Konkurs muzyki nieogranej

JOANNA WNUK-NAZAROWA, dyrektor konkursu: Szymanowski w swoim czasie w Polsce był twórcą awangardowym, dlatego w programie przesłuchań znalazły się utwory rewolucjonistów. I dlatego zaczynamy od Beethovena.

03.09.2018

Czyta się kilka minut

Joanna Wnuk-Nazarowa / MATERIAŁY PRASOWE
Joanna Wnuk-Nazarowa / MATERIAŁY PRASOWE

PIOTR MATWIEJCZUK: Czy w czasach, gdy najbardziej liczy się liczba odsłon i polubień na portalach społecznościowych, konkursy muzyczne mają jeszcze znaczenie?

JOANNA WNUK-NAZAROWA (dyrektor Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Karola Szymanowskiego): To właśnie dzięki internetowi konkursy muzyczne ożyły! Najlepszym przykładem jest Konkurs Chopinowski – w 2015 r. obserwowałam młodą publiczność, która podczas przesłuchań nieustannie komentowała występy przy pomocy smartfonów. A więc to, co jest zwykle w filharmonii zabronione – włączone telefony – w tym przypadku miało sens. Internet daje nieograniczoną przestrzeń do wymiany poglądów i szansę, by konkursu słuchać mógł cały świat, a nie tylko garstka szczęściarzy, którym udało się kupić bilety.

Konkursy nie są przeżytkiem również dlatego, że weryfikują współczesne sposoby odczytywania muzyki Chopina, Wieniawskiego czy Szymanowskiego. Jest to szczególnie ważne w czasach, gdy mamy do czynienia z fałszywymi idolami, wykreowanymi w wirtualnym świecie. Przesłuchania konkursowe to sama prawda o tym, co reprezentują sobą młodzi muzycy.

Mówi Pani o wymiarze społecznym, a co z uczestnikami konkursów? Czy dla młodych muzyków to wciąż atrakcyjna forma rozpoczęcia lub ­rozwinięcia kariery?

Oczywiście. Laureaci, a zwłaszcza zdobywcy pierwszych nagród, są przecież noszeni na rękach i otwierają się przed nimi sale koncertowe całego świata. Nadal trudno wypromować się bez udziału w konkursach. Z polskich artystów światowej sławy udało się to chyba tylko Piotrowi Anderszewskiemu. Ale proszę spojrzeć na Szymona Nehringa, finalistę ostatniego Konkursu Chopinowskiego: jego kariera miałaby zapewne tylko wymiar lokalny, gdyby nie zwycięstwo w Konkursie im. Artura Rubinsteina w Tel Awiwie.

Międzynarodowy Konkurs Muzyczny im. Karola Szymanowskiego ma przyczynić się do „popularyzacji polskiej muzyki na świecie oraz utrwalenia w świadomości odbiorców znaczenia postaci Karola Szymanowskiego i jego twórczości, będącej istotną częścią narodowego dziedzictwa kulturowego naszego kraju”. To szczytne założenia, ale mam wrażenie, że muzyka Szymanowskiego już jakiś czas temu zajęła należne sobie miejsce w światowej ­literaturze muzycznej.

Jego I Koncert skrzypcowy popularny był wśród skrzypków właściwie od chwili jego powstania. Trochę na takiej zasadzie, jak I Koncert skrzypcowy Maxa Brucha. Jednak pozostały dorobek polskiego kompozytora nie był szerzej znany. Triumfalny pochód Szymanowskiego po estradach i scenach świata to dopiero ostatnich dwadzieścia kilka lat. Zaczęło się oczywiście od słynnych nagrań sir Simona Rattle’a, który zresztą – obok Krzysztofa Pendereckiego – zasiada w komitecie honorowym katowickiego konkursu. Popularność Szymanowskiego na świecie zawdzięczamy też mądrej polityce Instytutu Adama Mickiewicza oraz działaniom wielu polskich artystów, które zaowocowały nagraniami pod dyrekcją Walerija Giergijewa czy wystawieniami „Króla Rogera” w Paryżu i Londynie. Konkurs jest więc kontynuacją promocji dzieła Szymanowskiego, prowadzonej ze świetnymi efektami od dawna.

Skąd wziął się Szymanowski w Katowicach? To przecież raczej miasto Góreckiego i Kilara.

Nowa siedziba NOSPR znajduje się przy pl. Wojciecha Kilara. Filharmonia Śląska nosi imię Henryka Mikołaja Góreckiego. Z kolei patronem katowickiej Akademii Muzycznej, współorganizatora konkursu, jest Karol Szymanowski. Dlaczego? Początki tej historii sięgają lat 30. XX w. Propozycję objęcia posady dyrektora ówczesnego Konserwatorium Muzycznego – pierwszej, najważniejszej i przez długi czas jedynej uczelni wyższej na Górnym Śląsku w odrodzonej Polsce – otrzymał właśnie Szymanowski. Było to niedługo po tym, jak usunięto go ze stanowiska rektora Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie. Kompozytora zaproszono do Katowic, podjęto też próby zorganizowania koncertu na jego cześć, jednak nie było chętnych na sfinansowanie wydarzenia. Ostatecznie pieniądze wyłożyło Towarzystwo Lotnicze, ale postawiło warunek: koncert miał upamiętniać tragiczną śmierć Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury. I tak się stało. W stolicy Górnego Śląska, w obecności kompozytora, 15 maja 1934 r. wykonano „Stabat Mater” w hołdzie polskim lotnikom. Na tym skończyły się jednak bezpośrednie związki Szymanowskiego z Katowicami, ponieważ propozycji objęcia stanowiska dyrektora konserwatorium nie przyjął.

W tym roku powraca więc symbolicznie – już nie tylko jako patron Akademii Muzycznej, lecz także Międzynarodowego Konkursu Muzycznego. Formuła imprezy przypomina Konkurs im. Piotra Czajkowskiego w Moskwie, ponieważ obejmuje cztery kategorie instrumentalne.

Jest jeszcze kategoria piąta – kompozycja. Konkurs kompozytorski to kontynuacja przedsięwzięcia zainicjowanego w 2012 r. przez Towarzystwo Muzyczne im. Karola Szymanowskiego i katowicką Akademię Muzyczną. Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia brała w konkursie udział, ponieważ wykonywała nagrodzone utwory.

Do stworzenia tak bogatego w kategorie konkursu zachęca sama twórczość Szymanowskiego.

Chopin komponował niemal wyłącznie na fortepian, Wieniawski na skrzypce. Twórczość Szymanowskiego jest pod tym względem bardziej różnorodna. Stąd w konkursie cztery kategorie instrumentalne: fortepian, skrzypce, śpiew i kwartet smyczkowy. Warto wspomnieć, że część utworów na głos solo i fortepian zorkiestrował, za aprobatą samego kompozytora, Grzegorz Fitelberg, założyciel przedwojennej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, a po wojnie – dyrektor Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, czyli dzisiejszego ­NOSPR-u.

Największy na świecie konkurs wykonawstwa muzyki klasycznej – ARD w Monachium – odbywa się co roku, i co roku organizowany jest w innych kategoriach. Katowicka impreza zaplanowana jest w cyklu pięcioletnim, za każdym razem z tymi samymi ­kategoriami.

Tak duże i kosztowne przedsięwzięcie w cyklu corocznym byłoby z pewnością zbyt wielkim obciążeniem finansowym dla Miasta Katowice oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także organizacyjnym dla Akademii Muzycznej i NOSPR-u. Trudno byłoby co roku we wrześniu przez półtora tygodnia zajmować wszystkie sale koncertowe obu katowickich instytucji muzycznych.

Wśród jurorów znaleźli się zarówno muzycy polscy, jak i zagraniczni.

W jury każdej kategorii zasiada jeden przedstawiciel katowickiej Akademii Muzycznej, jeden juror Polak spoza Katowic oraz przedstawiciele innych krajów. Do tych ostatnich zaliczyliśmy również artystów polskich od lat działających poza Polską, jak Bartłomiej Nizioł, Krzysztof Chorzelski czy Elżbieta Szmytka.

Repertuar konkursu to oczywiście nie tylko muzyka patrona, lecz także kompozytorów działających w jego czasach lub w jakiś sposób z Szymanowskim związanych. Próżno szukać jednak dzieł Bacha czy Mozarta – muzyki będącej żelaznym ­repertuarem wielu innych konkursów.

Był to problem, który pojawił się w rozmowach z polskimi jurorami, którzy bardzo chcieli, by zacząć od Bacha… Ale dziś do muzyki XVIII w. są dwa zasadniczo różne podejścia, reprezentowane przez nurt wykonawstwa historycznego oraz tradycyjną edukację akademicką i estrady filharmoniczne. Nie chcieliśmy w ramach konkursu opowiadać się po żadnej ze stron. Zależało nam ponadto na wykluczeniu z grona uczestników konkursowiczów, którzy z tym samym programem objeżdżają cały świat.

Konkurs katowicki ma promować muzyków ambitnych, którzy chcą poszukiwać repertuaru nieogranego lub już go znaleźli i chcieliby przedstawić go publicznie. Zasadnicza idea była taka: Szymanowski w swoim czasie w Polsce był twórcą awangardowym, dlatego w programie przesłuchań znalazły się utwory rewolucjonistów, i dlatego zaczynamy od Beethovena – klasyka, który stał się romantykiem i natchnął następne pokolenia.

Szymanowski odegrał podobną rolę w historii muzyki polskiej XX w. To on obudził w młodych kompozytorach chęć poszukiwania nowego języka, ośmielił ich do przełamywania myślenia konserwatywnego i wzniesienia się ponad popularny wówczas eklektyzm.

Takie założenia repertuarowe dotyczą nie tylko instrumentalistów, lecz także śpiewaków.

W I etapie konkursu wokalnego znalazła się muzyka operowa z lat 1800-1840 oraz pieśni Szymanowskiego i Lutosławskiego. Etap II to już wyłącznie twórczość XX w. W finałach uczestnicy powinni wykonać wybrane dzieła patrona festiwalu oraz arię lub scenę z opery powstałej po 1900 r. (włącznie z „Toscą”, która miała swoją premierę właśnie w tym roku). Takie ukształtowanie repertuaru sprawia, że Konkurs Szymanowskiego jest wyjątkiem na mapie konkursowej świata – chyba nie ma innego konkursu, którego program byłby skonstruowany w podobny sposób.

Konkurs w internecie?

Oczywiście! Zapraszamy do oglądania, słuchania i komentowania przesłuchań na stronach internetowych konkursu. Na antenie Programu II Polskiego Radia zaplanowane zostały podsumowania I i II etapu w każdej kategorii oraz transmisje przesłuchań finałowych i gali laureatów. Konkursowi od początku towarzyszyć będzie również cyfrowe Radio Chopin. ©

JOANNA WNUK-NAZAROWA, kompozytorka i dyrygentka, dyrektor Konkursu Szymanowskiego, wcześniej dyrektor naczelna NOSPR, w latach 1997-99 minister kultury i sztuki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2018