Niemy więzień czaszki

Czy pacjenci po operacji rozdzielenia półkul mózgu mają dwie dusze? Rozszczepione mózgi kryją wiele zagadek: naukowych i teologicznych.

19.01.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Tim Macpherson / GETTY IMAGES
/ Fot. Tim Macpherson / GETTY IMAGES

Co sądzić o mężczyźnie, który już zamierzał przytulić żonę jedną ręką, gdy nagle odkrył, że druga ręka zadała jej cios bokserskim hakiem? Albo o kobiecie, która twierdziła, że kiedy jedną ręką wybierała upatrzoną sukienkę, po chwili orientowała się, że drugą ręką pochwyciła całkiem inny strój? Może być jeszcze dramatyczniej: pewien mężczyzna bał się zapaść w sen, ponieważ nie dawała mu spokoju myśl, iż zbuntowana ręka będzie chciała go udusić. Co lub kto w nim chciał tego dokonać, a kto się przed tym bronił? Kto tu rządzi?

Zagadkowy syndrom

Owe „dziwaczne” zachowania, w których lewa ręka (kontrolowana przez prawą stronę mózgu) zaczyna zachowywać się niezależnie od woli człowieka zupełnie jak obca kończyna, są objawem „syndromu roz- szczepienia” u osób po tzw. komisurotomii, czyli chirurgicznym odcięciu spoidła wielkiego łączącego obie półkule mózgu, żeby złagodzić objawy padaczki. W medycynie tę przypadłość nazwano „syndromem doktora Strangelove” (w nawiązaniu do sceny z filmu pod tym tytułem, w której jedna ręka walczyła z drugą). Rozszczepiony mózg kryje w sobie jednak więcej zagadek. Badani pacjenci byli proszeni o to, aby skupić się na kropce wyświetlonej pośrodku ekranu. Po prawej albo po lewej stronie ekranu pojawiały się przez moment słowa i obrazy. Kiedy wyświetlane były po prawej stronie, pacjenci z łatwością je identyfikowali. Kiedy jednak pojawiały się po stronie lewej, twierdzili, że nic nie widzieli. Jednak w jakiś sposób je rejestrowali, ponieważ gdy proszono ich, aby lewą ręką narysowali jakiś przedmiot, to rysowali to, co wyświetlane było na ekranie, cały czas jednak zaprzeczając, że coś takiego widzieli. Potrafili również lewą ręką manipulować tym przedmiotem.

W 1981 r. dr Roger W. Sperry z Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego otrzymał nagrodę Nobla za wykazanie, że półkule mózgowe nie są swoimi wiernymi kopiami, ale spełniają różne funkcje. Udowodnił, że w przypadku rozszczepionego mózgu pod jedną czaszką mogą istnieć dwa ośrodki woli, czasami walczące ze sobą o panowanie nad ciałem. Na podstawie prowadzonych badań doszedł do wniosku, że „każda półkula mózgowa jest w istocie osobną jednostką świadomości, postrzegającą otoczenie, myślącą, pamiętającą, wyciągającą wnioski, mającą własne pragnienia i uczucia, wszystko to na charakterystycznym dla ludzi poziomie, co więcej... w obu półkulach mózgowych, lewej i prawej, procesy świadomości mogą jednocześnie przebiegać w odmienny, a nawet wzajemnie sprzeczny sposób, dając w efekcie dwa równoległe tory rozwoju umysłowego”.

Oznacza to, że obie półkule mogą mieć nie tylko różne chęci (motywacje), ale nawet różne przekonania.


Z lewa na prawo

Odkrycia Sperry’ego zainicjowały szereg badań nad sposobem komunikowania się oddzielnie z każdą półkulą, bez informowania drugiej. Przoduje w nich były uczeń Sperry’ego, wybitny neuropsycholog eksperymentalny Michael Gazzaniga z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara.

Prowadził on badania polegające na zakładaniu uczestnikom eksperymentu specjalnych okularów, na których powierzchni wyświetlane były pytania oddzielnie dla każdego oka, a więc osobno dla każdej półkuli. O ile w ten sposób łatwo sformułować pytanie osobno dla jednej i drugiej półkuli, o tyle dużo trudniej uzyskać odpowiedź osobno od każdej z nich. Ponieważ prawa półkula nie mówi (ośrodki mowy zlokalizowane są wyłącznie po lewej stronie), chcąc się przekonać, co ona myśli, Gazzaniga zaprojektował eksperyment, w którym prawa (niema) półkula mózgowa może „mówić” za pomocą liter do gry w scrabble. Zaczynał od pytania lewej strony, co zamierza robić po ukończeniu szkoły. Pacjent odpowiadał, że planuje zostać rysownikiem. Okazało się jednak, że gdy to samo pytanie otrzymała prawa (niema) półkula, pacjent ułożył z literek odpowiedź: „kierowcą wyścigowym”. Dominująca lewa półkula nie miała pojęcia, że prawa strona skrywała przed nią zupełnie inne plany na przyszłość.

Inny pacjent, zapytany, czy jest wierzący, czy też nie, odparł, iż jest ateistą, podczas gdy prawa półkula zadeklarowała przynależność do grona osób wierzących. Znany neurolog Vilayanur S. Ramachandran, który go leczył, zastanawiał się: „jeśli ten pacjent umrze, to czy jedna jego półkula pójdzie do nieba, a druga do piekła? Ja nie podejmuję się odpowiedzi na to pytanie”.

Rita Carter, autorka popularnonaukowych książek o mózgu, sugeruje, że możliwe implikacje tego typu eksperymentów są zadziwiające. „Trudno oprzeć się wrażeniu, że wszyscy możemy nosić pod czaszką niemego więźnia, który ma własną osobowość, własne dążenia i samoświadomość całkowicie odmienną od znanej nam na co dzień istoty, którą w naszym mniemaniu jesteśmy”.

Jakie jest ja

Wbrew oczekiwaniom, obserwowane w życiu codziennym zachowania ludzi z rozdwojonym mózgiem nie odbiegają od powszechnych zachowań innych osób. Jak jest możliwe, pomimo rozdwojenia mózgu, subiektywne poczucie jedności jaźni? Józef Bremer, krakowski kognitywista, podkreśla, że od strony logicznej istnieją dwie odpowiedzi na to pytanie. Pierwsza głosi, że podkorowa integracja zachowań zachodzi w o wiele większym stopniu, niż się to powszechnie przyjmuje, tak że w końcu obydwie półkule otrzymują te same sensoryczne dane wejściowe, a dane wyjściowe są w jakiś sposób integrowane podkorowo. Druga utrzymuje, że tylko jedna półkula kontroluje zachowania, stąd rozdwojenie półkul nie ma w tym wypadku znaczenia. Jego zdaniem, „każda z tych dwóch logicznych możliwości wymaga dalszej konfrontacji, poprzez odpowiednie eksperymenty, z rzeczywistością dostępną w badaniach neurobiologicznych”.

Bremer uważa, że „przecięcie corpus callosum albo uszkodzenie innych części mózgu nie niweluje świadomości bycia sobą”. Mózg może być w poważnym stopniu uszkodzony (przecięte spoidła), ale nadal będziemy mieli poczucie bycia tym samym sobą, bowiem korelat naszego poczucia jaźni jest rozproszony w sieciach neuronowych w obydwu półkulach. Podkreśla więc, że „przy badaniu zależności między tożsamością i jednością osoby a jej materialnymi korelatami należy uwzględnić całe ciało osoby, a nie tylko mózg”.

Czy to oznacza uwzględnienie duszy, czy wyłącznie dalsze badania nad tym, w jakim stopniu także prawa półkula wykonuje integracyjne czynności interpretacyjne, gdy chodzi o dwuznaczności postrzegania wizualno-przestrzennego?

Eksperyment myślowy

Brytyjski filozof religii Richard Swinburn uważa, że odpowiedź jest tylko jedna. Postulowanie duszy jest konieczne do wyjaśnienia zarówno istnienia świadomości, jak i tożsamości osobowej. Opierając się na wynikach badań Sperry’ego i Gazzanigi, sugerujących, że każda półkula mózgu może funkcjonować jako odrębne centrum świadomości, proponuje następujący eksperyment myślowy. Co by się stało, gdyby było możliwe – dzięki rozwojowi technologicznemu – rozszczepienie mózgu w taki sposób, że obie półkule zachowałyby wszystkie wspomnienia i cechy osobowościowe takiego pacjenta, bez jakiegokolwiek uszczerbku? W wyniku takiego zabiegu lekarz każdą z nich umieszcza w ciałach dwóch innych osób, które w wyniku nieszczęśliwych wypadków całkowicie straciły mózgi, ale których ciała utrzymano przy życiu. Załóżmy, że to ja byłem pacjentem, któremu rozdwojono mózg. Po operacji obaj budzą się z narkozy i twierdzą, że są mną. Każdy z nich tak samo dobrze pamięta moją przeszłość, i obaj mają identyczne osobowości.

Pojawia się więc pytanie, czy któryś z nich, a może żaden, jest mną?

Na to pytanie istnieją cztery możliwe odpowiedzi: obaj, żaden, z lewą półkulą (L), z prawą półkulą (P). Większość filozofów zgadza się co do tego, że obaj nie mogą być mną. To łatwo uzasadnić – jeśli obaj są mną, to obaj muszą być tą samą osobą; ale oczywiście tak nie jest. Jeśli jeden by zginął, drugi wciąż żyje; jeśli jeden idzie do sklepu, drugi może siedzieć w domu itp. Obaj mają różne doświadczenia i zdobywają różne wspomnienia. Bez względu na to, jak na nich patrzymy, nie mogą być mną. Kontrowersji nie budzi również odrzucenie możliwości, że tylko któryś z nich (L lub P) jest mną. Skoro obaj mają równe prawa do twierdzenia, że są mną, to żaden nie ma ich bardziej. Stwierdzenie, że tylko jeden z nich jest mną, byłoby arbitralne, a nie logiczne. W takim przypadku większość filozofów optuje za rozwiązaniem, że żaden z nich nie jest mną.

Swinburn uważa jednak, że jeden z nich musi być mną. Twierdzi, że w przypadku chirurgicznego odcięcia spoidła wielkiego znamy wszystkie fakty dotyczące tego, co dzieje się z osobą, nie wiemy jednak na ich podstawie, czy któraś z nich, czy obie są teraz mną. Ani osoba L, ani osoba P nie są w stanie tego rozstrzygnąć, ponieważ obie twierdzą, że są mną; a obie nie mogą mieć racji. Zdaniem Swinburna jedna z nich musi być mną, tylko nie wiemy, która. A skoro odpowiedź nie jest uzależniona od faktów fizycznych, musi być określona przez jakieś fakty niefizyczne. Aby spełnić to kryterium, musimy posiadać jakieś niefizyczne cechy, które odpowiedzialne są za naszą tożsamość. Musimy więc mieć duszę.

Brytyjski filozof podkreśla: „moja argumentacja oparta jest na tym, iż wiedza o tym, co się stało z ciałem osoby i jej częściami, nie dostarcza samoczynnie wiedzy dotyczącej tego, co stało się z osobą, a więc te osoby nie są tym samym, czym ich ciała”. Skoro opis świata sprowadzający wszystko do fizyczności nie wystarcza do opisu jego złożoności, to – zdaniem Swinburna – wymaga uwzględnienia czegoś jeszcze. A to, w przypadku świadomości i tożsamości osobowej, zwykło się określać duszą.


Związane ręce

Argumentacja Swinburna oparta jest jednak na wątpliwych przesłankach. Po pierwsze, na powtórzeniu błędu kategorialnego zidentyfikowanego przez Gilberta Ryle’a. Z faktu, że opis osoby sprowadzający ją do fizyczności nie jest całościowym opisem jej funkcjonowania, nie wynika, że człowiek musi się składać z niefizycznych części. Można twierdzić, że całościowe ujęcie rzeczywistości jest czymś więcej niż tylko fizycznym opisem zmian jej „części”. Krytyk argumentacji Swinburna, filozof Julian Baggini, podkreśla, że w podobny sposób myślimy np. o piłce nożnej. Właściwe wyjaśnienie tej gry nie polega na wytłumaczeniu zmiany ruchu piłkarzy. Przy minimalnej znajomości zasad nią rządzących, taki opis mógłby pomóc w domyśleniu się, o co w niej chodzi, ale z takiego opisu nie wynikałoby, że jest to sport mający określone zasady i pewne wyniki. Jako osoby jesteśmy czymś więcej niż sumą naszych części, ale nie dlatego, że jest jeszcze jakaś inna, pochodząca z innej rzeczywistości, część nas samych. Nie jesteśmy niczym więcej niż naszymi częściami, ale jesteśmy czymś więcej niż ich sumą.

Ponadto, wiedza o tym, co stało się z ciałem i jego częściami, może dostarczyć wystarczającej wiedzy na temat tego, co się stało z osobą. Bo z faktu, że jesteśmy czymś więcej niż swoimi ciałami, nie wynika istnienie niematerialnej duszy.

Swinburn podkreśla, że funkcjonujący mózg i ciało są konieczne dla świadomości – przynajmniej w przypadku człowieka na ziemi – ale zakładając istnienie duszy, odrzuca on fakt, że jeśli mamy do czynienia z wystarczająco złożonym mózgiem i ciałem, to pojawi się świadomość. Odrzuca więc stanowisko, które twierdzi, że mózgi i ciała są wystarczającym i koniecznym warunkiem pojawienia się świadomości: bez nich nie możesz myśleć i czuć, z nimi – tak długo, jak funkcjonują poprawnie – nie możesz nie mieć myśli i uczuć. Swinburn twierdzi, że system nerwowy bez wpływu duszy nie jest w stanie wytworzyć świadomości, i uważa, że dusza bez funkcjonującego mózgu nie będzie działała – nie będzie świadomych aktów. Utrzymuje jednak, że dusza nadal będzie istniała.

Z takiej przesłanki wynika jednak kuriozalny wniosek dotyczący Boga. Gdyby udało się „stworzyć” syntetycznego człowieka, albo komputer na tyle złożony, że miałby świadomość, z konieczności każde z nich musiałoby mieć duszę. Swinburn nie potrafi jednak wytłumaczyć, jak by się to działo. Czy taka dusza byłaby wynikiem samoistnego działania tak złożonego układu, czy wynikiem interwencji Boga, który miałby jednak „związane ręce”? Tak czy inaczej, musiałby wyrazić swoją zgodę na pojawienie się duszy, za każdym razem, kiedy „system” posiadałby świadomość. Swinburn uważa bowiem, że „jeśli jest Bóg, to ma cel w tworzeniu świadomych bytów”.

Dusza czy jaźń

Badania nad rozszczepionym mózgiem zmuszają do przemyślenia tego, co rozumiemy przez pojęcie „świadomość”, skoro można ją rozszczepić. I jak określić wzajemne relacje między świadomością a „osobowością” i „samoświadomością”? Z faktu, że nie potrafimy podać prostej odpowiedzi na pytanie o tożsamość „ja” w przypadku rozszczepionego mózgu nie wynika, że rozwiązaniem „zagadki” jest dusza.

Nie wynika jednak z tego, że jej nie ma. Zdaniem Bremera, eksperymenty z rozdwojonym mózgiem nie udzielają jednoznacznej odpowiedzi na interesujące z filozoficznego punktu widzenia pytanie o tożsamość naszej jaźni czy pytania typu: gdzie jest zlokalizowana świadomość? Czy jest ona podzielna tak, jak podzielny jest mózg? Co przy takim podziale dzieje się z subiektywnością świadomości? Jak rozumieć potocznie ujmowaną jedność świadomości? Potwierdzają istnienie dwóch różnych systemów uwagi w dwóch półkulach – chociaż i to stwierdzenie wzbudza kontrowersje, gdy chodzi o kwestię, czy uwaga – zwłaszcza przestrzenna – zostaje podzielona, gdy mózg zostaje rozdwojony.

Po przecięciu spoidła wielkiego mamy do czynienia ze swoiście nowym, nieznanym mózgiem. Tego rodzaju mózg funkcjonuje i zachowuje się inaczej niż normalny mózg i jest tym samym trudniejszy do naukowego badania.
Dylemat Ramachandrana będzie miał rozwiązanie, bo to nie pacjent, tylko osoba dokona ostatecznego wyboru w chwili śmierci. Ale o duszę jest sens pytać tylko wtedy, kiedy wierzy się w Boga. „Swinburnowa dusza” ma więcej wpólnego z Kartezjuszem niż z Tomaszem z Akwinu. Wciąż jednak nie wiemy, czy świadomość i dusza to jedno i to samo. I nie dowiemy się, dopóki nie umrzemy. ©℗


Artykuł powstał w ramach realizowanego przez Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych projektu „Science for Ministry in Poland”, sponsorowanego przez Fundację Johna Templetona. Wszystkie teksty z cyklu „Nauka i religia” czytaj w serwisie www.NaukaiReligia.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2015