Na pożegnanie Błaszczykowskiego: „Więcej niż piłkarz”

Stadion Narodowy podziękował legendzie piłki: 37-letni Jakub Błaszczykowski zagrał ostatni mecz w reprezentacji. O tym, że przy okazji Polska wygrała z Niemcami 1:0, zdecydowała kapitalna postawa Wojciecha Szczęsnego w bramce.

16.06.2023

Czyta się kilka minut

Jakub Błaszczykowski przed rozpoczęciem meczu Polska-Niemcy, Warszawa, 16 czerwca 2023 r. / Fot. Wojciech Olkuśnik / East News /
Jakub Błaszczykowski przed rozpoczęciem meczu Polska-Niemcy, Warszawa, 16 czerwca 2023 r. / Fot. Wojciech Olkuśnik / East News /

Ja wiem, że za te wszystkie pamiątki Jakub Błaszczykowski oddałby wygraną drużyny, którą wyprowadził po raz ostatni na murawę – ale dziś było tak, że nawet wynik okazał się dla Polski korzystny. Do oprawionej w ramy koszulki z numerem 109 (tyle meczów, łącznie z tym, rozegrał w reprezentacji), do szpaleru utworzonego przez kolegów, kiedy w szesnastej minucie opuszczał boisko, do owacji i transparentów („Kuba = więcej niż piłkarz”, głosił jeden z nich), do fotografii, które zrobiono, i słów, które padły przy okazji, a wreszcie do najbardziej przejmującej sceny, jaka się rozegrała już po zejściu legendy polskiej piłki z boiska – czyli jego przywitania z żoną i dziećmi w stadionowym tunelu – doszedł jeszcze świetnie wykonany rzut rożny i prowadzenie po golu Jakuba Kiwiora. Prowadzenie, które udało się obronić.

Na ile go znam, podejrzewam, że chciałby, aby o tym meczu opowiadano w takich właśnie proporcjach: żeby doceniono na przykład dobrą grę Damiana Szymańskiego i Jakuba Kamińskiego, udane wejście (na jego miejsce zresztą) walecznego Michała Skórasia, świetne interwencje Wojciecha Szczęsnego po strzałach Wirtza, Havertza, Thiawa, Wolfa czy Goretzki, kilka dobrych bloków liderującego trzyosobowemu blokowi defensywnemu Tomasza Kędziory, generalnie: dobrą w pierwszej połowie i desperacką w drugiej połowie postawę polskiej obrony, a do tego niezłe stałe fragmenty gry. Podejrzewam też, że chciałby, aby podkreślono, że był to mecz piłki nożnej, toczony w wyjątkowo sportowej atmosferze, a nie przedłużenie jakiegoś podgrzewanego przez rządzących wyimaginowanego polsko-niemieckiego konfliktu; nie da się o pożegnaniu Jakuba Błaszczykowskiego z reprezentacją opowiadać bez gestów fair play, jakie wykonała wobec polskiej legendy drużyna gości, bez wspomnienia uścisku z przyjacielem jeszcze z Bundesligi, Ilkayem Gundoganem, a może także bez przywołania wywiadu dla Wirtualnej Polski jego dawnego szkoleniowca z Borussii, Jürgena Kloppa, który na wieść, że chodzi o Kubę, rzucił wszystko i opowiadał Piotrowi Koźmińskiemu o przyjaźni, jaka do dziś łączy go z kapitanem Wisły Kraków.

O tym, jakim był piłkarzem i jakim jest człowiekiem, napisałem już kiedyś w „Tygodniku” duży tekst. Do przywołanego tam zdania Oty Pavla, „Pan gra całym sercem, można by wręcz powiedzieć, że pan gra, jakby bronił pan prawdy”, wypada dodać już tylko kilka prostych informacji. W reprezentacji Polski zadebiutował w marcu 2006 roku, w towarzyskim meczu z Arabią Saudyjską. Przez kolejnych 17 lat zdobył dla niej 21 bramek i 21 razy asystował przy bramkach kolegów. Od 2010 do 2014 roku, a także dziś, był jej kapitanem. Podporą jej był zawsze, ale zwłaszcza podczas mistrzostw Europy w 2012 i 2016 roku. Żeby móc w niej grać – ryzykował własnym zdrowiem i konfliktami z klubowymi trenerami, np. z prowadzącym wówczas Fiorentinę, do której był wypożyczony, Paulem Sousą (mimo trudnych relacji z Portugalczykiem do Euro we Francji przygotował się doskonale).

Dzisiaj zagrał, jak zostało wcześniej ustalone, szesnaście minut (taki numer nosił zawsze na koszulce), kilkakrotnie doskakując do rywali i próbując odebrać im piłkę, uruchamiając przytomnym podaniem Bartosza Bereszyńskiego, który wywalczył róg dla Polaków, a w trzynastej minucie startując do dalekiego podania za plecy wysoko ustawionej obrony niemieckiej. Żeby skończyć akcję strzałem, zabrakło mu szybkości, ale trzeba pamiętać, że od sierpnia 2021 aż do kwietnia 2023 roku leczył ciężką kontuzję i, szczerze mówiąc, nie wykluczam, że może po tym meczu ogłosić, iż na boisko już nie wróci. Ale niezależnie od tego, czy na emeryturę piłkarską przejdzie już teraz czy uzna, że jeszcze potrzebny jest Wiśle w zmaganiach o powrót do ekstraklasy – i niezależnie od tego, jak bardzo nam wszystkim potrzebne było powiedzenie mu „dziękuję” – ta scena z tunelu pokazuje wyraźnie, że tak naprawdę wszystko jeszcze przed nim.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej