Należny gest

W interesującym artykule "Droga", opublikowanym w "Tygodniku Powszechnym" nr 22, w cyklu poświęconym liturgii, Jacek Borkowicz słusznie "upomina się" o piękno procesji do Komunii świętej, o uwydatnienie jej symboliki i wymiaru wspólnotowego. Wskazuje też , jak ważne jest to, czego "od niepamiętnych czasów uczy nas Kościół".

10.08.2011

Czyta się kilka minut

Jednocześnie jednak Autor artykułu piętnuje przyklękanie i klękanie wiernych przy przyjmowaniu Ciała Pańskiego, uznając to za błędny sposób uczczenia Jezusa, nazywając nowinką i nieporozumieniem, a nawet obśmiewając. Tymczasem gesty te są w naszym kodzie kulturowym wyrazem największej czci, a ta według nauki Kościoła jest Eucharystii należna. Są one także zakorzenione w sercach wiernych i pozostają w zgodności z obowiązującymi przepisami liturgicznymi. Dlatego tak radykalne odrzucenie tych gestów nie powinno pozostać bez komentarza. Każe też zastanowić się nad przesłankami wskazującymi, dokąd może prowadzić droga podobnego myślenia o liturgii.

Co mówi Kościół

Autor nie wspomina o przepisach liturgicznych regulujących omawiane przez siebie kwestie. Natomiast, nie powołując się na żaden dokument, wysuwa twierdzenie, że "kilkanaście lat temu ordynariusze polskich diecezji (…) wprowadzili procesję eucharystyczną w miejsce dotychczasowego przyjmowania komunii na klęcząco". Jednak w tamtym czasie obowiązywała instrukcja Episkopatu Polski z 1987 r., mówiąca o przyjmowaniu Ciała Pańskiego w postawie klęczącej (wyłączając szczególne okoliczności), która zalecała też troskę o zachowanie porządku w czasie procesji do Komunii świętej (nr 27). Biskupi diecezjalni nie mogli zmienić tej instrukcji, więc może chodzi tu raczej o jakiś przyjęty przez nich kierunek duszpasterski zmierzający do wprowadzenia wspomnianych procesji do praktyki.

Od 25 lutego 2004 r. obowiązuje w Polsce nowe "Ogólne wprowadzenie do Mszału Rzymskiego". Wśród gestów czynionych podczas celebracji eucharystycznej wymienia się w nim procesje do Komunii świętej, zwracając uwagę, aby odbywały się w sposób piękny (nr 44). Wspomina się też o "wspólnotowym" charakterze tych procesji (nr 86). W części dotyczącej przyjmowania Najświętszego Sakramentu przez wiernych zaznacza się, że zazwyczaj zbliżają się oni procesjonalnie i podaje się następujące wskazanie: "Wierni przyjmują Komunię świętą w postawie klęczącej lub stojącej, zgodnie z postanowieniem Konferencji Episkopatu. Jeśli przystępują do niej stojąc, zaleca się, aby przed przyjęciem Najświętszego Sakramentu wykonali należny gest czci, który winien być określony tym samym postanowieniem" (nr 160). Powyższe wskazanie zostało też przytoczone w instrukcji "Redemptionis Sacramentum" z 25 marca 2004 r. (nr 90).

Po ukazaniu się wyżej wspomnianych przepisów Stolicy Apostolskiej, Konferencja Episkopatu Polski musiała jeszcze przygotować dokument podający wskazania dotyczące stosowania ich w naszym kraju. Jednocześnie jednak przepisy watykańskie pobudzały aktywność duszpasterzy na polu wprowadzania zmian w liturgii, zwłaszcza w zakresie przystępowania wiernych do Komunii. A choć przepisy mówią wyraźnie o możliwości przyjmowania Najświętszego Sakramentu w postawie klęczącej lub stojącej, wielu duszpasterzy sądziło, że procesjonalne  podchodzenie niejako zakłada wybór postawy stojącej. Niestety, często ich uwadze uchodziło zalecenie dotyczące wykonania gestu czci przed przyjęciem Komunii świętej na stojąco i wierni nie byli o tym pouczani. Brakowało też nieraz namysłu, jak powinno wyglądać procesyjne podchodzenie. W efekcie tego wszystkiego w wielu polskich parafiach szybko ukształtowały się praktyki polegające na formowaniu kolejek i przystępowaniu do Komunii świętej bez jakiegokolwiek gestu czci.

W dniu 9 marca 2005 r. biskupi przyjęli "Wskazania Episkopatu Polski po ogłoszeniu nowego wydania »Ogólnego wprowadzenia do Mszału Rzymskiego«". Dokument ten zawiera między innymi postanowienia dotyczące omawianych tutaj kwestii, których rozstrzygnięcie leży w kompetencjach Konferencji Episkopatu. Powtarza zalecenia przepisów watykańskich w sprawie procesyjnego podchodzenia do Komunii świętej i możliwości przyjmowania jej w postawie klęczącej lub stojącej oraz podaje wskazanie: "Wierni przyjmujący Ciało Pańskie w postawie stojącej wykonują wcześniej skłon ciała lub przyklękają na jedno kolano" (nr 38).

Jednak te wskazania Episkopatu z trudem torują sobie drogę w realiach wcześniej ukształtowanych praktyk. Cieszy mnie myśl, że może to spostrzeżenie jest nie do końca trafne, skoro Autor pisze o upowszechnieniu się nowinki polegającej na klękaniu przy przystępowaniu do Komunii. Tyle, że nie jest to żadna nowinka, lecz praktyka zgodna z obowiązującymi przepisami liturgicznymi.

Rzeczywistość przed symbolem

Podzielam troskę Borkowicza o piękno procesji do Komunii, czytelność jej symboliki, właściwe wyrażanie jej wymiaru wspólnotowego i o to, by wierni podążali z radością na przyjęcie Daru. Natomiast sprzeciwiam się odrzucaniu gestów czci, które są zgodne z przepisami kościelnymi i zakorzenione w sercach wiernych, a ich wagę trudno jest według mnie przecenić. Mój sprzeciw budzą też próby stawiania w opozycji doświadczeń wspólnotowych  i osobistej relacji z Bogiem, sugerowanie pozostawania w niej samotnym czy rozpływania się jej "w powszechnym wołaniu", podczas gdy Pan Jezus, choć jesteśmy razem, woła nas po imieniu (por. J 10,3). Razi mnie też tak zdecydowane oczekiwanie przejawów radości, choć ich brak może mieć istotne powody, a Jezus daje nam "prawo" nawet do smutku (por. Mt 5,4). Jednak dalej chcę się bardziej skupić na znaczeniu gestów czci.

Symbole, także ich czytelność, spójność i piękno, są ważne, bo oznaczają i jakoś przybliżają rzeczywistość, jednak nie powinny jej wypierać czy zastępować, bo to w istocie o nią samą chodzi. W Eucharystii rzeczywistością konstytuującą jest obecność Boga, domagająca się od człowieka postawy czci, uwielbienia.  Drugą rzeczywistością jest ten człowiek w swej stworzonej przez Boga naturze. Jest wreszcie rzeczywistość wiary człowieka, rozpoznającej obecność Boga i prowadzącej do uwielbienia przejawiającego się w aktach wewnętrznych i gestach zewnętrznych, zgodnie z duchowo-cielesną naturą ludzką. Nie wolno więc domagać się odrzucenia gestów czci w imię dość subiektywnego poczucia harmonii symboli. Takie redukowanie człowieka w jego akcie czci płynącym z wiary i miłości może osłabić jego więź z Jezusem Chrystusem obecnym w Eucharystii, zwłaszcza, gdyby kierując się konformizmem, rezygnował z tego, co dyktuje mu serce i czego domaga się także rozum. Bo w imię jakich argumentów ktoś uczestniczący w liturgii eucharystycznej, pełnej gestów, znaków i symboli, miałby rezygnować z tego jednego gestu czci w tej właśnie chwili, gdy Bóg przychodzi do niego samego?

Pozbawienie wiernych możliwości czynienia gestu czci sprzeciwiałoby się więc naturze ludzkiej i byłoby kuriozalnym ograniczeniem ich wolności w spotkaniu z jej Dawcą. Z drugiej strony, pewnie każdy z wiernych chciałby czynić swe gesty w szczerości i czuć się w tym bezpieczny, to znaczy nie obawiać się, że będzie oceniany. Takie szczere gesty czynione przed Bogiem są też jednak budujące dla współuczestników liturgii. Dobrze więc, że Episkopat zalecił takie postawy i gesty czci przy przyjmowaniu Komunii świętej, które każdemu pozwalają słuchać nakazu serca, przy uwzględnieniu posiadanych możliwości fizycznych. Oby tylko te zalecenia były wszędzie wprowadzane w życie. Na szczęście nie brakuje przykładów pokazujących, że możliwe jest łączenie piękna procesyjnego podchodzenia z wykonywaniem gestów czci. Gesty te są ściśle związane z przyjmowaniem Ciała Pańskiego, więc, podobnie jak sam ten akt, nie zakłócają symboliki drogi.

Duma czy pokora

Borkowicz nazywa procesję do Komunii "dumną defiladą dzieci Bożych", pisze o śmiałym wkraczaniu "w przestrzeń świętą świętych" i zadziwiająco łatwo przychodzi mu łączyć to ze stwierdzeniami o towarzyszącym temu wydarzeniu  poczuciu niegodności, pokory i bojaźni Bożej. Jednocześnie Autor nie daje innym prawa do obaw, że rezygnacja z klękania przy przyjmowaniu Ciała Pańskiego umniejszy chwałę Bożą, uznając takie obawy za pogańskie i sugerując, że "gdyby Jezus zwracał uwagę na takie konwenanse, nie przyszedłby do nas w postaci pokarmu".

Użycie słowa "konwenanse" pokazuje w skrócie całe niezrozumienie dla gestu czci przy przyjmowaniu Najświętszego Sakramentu, jednak na tym nie kończą się zastrzeżenia do cytowanego stwierdzenia. Jezus kocha nas i pragnie naszego zbawienia, dlatego daje nam pokarm na drogę do życia wiecznego. I nic z naszej strony nie może Go przed tym powstrzymać, nawet znieważanie świętokradzkim przyjmowaniem Komunii świętej. Ktoś może "z zewnątrz" zaliczyć czyjś gest do konwenansów, ale Jezus zna serca i wie, kiedy jest on szczerym przejawem wiary, miłości, pragnienia uwielbienia Boga. Taka zaś dyspozycja wewnętrzna jest ważna dla owocności Sakramentu i dla pewności drogi do życia wiecznego. Jeśli więc ktoś łączy w sercu te swoje akty wewnętrzne z ich przejawami zewnętrznymi, to nie można powiedzieć, że Jezus nie zwraca na nie uwagi. Tego bowiem, co jest połączone w sercu, nie da się rozdzielić "od zewnątrz", jeśli chce się uszanować wolność, więc Jezus przyjmie to w całości. Skłonność do owego łączenia jest wpisana w naturę ludzką, a Jezus potwierdził nasze "prawo" do tego, choćby biorąc w obronę przed otoczeniem kobiety, które namaściły Go drogimi olejkami  (por. Mt 26,6-13 ; Łk 7,36-50).

Nie chciałbym iść na spotkanie Pana Jezusa w "dumnej defiladzie", bo obawiam się, czy daje to właściwe wewnętrzne usposobienie do przyjęcia Go. Raczej chciałbym móc mówić: "zbliżam się w pokorze i niskości swej". Uniżenie się przed Jezusem Chrystusem nie ujmuje mi godności i nie poniża mnie. Wprost przeciwnie, On przecież nadaje mojej godności właściwy wymiar i On chce mnie podnieść, według tego co sam powiedział: "kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony" (Łk 18,14). Chciałbym zbliżać się do Niego z wiarą i miłością, z radością i drżeniem. Miłość pozwoliłaby mi wybrać gest uniżenia zgodnie z nakazem serca, bo takie jest jej prawo: "kochaj i czyń, co chcesz" (św. Augustyn). Oczywiście, nie mógłbym robić tego, co mi przyjdzie do głowy, lecz to, co dyktuje miłość do Niego, a więc także to, czego uczy Jego Kościół. Stąd ważne jest, że Episkopat wskazał tak adekwatne gesty i postawy, które każdemu pozwalają w pełni kierować się sercem, kiedy przyjmuje Jezusa.

Nadwyżka wiary?

Odwiedziłem kiedyś konwent Kapucynów, gdzie uczestniczyłem we Mszy świętej z pięknie przygotowaną procesją do Komunii, prowadzoną od tyłu kościoła ku ołtarzowi przez asystę ze świecami. Ostatnio bywam w jednej z parafii w Katowicach, gdzie wierni podchodzą do Komunii "zwyczajnie", rzędem, ale w należytym porządku i wygląda to godnie. Nie te procesje mnie jednak budują, lecz i tam, i tutaj widok ludzi przyklękających przed przyjęciem Ciała Pańskiego na stojąco. U Kapucynów było ich około 90 proc., tutaj jest mniej, może 50 proc., ale podobnie jak tam, ten gest czci, który odbieram jako przejaw ich wiary, buduje moją wiarę. O innych nie wiem, nie śledzę przecież nikogo i nie oceniam, ale tych nie mogę nie dostrzec. Nie mam tak silnej wiary, by lekkomyślnie rezygnować z tego ich świadectwa.

Symbole są ważne i pomocne w przeżywaniu liturgii, ale one nie budują mojej wiary. Jeśli zaś tej zabraknie, nie może być w ogóle mowy o przeżywaniu, lecz jedynie o jakimś estetyczno-emocjonalnym poruszeniu. Wiara jest przekazywana poprzez słowa, czyny, postawy, gesty wypływające z wiary. W mojej wypowiedzi nawiązuję do tego ostatniego typu przekazu, który nie jest bynajmniej mało ważny. Bł. Jan Paweł II zapamiętał ze swej młodości, jak budząc się nieraz w nocy zastawał swego ojca na kolanach, tak jak zawsze widział go na kolanach w kościele. Papież sam umacniał podobnie innych: osoby ze swego otoczenia, które widywały go leżącego krzyżem, najbliższych współpracowników, kiedy będąc już bardzo schorowany domagał się, by mógł uklęknąć przed Najświętszym Sakramentem, i wielu jeszcze ludzi, którzy w jego gestach widzieli świadectwo wiary. Papież był bardzo wyrazisty w dawaniu owego świadectwa, taki sam był św. o. Pio, ale jest bardzo wielu "zwykłych ludzi" czyniących podobnie, na przykład ci od Kapucynów i z Katowic. Co jednak będzie, jeśli takich gestów zabraknie? Jak to wpłynie na stan wiary? W powyższym, "fenomenologicznym" ujęciu trudno mieć wątpliwości co do kierunku zmian. Wydaje się, że funkcjonowanie mechanizmu zmian widoczne jest w państwach laickich, w których wypieranie z przestrzeni publicznej niemal wszystkich oznak wiary, przyśpiesza jej erozję w społeczeństwie. Trudno  oczekiwać, by w różnych społecznościach mechanizmy tego zjawiska miały być zasadniczo odmienne. Czy zatem podobne procesy mogą wystąpić w Kościele, a nawet we wspólnotach liturgicznych? Nie próbujmy tego sprawdzać.

***

Pisząc ten tekst zastanawiałem się, kto i co daje mi prawo, bym to robił, ryzykując, że wygłoszę błędne lub przesadne oceny? Wskazówką były dla mnie słowa bł. Jana Pawła II: "Nie ma niebezpieczeństwa przesady w trosce o tę tajemnicę [t. Eucharystii - przyp. mój], gdyż w tym Sakramencie zawiera się cała tajemnica naszego zbawienia" ("Ecclesia de Eucharistia" nr 61). Myślę, że tą samą troską kieruje się Jacek Borkowicz i inne osoby, które te sprawy zajmują. W takim razie rozmawiajmy ze sobą bez przyczepiania sobie etykietek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]