Luki, furtki, przejścia

Temperatura sporu o ochronę życia mogłaby sugerować, że w Polsce nie ma wartości większej niż ono. Manifestacje wrażliwości nie pomogły jednak wypracować społecznej zgody wokół innych kwestii powstałych na przecięciu biologii i etyki.

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Od kilku tygodni wprawdzie roztrząsane są problemy wywołane wypowiedzią minister zdrowia Ewy Kopacz o możliwości refundowania przez państwo zapłodnienia in vitro i listem Rady Episkopatu ds. Rodziny, w którym tę metodę przyrównano do "wyrafinowanej aborcji". Kłopot w tym, że głównymi bohaterami uczyniliśmy zarodek i embrion, a przedmiotem rozważań możliwość dopuszczenia bądź zakazania zapłodnienia in vitro na gruncie polskiego prawa. Nawet o Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Godności Istoty Ludzkiej wobec zastosowań Biologii i Medycyny z 1997 r. rozmawia się wyłącznie w kontekście problemów wywołanych in vitro, choć jest to tylko jedna z wielu kwestii poruszanych w dokumencie Rady Europy, a zakres ochrony życia ludzkiego w ogóle jest w konwencji szerszy niż w jakimkolwiek innym akcie prawnym obowiązującym w Polsce.

Nadal więc, mimo szumu medialnego, nie ma dyskusji z prawdziwego zdarzenia. Nie było jej wcześniej, bo każdy, kto choć trochę zna się na bioetyce, wie, jak kontrowersyjne tematy trzeba poruszyć. Także Kościół, choć instrukcję Kongregacji Nauki Wiary "Donum vitae", zakazującą przekazywania życia drogą in vitro, wydał 20 lat temu, nie zabierał głosu - choćby po to by swoje nauczanie upowszechnić.

Dziś również szansa na merytoryczną dyskusję nie jest wielka: brakuje osób, które poza posiadaniem poglądu na sprawę miałyby na jej temat wiedzę większą niż elementarna. A przecież natura problemów bioetycznych wymusza, przed ujęciem ich w ramy prawne, przeprowadzenie debaty społecznej. To nie zdanie ekspertów powinno tu mieć decydujące znaczenie. Ludzie muszą wiedzieć, na co się godzą; prawnicy, teolodzy czy etycy powinni znać ich rozterki i wątpliwości. Zarówno związane z potrzebą posiadania dziecka, swobody prowadzenia badań naukowych, ich komercyjnego wykorzystania, jak i ochrony życia.

Co do jednej kwestii "strony dyskutujące" powinny się jednak zgodzić już teraz: bez względu na poglądy filozoficzne czy religijne, i niezależnie od zaspokojenia potrzeby rodzicielstwa, status ludzkiego zarodka czy embrionu musi podlegać ściślejszej regulacji prawnej. Z tym, że obecne prawo polskie chroni ludzki zarodek tylko częściowo i pośrednio, zgadzają się zarówno ci naukowcy, którzy są zwolennikami ochrony życia w fazie prenatalnej, jak i osoby o światopoglądzie zgoła przeciwnym.

Człowiek to nie mechaniczna pomarańcza

Co więc zawiera rzeczona konwencja o bioetyce podpisana 11 lat temu w Oviedo, ale dotychczas przez Polskę nieratyfikowana? Dokument chroni "godność i tożsamość istoty ludzkiej i gwarantuje każdej osobie, bez dyskryminacji, poszanowanie dla jej integralności oraz podstawowych praw i wolności wobec zastosowań biologii i medycyny". Oraz gwarantuje, że są one ważniejsze od interesów społeczeństwa i nauki. Jak pisze dr Leszek Bosek w opinii na temat zmian w polskim ustawodawstwie niezbędnych do zapewnienia ochrony godności i podstawowych praw istoty ludzkiej w okresie prenatalnym w sferze zastosowań biologii i medycyny: "Regulacje te jednoznacznie wskazują, iż przyrodzona godność człowieka jest kategorią nie tylko etyczną, lecz prawną". Natomiast godność człowieka, stwierdza dalej prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego, przynależy każdej istocie ludzkiej, także człowiekowi w okresie prenatalnym.

Tak jednoznaczne określenie statusu embriona i nasciturusa nie wzięło się znikąd: główny front dyskusji na tematy bioetyczne w Europie Zachodniej, inaczej niż w Polsce, nie dotyczył bowiem in vitro. Spierano się o zakres swobody badań naukowych, o cenę, jaką można zapłacić za możliwość praktykowania nowych technologii czy metod leczenia. O to wreszcie, czy zawsze można się powoływać na prawo do poznania naukowego jako racji ostatecznej i przesądzającej konieczność prowadzenia badań na genomie, czy też należy brać pod uwagę i ten fakt, że wiele badań - pamiętając, jak są kosztowne - jest inspirowanych nie tyle dążeniem do poznania, ile chęcią komercyjnego wykorzystania jego efektów. W Polsce, jak na razie, o tym cicho.

Według konwencji, zasadą interwencji lekarskich w istotę ludzką jest poszanowanie godności i autonomii pacjenta; tak więc: "Nie można przeprowadzić interwencji medycznej bez swobodnej i świadomej zgody osoby jej poddanej". Co dla polskich standardów w kontaktach lekarz-pacjent ważne: osoba poddawana interwencji jest informowana o jej celu i naturze, jak też konsekwencjach i ryzyku. W przypadku osób niezdolnych do wyrażenia zgody interwencja jest wykonywana tylko wtedy, gdy jest ona dla nich "bezpośrednio korzystna" albo zgodzi się na to ich przedstawiciel ustawowy czy odpowiednie władze.

Konwencja zakazuje dyskryminacji ludzkiego genomu ze względu na dziedzictwo genetyczne. Dr hab. Włodzimierz Wróbel, prawnik:

- Dane genetyczne zarodka czy embrionu nie powinny decydować o ich implementacji w macicy. Więcej: nawet jeśli dla celów terapeutycznych można zmieniać genom na poziomie jednostkowym, nie można wprowadzać zmian, które mogą być dziedziczone.

Takie postawienie sprawy zmienia wektor dyskusji: człowiek to nie "mechaniczna pomarańcza" - jego kod genetyczny, nawet z ułomnościami, stanowiąc o jego tożsamości i indywidualności, przedstawia w takim ujęciu wyższą wartość od ludzkich zdolności poprawiania natury.

Konwencja zakazuje wykorzystywania technik wspomaganej prokreacji, jeśli jej celem byłby wybór płci dziecka (chyba że pozwala to uniknąć choroby genetycznej). Sama ratyfikacja konwencji uczyniłaby ten zakaz powszechnie obowiązującym.

Nawet jeśli polski ustawodawca zezwoli na prowadzenie badań na embrionach, konwencja zastrzega, że musi zapewnić im odpowiednią ochronę, zakazując jednocześnie "tworzenia embrionów ludzkich do celów naukowych". W tym kontekście trzeba przypomnieć, że - zgodnie z konwencją - granicą wolności badań jest ochrona istoty ludzkiej oraz że kraj-strona konwencji nie jest w żaden sposób ograniczany w prawie do bardziej restrykcyjnej ochrony w dziedzinie zastosowań biologii i medycyny.

Konwencja zakazuje pobierania organów albo tkanek dla transplantacji od żyjącego dawcy (oczywiście, poza sytuacjami, kiedy dawca wyraźnie się na to zgodzi). Przypomina też, że "ciało ludzkie i jego części nie mogą, same w sobie, stanowić źródła zysku", natomiast pobrana podczas zabiegu medycznego część ciała może być przechowywana i wykorzystywana w innym celu, niż ją pobrano, tylko wówczas gdy zgodzi się na to dawca.

Jak jednak przypomina w swej opinii dr Bosek, za tkankę, zgodnie z rekomendacją Komitetu Ministrów Rady Europy z 1994 r. o bankach tkanek ludzkich, nie uważa się ani komórek reprodukcyjnych (gamet), ani embrionów. Konwencja przewiduje sankcje za naruszanie zawartych w niej praw, jak też możliwość postępowania odszkodowawczego oraz... debatę i konsultacje publiczne.

To nie wszystko. Pierwszy protokół do konwencji, podpisany w Paryżu w 1998 r., całkowicie zakazuje klonowania embrionów i tworzenia chimer, bez względu na to, czy działanie takie miałoby charakter reprodukcyjny czy terapeutyczny.

Włodzimierz Wróbel: - Przypuszczam, że żadna z komisji bioetycznych, jakie istnieją przy polskich instytutach naukowych czy klinikach, nie zgodziłaby się na rozpoczęcie klonowania czy tworzenia chimer. Jednak gdyby do tego doszło, naruszałoby to jedynie kodeks zawodowy naukowca, a nie polskie prawo.

Trzeci protokół do konwencji, podpisany w Strasburgu w 2005 r., dotyczy kwestii równie doniosłych: pozwolenia na prowadzenie badań na kobiecie w ciąży, podejmowanych nie dla zdrowia jej, embrionu, płodu czy dziecka po urodzeniu. Państwa-strony konwencji nie muszą na takie badania pozwalać, ale jeśli już się na to zdecydują, protokół podpowiada warunki, jakie muszą spełnić.

Lista pytań

Tyle konwencja, ale lista problemów - i to przedziwnych - związanych z jej tematyką jest o wiele dłuższa. Polski ustawodawca, jeśli nie zakaże przeprowadzania zapłodnienia in vitro, musi zdecydować, jaki rodzaj prokreacji dopuszcza: homologiczną czy heterologiczną. Jeśli druga będzie dozwolona, a więc kim innym będą rodzice biologiczni dziecka, a kim innym - społeczni, uregulowania domagają się np. kwestie banków spermy czy sprzedaży komórek jajowych lub embrionów. Czy powoływana do życia osoba ma prawo do poznania rodzica biologicznego? Czy prawo do takiej wiedzy, będącej przecież elementem naszej tożsamości, może nabrać charakteru konstytucyjnego - niezbywalnego? A może powinniśmy stworzyć system oddawania gamet chroniący prawa dawców do absolutnej anonimowości? Czy zrzeczenie się przez dawcę prawa do poznania dziecka może być nieodwoływalne?

A co z embrionami zapasowymi? Konwencja zakazuje tworzenia ich dla celów naukowych, ale jak długo mogą być zamrożone i jaki jest wówczas ich status? Nie ma badań, które potrafiłyby ocenić, czy i na ile zmienia się jakość zamrożonych embrionów. Co zrobić z embrionem w przypadku śmierci bądź rozwodu rodziców? Kto ma do niego prawo? Czy dopuszczamy możliwość korzystania z "matki zastępczej"?

Jeśli zgodzimy się na możliwość pobierania materiału genetycznego, przede wszystkim na wszczepienie męskich gruczołów płciowych - czyje będzie dziecko, m.in. dzięki nim powołane do życia?

Szereg pytań postawił też prof. Marek Safjan, prawnik i znawca problematyki bioetycznej, w wywiadzie, jakiego udzielił "Tygodnikowi" w 2003 r.: "Do jakiego stopnia lekarz odpowiada za wady genetyczne poczętego dziecka? Czy jest zobowiązany do selekcji i diagnostyki materiału genetycznego? Czy odpowiada za uszkodzenie zarodka w fazie przedimplantacyjnej? Czy odpowiada za ostateczny rezultat swych działań? W Wlk. Brytanii biali rodzice wytoczyli pozew lekarzowi, który pomylił probówki, i w efekcie narodziło im się czarne dziecko...".

Siostra dr hab. Barbara Chyrowicz, filozof: - Lista zdaje się nie mieć końca... Zaznaczę, że żaden z wymienionych problemów nie dotyczy wprost tego, czy dziecko ma się począć w akcie miłosnym. Tezy bronionej przez Kościół - także w liście biskupów - o wymiarze antropologiczno-etycznym nie da się prosto przełożyć na przepisy prawa.

Problemy cywilno-prawne dotyczące "zagadnień z listy" mogą się pojawić w którymkolwiek z polskich sądów w każdej chwili.

Nadzieje i wzory

Ratyfikacja konwencji z Oviedo nie oznacza, że polski ustawodawca musi uchwalić tzw. ustawę bioetyczną. Prawo cywilne, kodeks etyki lekarskiej, ustawa o zawodzie lekarza, ustawa transplantacyjna z 2005 r., wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 1997 r., dotyczący warunków dopuszczalności przerywania ciąży, jakoś przecież te kwestie regulują. Ale...

Włodzimierz Wróbel: - Na pewnym etapie rozwoju cywilizacyjnego lepiej mieć odrębną ustawę bioetyczną, choćby po to by tę sferę uregulować w jednym akcie, ujednolicić terminologię, tworząc ramy dla interpretacji przepisów.

Wzorów do naśladowania nie brakuje. Dr Bosek w opinii dla Sejmu jako punkt wyjścia do prac ustawodawczych przytacza uznawaną za najlepszą w Europie ustawę niemiecką z 1990 r., która na podstawie prawa międzynarodowego zakazuje klonowania, tworzenia chimer ludzko-zwierzęcych, manipulacji w linii genetycznej człowieka prowadzących do zmian u potomstwa czy tworzenia embrionów zapasowych dla celów inne niż reprodukcyjne.

Mamy i rodzime doświadczenia w tej sferze. W marcu 2007 r. rozgorzała kolejna dyskusja na temat tzw. ustawy aborcyjnej, wywołana propozycją wprowadzenia do art. 30

Konstytucji zwrotu "od chwili poczęcia", jako momentu, od którego miała przynależeć człowiekowi przyrodzona i niezbywalna godność. Dyskusja została rozegrana w sposób prawie wyłącznie polityczny. Nie dosłyszano głosów tych, którzy zwracali uwagę, że zmieniona wersja art. 30 ustawy zasadniczej nie pociąga za sobą konieczności zmiany ustawy aborcyjnej, za to "przygotowuje pole do dyskusji o zagrożeniach w sferze bioetyki i spodziewanej ratyfikacji konwencji bioetycznej z Oviedo" ("TP", nr 13/2007).

Zagłuszeni stworzyli kilkuosobową grupę prawników i etyków, która miała opracować raport o tym, co powinna regulować tzw. ustawa bioetyczna. Inicjatorem jej powstania był podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Grupa zgodziła się na taką afiliację, ale będąc krytyczną wobec polityki ówczesnego szefa resortu, zastrzegła niezależność polityczną. Podczas

1,5 roku jej pracy powstało kilka rzetelnych ekspertyz.

Zapowiadana przez premiera rada ds. bioetyki - która zostanie powołana spośród osób przedstawionych premierowi przez Jarosława Gowina - nie musi więc rozpoczynać pracy od zera. Lekko nie będzie, ale słowa metropolity krakowskiego o konieczności ratyfikacji konwencji bioetycznej, która pozwoliłaby "zapewnić szacunek dla praw osobowych i ładu moralnego w życiu publicznym", dają nadzieję na przełamanie pierwszych lodów, także w dyskusji z tak wymagającym rozmówcą jak Kościół instytucjonalny.

Przypomnijmy jednak, że odrzucona przez Polskę - przy dużym udziale Kościoła - Karta Praw Podstawowych zawierała także regulacje dotyczące medycyny i biologii, m.in. zakaz praktyk eugenicznych i klonowania istot ludzkich, jak też czynienia z ciała ludzkiego lub jego części samoistnych źródeł zysku. Trudno nie zapytać, po co nam to było...

Rozwój nauki i technologii jest na tyle dynamiczny, że właściwie bez przerwy będziemy stawiani w jakiejś "etycznej szarej strefie" - zdani bardziej na własne poczucie przyzwoitości niż wyraźne regulacje prawne. Bogatsi o dyskusję (oby przeorała społeczną świadomość) i asekurowani radą ds. bioetyki (oby powstała) zamiast szukać furtek, zaczniemy wypełniać luki i szukać właściwych przejść.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2008