Oczami uczestnika

Anka Kowalska: FOLKLOR TAMTYCH LAT - była autorką trzech tomików wierszy i wydanej w 1964 roku "Pestki", powieści, która doczekała się sześciu wznowień w ciągu dekady. Była piękną kobietą, miała spokojną pracę w Instytucie Wydawniczym PAX. Ryzykowała koniec kariery pisarskiej, może więzienie. Nikt przecież jesienią 1976 roku nie wiedział, czy założyciele Komitetu Obrony Robotników nie zostaną po prostu postawieni przed sądem...

27.09.2011

Czyta się kilka minut

"W końcu września 1976 r. przeczytałam »Apel do społeczeństwa« KOR i jego pierwszy komunikat. Siedzieliśmy jak co dzień w redakcji, Janusz Przewłocki i ja; nagle nic już nie było jak co dzień". Zaczyna się zbiórka pieniędzy dla robotników z Radomia i Ursusa. Anka Kowalska spotyka się z Janem Józefem Lipskim, jedynym spośród założycieli KOR-u, którego zna osobiście. Pierwsza wyprawa do radomskiego sądu, w towarzystwie Jacka Kuronia, na proces sprzątaczki, która podczas czerwcowych protestów miała rzekomo demolować gmach Komitetu Wojewódzkiego.

"Na początku biegałam jak goniec po ważnych ludziach... W domu zebrania, w moim pokoiku po kilkanaście osób. Zapisywałam, przepisywałam, robiłam kanapki, herbaty, kawy... Taka przynieś-podaj do wszystkiego". Formalne już członkostwo Komitetu. Kolejne zadania: prowadzenie kartoteki represjonowanych, sekretarzowanie komisji redakcyjnej Komitetu Samoobrony Społecznej "KOR", przekazywanie informacji dziennikarzom zagranicznym i przyjaciołom na emigracji. To właśnie Anka Kowalska dbała o neutralność językową Komunikatów KSS "KOR" i była główną współtwórczynią tak zwanego "korkowca", który sama nazywa "wstrętnym, drewnianym językiem", ale który obiektywizmem i rzeczowością budził zaufanie. "Anka - wspominał Kuroń - przysiadła gardło swojej pieśni i miast lirycznych wierszy pisała teksty prozy życia w PRL-u".

"Folklor tamtych lat", pisany głównie w latach 80., po wprowadzeniu stanu wojennego, kilkumiesięcznym internowaniu autorki i jej powrocie z Paryża, gdzie przeszła ciężką operację, miał być świadectwem tamtego czasu, nie sprowadzonym tylko do suchych faktów, które nie oddają w pełni klimatu epoki ani motywacji uczestników wydarzeń, ich lęków i nadziei. Książka w zaplanowanym kształcie nie powstała, ale teksty zgromadzone w tomie wydanym trzy lata po śmierci autorki tworzą całość zaskakująco spójną. Niedokończona narracja wspomnieniowa uzupełniona została portretami pośmiertnymi Grażyny Kuroniowej, Józefa Rybickiego i Jana Józefa Lipskiego, innymi wypowiedziami autorki, dwiema rozmowami, które przeprowadziła z nią Ewa Milewicz, oraz polemiką z Lipskim na temat przywódcy PAX-u Bolesława Piaseckiego. Na końcu przedrukowano ostatni zbiór wierszy Anki Kowalskiej, a instruktywną przedmowę napisała Teresa Bogucka, podkreślając wagę relacji pozostawionej przez Kowalską dla zweryfikowania (czy raczej sfalsyfikowania) obrazu historii najnowszej dominującego dziś w potocznej świadomości i w mediach. "Opozycja w oczach świadka i uczestnika jest zupełnie czymś innym, niż wynikałoby z różnych publikacji mających w tytule »w oczach Służby Bezpieczeństwa«"...

I jeszcze dwie sceny. Oto zorganizowany przez esbecję atak na przybyszów z Warszawy na korytarzach sądu w Radomiu. Obrzuceni zgniłymi jajami, próbują potem oczyścić się ze śmierdzącej mazi. I tylko mecenas Władysław Siła-Nowicki nie pozwala tknąć schlapanej togi, należącej do radomskiego sądu; śmierdzący symbol funkcji gwarantującej nietykalność odwiesi potem między inne, niepokalane togi. Oto po śmierci Stanisława Pyjasa i aresztowaniu młodszych działaczy KOR-u, seniorzy - Ludwik Cohn, Edward Lipiński, Antoni Pajdak, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski, Wacław Zawadzki, ks. Jan Zieja - idą do Prokuratury Generalnej złożyć protest. "Siedmioro naszych »starszych państwa« prezentuje tu wspólnie jakieś pięćset pięćdziesiąt lat... Tych pięćset pięćdziesiąt lat wkraczające z trudem w drzwi Prokuratury to niezły kawał podręcznika historii Polski". Książka Anki Kowalskiej jest cennym przyczynkiem do takiego podręcznika. (Biblioteka "Więzi", Warszawa 2011, ss. 294. Wspaniałe zdjęcia archiwalne!)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2011

Podobne artykuły

Kraj i świat
"Robotniczy protest przeciw wygórowanym podwyżkom, który był wyrazem postawy niemal całego społeczeństwa, pociągnął za sobą brutalne prześladowania. W Ursusie, Radomiu i innych miastach bito, kopano i masowo aresztowano demonstrantów. Najszerszy zasięg miało wyrzucanie z pracy, co obok aresztowań szczególnie uderzyło w rodziny represjonowanych - pisali 23 września 1976 r. Jerzy Andrzejewski, Stanisław Barańczak, Ludwik Cohn, Jacek Kuroń, Edward Lipiński, Antoni Macierewicz, Piotr Naimski, Antoni Pajdak, Józef Rybicki, Aniela Steinsbergowa, Adam Szczypiorski, ks. Jan Zieja i Wojciech Ziembiński, informując w "Apelu do społeczeństwa i władz PRL o powstaniu Komitetu Obrony Robotników. Przypominali, że ofiary represji z Czerwca 1976 nie mogą liczyć na żadną obronę oraz deklarowali chęć przyjścia im z pomocą: prawną, finansową, lekarską... Wkrótce sami stali się ofiarami represji. Niektórzy, jak Jacek Kuroń, nie po raz pierwszy.Zbliża się 30. rocznica powołania KOR-u, a osoba Jacka Kuronia znów, jak w czasach PRL, stała się przedmiotem ataków przedstawicieli obozu rządzącego. Warto więc przedstawić opis wydarzeń widzianych jego oczami; opis dość wyjątkowy, bo zarejestrowany przez dwóch młodych historyków niemal na gorąco. Poniższa rozmowa stanowi fragment zbioru niepublikowanych dotąd wywiadów z członkami i współpracownikami KOR, przeprowadzonych w latach 1980-81 przez Andrzeja Friszke i Andrzeja Paczkowskiego (całość ukaże się wkrótce nakładem wydawnictwa Znak). Przedstawiając ją, chcemy równocześnie wyrazić naszą wdzięczność. "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą... - pisał ks. Jan Twardowski. Jacek się spieszył. Czasami może aż za bardzo.