togi. Oto po śmierci Stanisława Pyjasa i aresztowaniu młodszych działaczy KOR-u, seniorzy - Ludwik Cohn, Edward Lipiński, Antoni Pajdak, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski, Wacław Zawadzki, ks. Jan Zieja - idą do Prokuratury Generalnej złożyć protest. "Siedmioro naszych »starszych państwa« prezentuje tu wspólnie jakieś pięćset pięćdziesiąt lat... Tych pięćset pięćdziesiąt lat wkraczające z trudem w drzwi Prokuratury to niezły kawał podręcznika historii Polski". Książka Anki Kowalskiej jest cennym przyczynkiem do takiego podręcznika. (Biblioteka "Więzi", Warszawa 2011, ss. 294. Wspaniałe zdjęcia archiwalne!)