O fantastycznym planowaniu

11.02.2019

Czyta się kilka minut

A gdybyśmy tak postanowili wejść do polityki wraz z mrowiącym się wokół otoczeniem, pośród którego mielibyśmy solidną reprezentację agentów esbecji, litych komuchów bynajmniej nie ostatniego szeregu, solidną garść oszustów, tajniaków, łapówkarzy i zawodowych kłamców. Zestaw ten uzupełniałyby bataliony kolesi bez żadnych kompetencji i chciwi członkowie rodziny, dalszej i bliższej. Nieskrępowaną niczym działalność owego zespołu osłaniałyby autorytety. Naturalnie ich pozycję my byśmy kreowali. Ich wagę wymyślalibyśmy sobie na bieżąco, ich zasługi dla kraju komponowalibyśmy bez hamulców, wbrew historii, faktom i przeciw tzw. linii czasu. Co dzień dokonywalibyśmy uroczystych pasowań, namaszczeń i udzielalibyśmy błogosławieństw do działania i gadania. Nasza fabryka przemalowań pracowałaby pełną parą. Jak w wymarzonym Hollywood. Czy byłby to projekt realny? Z potencjałem sukcesu? Zdobycia władzy? Ten zestaw założeń ma być nam dziś ćwiczeniem z nauk politycznych, planowania, z socjologii i psychologii elektoratu, z przylegania do rzeczywistości – mówiąc wprost.

Oto – popatrzmy – kolejka typów spod ciemnej gwiazdy ustawiałaby się co dzień przed śniadaniem. Przed naszą kwaterą główną. Pełna charakteryzacja chętnych trwałaby do lanczu. Pierw wkraczałyby zastępy zaufanych nam makijażystek. Ślady rozpusty zasypywałyby pudrem, najlepiej pudrem inteligentnym, którego na rynku jest nieco. Manikiurzystki obcinałyby oczekującym czarne pazury, rogi szłyby pod nóż pił tarczowych, potem obcierka papierami wartościowymi spółek skarbu państwa różnej gradacji, na koniec polerka watą stalową produkcji zakładów zbrojeniowych. Plastyką kopyt zajmowałby się partyjny chirurg i nadworny szewc. Słomę z butów usuwałby źdźbło po źdźble ktoś od kultury, najlepiej profesor. To jasne.

Osobna komórka wydawałaby świadectwa moralności, paląc równocześnie świadectwa niemoralności. Ciepło uzyskane z tej operacji ogrzewałoby nasze nieruchomości, nabyte w drodze typowych dla nas kombinacji i cwaniackich zabiegów wziętych z gotowej od lat – na szczęście – palety tego typu lokalnych kanonów. Grono grafologów, powziętych z obszernego katalogu skrzywdzonych przez naturę grafomanów, fabrykowałoby podpisy pod kwitami świadczącymi o wszelkich cnotach i heroizmie, ugiętość zamienialiby w nieugiętość, ciasnotę w przestrzeń, a miękkość w twardość. Literka po literce. Czysta chemia, chciałoby się rzec, z elementami kaligrafii, fizyki i geometrii – powiedzmy – nieeuklidesowej.

Idźmyż dalej. Na lancz owi ucharakteryzowani i stosownie przygotowani wkraczaliby już w odpowiednim makijażu, pozbawieni widomych znaków zła, w białych giezłach, z liliami w dłoniach i w wieńcach laurowych na głowach. Jednoręcy bandyci – dla przykładu – przebrani byliby za jednorożce, bowiem odpowiednie granie symboliką jest kluczem do zwycięstwa. Na obiad dzik z ziemniakami. Po południu zestaw referatów – obecność obowiązkowa. Powątpiewający, zwani też filozofującymi, byliby kierowani od razu do aresztów wydobywczych. Narzekający na przeładowanie materiałem odsyłano by autobusami na prowincję. Prymusi szliby – z mety – do urzędów centralnych i do dalszej weryfikacji. Wieczorem narada. W nocy na front, rano wypłata.

Zastanawiamy się, czy coś takiego jest w ogóle możliwe do wykonania, czy to realny pomysł i plan? Czy to zaledwie jakiś chory pomysł, pozbawiony sensu, raczej z Marsa wzięty. Niewart papieru, na którym go wydrukowano, świadczący o gruntownym oderwaniu autora od rzeczywistości. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2019