Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chodzi o drobnostki. Nic wielkiego, nie ma co dramatyzować, nie ma o co kruszyć kopii, zwłaszcza że zawsze może być gorzej, a tego przecież nie chcemy. Strategie przetrwania są różne, ale generalnie polegają na starym, dobrym przywyknięciu. Z władzą jeszcze nikt nie wygrał, nie ma się co wychylać, trzeba przeczekać. Roztropnie, po cichutku, dobrze kalkulując bilans zysków, a raczej ewentualnych strat, strat oczywiście niepowetowanych. Giętko przez życie, do wszystkiego się można przyzwyczaić, dłużej klasztora niż przeora. A nawet jak trochę przeora, to się zabliźni. Trzeba żyć. Normalizacja.
Cenzura? Jaka cenzura? Lepiej nie wiedzieć, bo po co? Lepiej zmienić temat, przecież wiadomo, jakie tematy są gorące. W 1982 r. było wiadomo i teraz też wiadomo. Festiwal filmowy w Gdyni 40 lat temu się nie odbył, ale teraz pisowscy czynownicy naprawiają zaniedbanie puszczając film... i zapobiegając spotkaniu z Agnieszką Holland po projekcji „Kobiety samotnej”.
Zaraz, zaraz... czynownicy? Kulturalni, mili ludzie, koneserzy kompromisu, filmoznawcy, życioznawcy, polscy inteligenci, wróżący z fusów pozostawionych przez władze, wyczuwający wiatr, z wewnętrznym, bardzo wewnętrznym smutkiem godzący się na to, co nieuniknione. Mogę się sprzeciwić, ale wtedy mnie wyleją, a na moje miejsce przyjdzie ktoś naprawdę zły, nieprawdaż? Historia nie zatacza koła, nie chichocze, po prostu uczy życia, odwracając wzrok, no bo jest, jak jest. Przyzwolenie na zło? Bynajmniej, po prostu realizm. Z Agnieszką Holland nie było kontaktu, to jak ją zaprosić? Bardzo chcieli, ale się nie udało, z przyczyn jak najbardziej obiektywnych reżyserkę pozbawiono głosu.
Wybitne kino przetrwa, lustra też jakoś sobie poradzą, nie każdy będzie mógł w nie spojrzeć, ale na pewno jakoś to sobie wytłumaczy. Zapewne koniecznością dziejową. Takie czasy. I tak dzień po dniu od siedmiu lat gruntuje się wspólnota konieczności, zbolałej, żmudnej konieczności zrozumienia tego, co nieuniknione. Wspólnota oczywiście bezinteresowna. Nie godzi się? Godzi, godzi. ©