Joni Mitchell „Travelogue” Nonesuch Records & Warner Music Group Company, 2002

16.02.2003

Czyta się kilka minut

Dwa lata po rewelacyjnej płycie „Both Sides Now”, Joni Mitchell dokonała rzeczy nieprawdopodobnej, wydając jeszcze lepszy, wręcz doskonały, podwójny album „Travelogue”. Co prawda amerykańska wokalistka - świętująca w tym roku 60. urodziny - uchodzi za przedstawicielkę muzyki country (lub jak kto woli: folk), jednak w nagraniu 22 piosenek składających się na „Travelogue” wzięli udział przede wszystkim muzycy jazzowi: pianista Herbie Hancock i saksofonista Wayne Shorter - członkowie legendarnego kwintetu Milesa Davisa, a także przedstawiciele młodszego pokolenia: grający na perkusji Brian Blade oraz Kenny Wheeler grający na flugelhomie. Wspomagają ich m.in. bluesowy organista Billy Preston, brazylijski per-kusjonista Paulinho DaCosta oraz grający na basie elektrycznym Larry Klein, prywatnie mąż wokalistki.

Mamy tu zarówno tematy z lat 60 i 70., takie jak „The Circle Game”, „Amelia”, „Hejira”, jak i 80. - „Chinese Cafe” czy „Refuge of the Roads” oraz 90. - „Borderline” i „Sex Kills”, które w swoim czasie zabłądziły nawet na listy przebojów. Wszystkie utwory zostały zaaranżowane na wielką orkiestrę symfoniczną, którą dyryguje Vince Mendoza. Oczywiście, niejeden purysta zastanawiać się będzie, czy mamy tu do czynienia z folkiem, jazzem czy może z rockiem symfonicznym lub world music, tyle tylko, że w istocie nie ma to większego znaczenia. Niezależnie bowiem, do jakiego gatunku przypiszemy ów album, jedno jest pewne: „Travelogue” to dzieło spójne i jednorodne pod względem estetycznym, unieważniające wszelkie podziały stylistyczne, czyli najkrócej mówiąc - akt mistrzowski. Słuchając pieśni takich jak „Woodstock” (manifest generacji dzieci-kwiatów) czy „Love” (zainspirowanej I Listem do Koryntian) lub „Slouching Towards Bethlehem” (inspirowanej liryką Yeatsa), nie mamy cienia wątpliwości, że pozostajemy w tyleż magnetycznym, co tajemniczym kręgu sztuki.

Głos Joni Mitchell jest głosem anioła. Zaiste.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 7/2003