Kwiat i korzenie

Dla Mikołajskiej rola artystki w PRL-u przestała być oczywista po przeczytaniu książki "Teatr i film Trzeciej Rzeszy", podarowanej przez Adama Michnika. Lektura okazała się dla niej szokiem.

02.11.2011

Czyta się kilka minut

"A co, źle zagrała?" - miał zapytać zdezorientowany Maciej Prus, gdy w 1975 r. ze względu na udział Haliny Mikołajskiej zatrzymano w telewizji emisję reżyserowanej przez niego sztuki Pirandella "Żywa maska". Nawet najwyższe organy komunistycznej władzy miały z nią problem. Niech o tym zaświadczą słowa Edwarda Gierka, które rzekomo wypowiedział w rozmowie z Jarosławem Iwaszkiewiczem w kontekście filmu "Barwy ochronne": "Przyszli do mnie z pytaniem, czy należy puścić film Zanussiego, w którym gra Halina Mikołajska. Zapytałem, czy występuje ona tam jako aktorka, czy też jako opozycjonistka. Odpowiedziano mi, że jako aktorka. A więc co to za problem? - zapytałem i kazałem puścić film".

Aktorka? Opozycjonistka?

No właśnie. Aktorka? Opozycjonistka? W pewnym momencie sama nie była w stanie tych dwóch społecznych ról odróżnić, nawet jeśli bardzo tego chciała i nawet jeśli ówczesnego dyrektora Teatru Współczesnego, Erwina Axera, irytowało, że wybitna aktorka postanowiła zostać politykiem. Jako aktorce zaczął jej przeszkadzać serwilizm i rola błazna zwolnionego z odpowiedzialności za państwo, dlatego podpisała list 59 i stała się członkiem KOR-u. Jako opozycjonistce po jakimś czasie zaczęło jej przeszkadzać, że "powiewa ze sceny jak narodowy sztandar". Trudno uchwycić i nazwać te wszystkie podwójności. Udało się to Joannie Krakowskiej, redaktorce "Dialogu" i świetnej eseistce, która wydała właśnie biografię "Mikołajska. Teatr i PRL", zamierzoną jako praca naukowa, ale napisaną przystępnie i ze swadą.

Książka jest czymś więcej niż biografią. Krakowska ma ambicje opisania czasów, w których żyła Mikołajska. Historia ludzi zajmujących się kulturą, historia teatru i opowieść o konkretnej aktorce splatają się nieustannie i trudno byłoby zrozumieć niektóre działania Mikołajskiej czy kierujące nią motywacje, nie znając ich kontekstu politycznego. A że życie zawodowe aktorki zamyka się w latach 1945-89 i do tego uczestniczyła w tych latach aktywnie w życiu publicznym, staje się ona idealnym wręcz modelem do opisu tego czasu. Jak pisał peerelowski minister kultury Włodzimierz Sokorski: "Nasze państwo jest wprawdzie bardzo demokratyczne, ale nie może i nie chce wyrzec się wpływu na to, co wystawiają teatry".

Sykanie na władzę

Krakowska snuje swoją opowieść jako zapis dorastania do buntu. Obserwujemy dzieciństwo i młodość dziewczyny urodzonej na warszawskim Żoliborzu, która w czasie wojny wraz z rodziną musiała uciekać najpierw do Lwowa, a po tamtejszych pierwszych wywózkach - do Krakowa. Gdy tam dotarła z matką i siostrami, miała 15 lat. Mimo że otarła się o Krakowski Teatr Podziemny prowadzony przez Adama Mularczyka, nigdy nie było jej dane w nim zadebiutować. Na egzaminy do Studia Starego Teatru tuż po wojnie poszła, jak twierdziła, by okazać swoją niezależność, "na złość chłopakowi, z którym się wówczas wodziła i właśnie pokłóciła".

Kolejne lata przynoszą pierwsze role i kolejne sukcesy, przeprowadzkę do Warszawy, krótką ucieczkę do Wrocławia, gdzie ściągnął ją mistrz, Edmund Wierciński. Potem znów wraca do stolicy. Teatr Polski w Warszawie, Teatr Domu Wojska Polskiego przemianowany potem na Dramatyczny, Teatr Narodowy Kazimierza Dejmka, Teatr Współczesny Erwina Axera, w końcu Teatr Polski prowadzony przez ­Dejm­ka w czasie stanu wojennego. Miała szczęście trafiać tam, gdzie tętniło życie nie tylko artystyczne. W większości z nich równie ważne jak rzemiosło było poczucie społecznej misji.

Obserwujemy więc początkującą aktorkę przyjmującą kolejne nagrody państwowe z rąk stalinowskiej władzy. Bywającą, podobnie zresztą jak wielu słynnych kolegów, na bankietach wydawanych przez Bieruta, Cyrankiewicza czy Sokorskiego. Zachwycającą się recenzjami Jaszcza w "Trybunie Ludu".

"Czy to znaczy, że wszyscy oni byli stalinowcami? Czy tylko, że stalinowcom się podobali? A może wcale się nie podobali, tylko byli im potrzebni do realizacji utopii, której fasadę miały zdobić wielkie nazwiska?" - pyta taktownie Krakowska. Dla Mikołajskiej wszystko to stanie się po latach materiałem do autorefleksji, szczególnie gdy od Adama Michnika dostanie do przeczytania książkę "Teatr i film Trzeciej Rzeszy". Lektura okaże się dla niej szokiem, który skłoni ją do przemyślenia także swojego udziału w oficjalnych artystycznych przedsięwzięciach. Pozwoli to jej zdefiniować się jako aktorce, przestaną już wystarczać kokieteryjne słówka i oklepane formułki, jakimi raczyli jej role recenzenci.

Owa schizofrenia w relacjach z władzą czy też stan określony przez Miłosza jako "rozdwojenie istoty na kwiat i korzenie", stały się dla aktorki czymś nie do przyjęcia. Przestało jej już wystarczać nawet sykanie na władzę w czasie libacji w SPATiFie - miała cięty język i, jak to określa Krakowska, "okraszoną osobistym wdziękiem dosadność sądów pod adresem służalców".

Wanna na pielgrzymce

Mikołajska to jednak przede wszystkim fenomen aktorski. W książce znalazła się więc dokumentacja jej najważniejszych dokonań i wcieleń. Nie znaczy to, że Krakowską interesują tylko wypisy z dawnych recenzji. Próbuje uchwycić skalę tego aktorstwa, nazwać cechy wyróżniające. W dużej mierze się to udaje. Autorka nie zadowala się frazami o skłonności do poetyzacji i stylizacji, która z czasem zaczęła uchodzić za manierę. Próbuje dociekać, co było w tym tak magnetycznego, że porywało publiczność. Czy doskonała świadomość formy? Czy może raczej przerwana kariera śpiewaczki, która owocowała szczególnym wyczuleniem na rytm wypowiadanych słów?

Wielki wpływ na rozwój jej aktorstwa w późniejszych latach miał niewątpliwie Erwin Axer, który dostrzegł w niej zdolność do groteski i obsadzał ją zwykle, ku jej utrapieniu, wbrew warunkom. Role staruszek, kostycznych bab, kobiecych potworów stały się jej specjalnością, a naturalna skłonność do poetyzacji nadawała im głębszy wymiar.

Zupełnie innym etapem mógł okazać się moment, gdy wreszcie zaczęło odkrywać ją kino i gdy w filmach Krzysztofa Zanussiego zaczęła grać w sposób naturalny, bliski życia, na granicy improwizacji, co w przypadku aktorki "organicznie sztucznej" (wedle określenia Macieja Prusa) dawało efekt wyjątkowy. Niestety, była to połowa lat 70. i tym samym moment, gdy dla Mikołajskiej-opozycjonistki nie było już miejsca w kinie ani telewizji.

Krakowska nie lubi anegdot. Trochę szkoda, bo wiadomo, że teatr anegdotą stoi. Są co prawda w jej książce wzmianki o spóźnialstwie, przez które Dejmek wyrzucił ją z Teatru Narodowego, skłonności do nadużywania alkoholu, o kolejnych małżeństwach, o dusznej atmosferze domu rodzinnego, jaki stworzyła z łatwo popadającym w depresję Marianem Brandysem, w subtelny sposób opisany jest także romans z "niebezpiecznym młodym panem", czyli Adamem Michnikiem. Tylko wszystko to pojawia się albo w kontekście ról, albo w kontekście działalności opozycyjnej, jakby życie prywatne aktorki zupełnie nie istniało.

Z drugiej strony jednak opowieści jak ta, że Mikołajska wybrała się na pielgrzymkę do Częstochowy, a za nią jechał samochód-garderoba, w którym przewożona była nawet wanna, by codziennie wieczorem aktorka mogła zażyć kąpieli, to nic innego jak świadectwa tego, że dzielność i moralny imperatyw szły u niej w parze z aktorską pozą.

***

Nie znaczy to, że Krakowska buduje pomnik, bo w książce nie ma żadnych upiększeń czy tym bardziej przekłamań. Autorka wie, że zaszkodziłaby nim swojej, pełnej przecież sprzeczności i wahań, bohaterce. Udało jej się opisać nie tylko życie wybitnej aktorki, ale przede wszystkim życie artystki uwikłanej w podwójność PRL-u, która w końcu podejmuje decyzję, by z tej podwójności zrezygnować.

Joanna Krakowska, "Mikołajska. Teatr i PRL", Wydawnictwo WAB, Warszawa 2011

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2011

Podobne artykuły