Reklama

Ładowanie...

Nie ma komu uczyć dzieci

Nie ma komu uczyć dzieci

20.09.2021
Czyta się kilka minut
Oficjalna skala zjawiska, tj. kilka tysięcy wakatów w skali kraju, nie oddaje według ZNP powagi sytuacji. Powody tego eksodusu? Pierwszy, bynajmniej nie nowy, to niskie pensje. – Ważniejszym jednak, bo nowym czynnikiem jest atmosfera strachu i nieufności, jaką rozkręcił minister Przemysław Czarnek – uważa rzeczniczka ZNP.
S

Skala niedoborów jest nieporównywalna z jakimkolwiek innym okresem w Polsce po 1989 r. – mówi „Tygodnikowi” Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Braki na początku września były zawsze, ale zwykle dotyczyły anglistów czy informatyków. Dziś mamy drugą połowę września i brakuje nauczycieli praktycznie wszystkich specjalizacji, włącznie z edukacją wczesnoszkolną. Z pracy odchodzą dobrzy, doświadczeni nauczyciele, zwykle w okolicach czterdziestki. Nowi przychodzą niechętnie: dyrektorzy mówią, że zawsze mieli pełne szuflady CV, a dziś zatrudniają każdego, kto się zgłosi.

Oficjalna skala zjawiska, tj. kilka tysięcy wakatów w skali kraju, nie oddaje według ZNP powagi sytuacji. – Dane powstają na bazie ogłoszeń o poszukiwaniu pracowników, a wielu dyrektorów w akcie desperacji przydziela nadgodziny pracującym już pedagogom – dodaje Kaszulanis.

Powody tego eksodusu? Pierwszy, bynajmniej nie nowy, to niskie pensje. – Ważniejszym jednak, bo nowym czynnikiem jest atmosfera strachu i nieufności, jaką rozkręcił minister Przemysław Czarnek – uważa rzeczniczka ZNP. – Chodzi nie tylko o wypowiedzi, ale też zmiany, które weszły w życie albo są planowane. Sprowadzają się do przejęcia znacznie większej kontroli nad szkołami i nauczaniem przez kuratoria.

Ostatnio niedoborem nauczycieli zajęły się instytucje kontrolujące działania władz. Najwyższa Izba Kontroli alarmowała o tysiącach wakatów, opisując też kontekst problemu: w ostatnich dwóch latach 46 proc. dyrektorów zgłaszało problem z zatrudnieniem, najczęściej matematyków, fizyków, chemików i anglistów. Ponad jednej trzeciej dyrektorów zdarzyło się zatrudniać nauczycieli emerytowanych bądź bez odpowiednich kwalifikacji. „Dalsze umniejszanie skali problemu – alarmował w zeszłym tygodniu rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek – może doprowadzić do nieodwracalnych szkód w poziomie wykształcenia”. ©℗

Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:

Autor artykułu

Przemysław Wilczyński / Fot. Grażyna Makara
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem...

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]