Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ostatni - tym razem od Jerzego Giedroycia - ma datę 24 czerwca 2000 r. - a więc napisany został przez twórcę najważniejszej instytucji polskiej emigracji ledwie kilka tygodni przed śmiercią. “To niełatwe w lekturze, ale fascynujące źródło rzuca na stosunki obydwu postaci nowe światło. Korespondencja jest bogata i wielowątkowa. Wyróżniają ją dwie okoliczności. Przede wszystkim listy te dokumentują różne fazy stosunków Miłosza i Giedroycia, odzwierciedlają ich złożoność. (...) W interesujący dialog obu intelektualistów, oparty na zgodzie co do zasadniczych przekonań, wyraźnie wpleciony jest spór o stosunek do polityki, o powinności wobec zniewolonego kraju, o program i zadania »Kultury«" - pisze w jubileuszowych ZESZYTACH HISTORYCZNYCH (150) Marek Kornat.
Listy mogą stanowić materiał interpretacyjny tak do kolejnych dzieł Noblisty (wszak to Instytut Literacki “Kultury" był przez długi czas miejscem pierwodruku większości jego esejów i tomów poezji), jak koncepcji Redaktora. Są ważnym świadectwem historycznym także dlatego, że dotyczą nie tylko większości czasów komunistycznej Polski, ale też pierwszego dziesięciolecia III RP. I wreszcie, “zwraca uwagę osobista forma wypowiedzi obydwu autorów, ostre i pozbawione dyplomatycznych ozdobników charakterystyki osób z kręgu życia politycznego, kulturalnego i literackiego. Ta osobista forma wymaga odnotowania zwłaszcza na tle korespondencji Jerzego Giedroycia z innymi czołowymi postaciami polskiego życia intelektualnego na emigracji - Witoldem Gombrowiczem, Jerzym Stempowskim, Juliuszem Mieroszewskim, Melchiorem Wańkowiczem".
Faktycznie. Giedroyc potrafił, na przykład, przyganić Miłoszowi: “Bardzo bawią mnie Twoje żale, że jesteś jedynym pisarzem, który potraktował komunizm i PRL serio, a sami komuniści przedstawiają siebie jako gangsterów" (luty 1968) albo “nie wiem, co u Ciebie większe: dość dziecinna megalomania czy kompleks niedopieszczenia" (luty 1972). Miłosz nie pozostawał dłużny, pisząc Redaktorowi: “Obyś tylko nie wmanewrował się w taką sytuację, że nikt wobec Ciebie nie śmie powiedzieć słowa krytyki" (luty 1972 r.).
Równocześnie mieli do siebie olbrzymie zaufanie. Dowodem choćby list, w którym Giedroyc przyznaje rację Miłoszowi w delikatnej sprawie swojego ewentualnego następcy jako szefa “Kultury" i zwierza się, że nie chce, by został nim wieloletni współpracownik pisma Gustaw Herling-Grudziński. “Grudziński ma swoje zalety i może go zbyt ostro oceniasz, ale zgadzam się, że w żaden sposób nie nadaje się na mego kontynuatora" - stwierdzał Redaktor w października 1976 r.
Miłosz był dla Giedroycia autorytetem w sprawach literatury i kultury, ale już nie polityki. Może dlatego odrzucił, na przykład, gorące sugestie Miłosza, by Instytut Literacki wydał wspomnienia Aleksandra Wata “Mój wiek" - miał zastrzeżenia co do relacji dotyczącej okresu II wojny światowej. Miłosz z kolei krytycznie podchodził często do koncepcji politycznych Redaktora - zwłaszcza tych głoszonych pod koniec jego życia. Z dystansem podchodził do jego bezkompromisowości, choć z drugiej strony imponował mu nonkonformizm i niezawisłość wobec postawy kolektywnej. Giedroyc za cel życia uznał bowiem mówienie polskiemu społeczeństwu rzeczy najtrudniejszych, choćby i były przykre. Ta dewiza Giedroycia, by zawsze - kiedy trzeba - iść pod prąd, była bliska i Miłoszowi. To może najmocniej ich łączyło.
Korespondencja ukaże się nakładem wydawnictwa “Czytelnik" w serii “Archiwum »Kultury«".
KB