Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wyobraźmy sobie, że coś podobnego wydarzyłoby się dziś w jakimś sanktuarium katolickim. Hierarchia kościelna potraktowałyby to jako profanację miejsca świętego, zaś władza publiczna wszczęłaby dochodzenie w sprawie naruszenia porządku publicznego i obrazy uczuć religijnych. Z tego typu działaniami mimo wszystko przychodzi nam jakoś tam się pogodzić. Trudniej pogodzić się z atakami na innego typu świętości – kiedy ktoś zaatakuje nasze najgłębsze przekonania lub przyzwyczajenia.
W jednym z lutowych artykułów w „Tygodniku” wielu księży uskarżało się na biskupa Rzymu Franciszka, że zamiast popierać księży i biskupów w ich trudnej walce, nie szczędzi im cierpkich słów. Twierdzi tak m.in. pewien profesor, jednocześnie zarzucając papieżowi, że jest pupilkiem mediów, przez co stracił już do niego cierpliwość, gdyż nie może za nim nadążyć. Odważne zarzuty – szkoda, że anonimowe. Profesor nie podaje nazwiska, gdyż „w takim medium” – czyli, jak rozumiem, w „Tygodniku” – nie godzi się publikować. A przecież jeśli wymagamy od kogoś, by poczuwał się do większej odpowiedzialności za to, co robi, dobrze byłoby potwierdzić wiarygodność swoich poglądów, że tak powiem, własną twarzą. Tym bardziej że Franciszek sam prosi, by krytycznie odnosić się do jego wypowiedzi. Chce, by go napominano, jeśli jakaś jego wypowiedź czy zachowanie wydają się być złe. Anonimowość, nadmierne emocje, ogólnikowość – to za mało, to nie sprzyja dochodzeniu do głębszego zrozumienia, do tego, jak mówi wspomniany profesor, „by wszystko było jasne, poukładane”.
W opowiadaniu Jana Ewangelisty o wyrzuceniu kupczących ze świątyni Jezus mówi o sobie, że jest świątynią. Takie postrzeganie człowieka podejmą inni pisarze biblijni, zwłaszcza Paweł Apostoł. Idąc za nimi, to samo trzeba powiedzieć o każdym z nas – bez względu na to, czy jesteśmy ochrzczeni, czy nie. Jesteśmy przecież obrazem Boga, a Duch Święty ma tę Bożą właściwość, że przenika wszystko, jest we wszystkim i ponad wszystkim. Nie mogli tego pojąć ci, którzy byli świadkami zdarzenia opisanego przez Jana – reakcji Jezusa na świątynnych handlarzy. Byli to jednak ludzie uczciwi, dlatego spytali Jezusa: „Jakim znakiem dowiedziesz, że możesz to czynić?”. I choć Jezus odpowiedział na ich pytanie nie słowem, ale czynem, nie zmienili swojej o Nim opinii. Czekali, że Jezus odpowie tak, by byli usatysfakcjonowani. Takiej możliwości nie było. To nie Jezus źle odczytywał zamiary Boga, ale ci, którzy się z Nim nie zgadzali, choć na poparcie swojego stanowiska, jak się im wydawało, mieli dowody z Pisma i Tradycji. W rezultacie doprowadziło to do tragedii Wielkiego Piątku. A wystarczyło pamiętać: „Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną”. Poza Bogiem nie ma żadnego innego sacrum. Łącznie z Biblią i Tradycją. ©