Jacek Podsiadło: Potępiam Szopena

28.11.2022

Czyta się kilka minut

FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE /

Otrzymałem korespondencję elektroniczną z Państwowego Instytutu, konkretnie z jego Redakcji Literackiej. Taki List do Siedemnastu. Redaktor prowadząca pisze do mnie i szesnaściorga innych poetów, iż Państwowy Instytut chciałby „zamówić” u nas po dwa wiersze związane z Powstaniem Styczniowym. Do antologii, która ma powstać z okazji rocznicy. I że jakbyśmy dali radę machnąć te wiersze do końca lutego, tobyśmy dostali po trzy tysiące na łeb. A nawet na rękę, bo netto, co red. prow. Piwkowska podkreśla. W dodatku wydawca idzie poetom na rękę do tego stopnia, że dopuszcza możliwość, iż wiersze związane będą „z tym zrywem narodowym” luźno, mogą dotyczyć nie Powstania samego, ale zaledwie jego mitu, a nawet – tu wydawca prawdziwie mnie zaskoczył – mogą się odnosić do dekonstrukcji tego mitu!

Zaproszenie w ogóle mnie nie zdziwiło, gdyż jestem autorem szeroko znanym z zainteresowania Powstaniem Styczniowym i w zasadzie całokształt mojej poezji w ten czy inny sposób Powstania Styczniowego dotyczy. Dość będzie przypomnieć w tym miejscu takie szczytowe osiągnięcia mego talentu jak „Wyzwę lenie”, „Potępiam Szopena” czy „Rozdrapią nas suki szpony”.

W odróżnieniu od poety współczesnego, trzy tysiące piechotą nie chodzi. Po podzieleniu przez dwa mamy tysiąc pięćset od jednego utworu lirycznego. Toż to trzykrotna przebitka w stosunku do pięćset plus, które się płaci za jeden sztukawiersz w gazetce innego państwowego instytutu! Listę adresatów tak szczęśliwego zawiadomienia przestudiowałem z zainteresowaniem tym większym, iż nie była ukryta. Znalazłem tu większość tych kolegów po powstańczym piórze, których się spodziewałem: Jana Polkowskiego, Wojciecha Kassa, Tadzia Dąbrowskiego… Kilka nazwisk było dla odmiany miłym zaskoczeniem… Musi jednak niepokoić nieobecność Krzyśka Koehlera, wicedyrektora drugiego instytutu, tego od gazetki. Krzychu!!! Tutaj trzy tysiące netto przechodzą Ci koło nosa!! Napisz do Anki Piwkowskiej, ona Ci wszystko wyjaśni, chodzi o prostą powstaniówkę, dwie sztuki do końca lutego, mnie to zajęło pięć minut, więc Ty w trzy miechy spokojnie sobie poradzisz!

Właśnie, moje pięć minut, czy one nie były stracone… Prawdziwe koszty uzyskania przychodu przez poetę znam aż nadto dobrze i wiem, że rezygnując z netto, brutto wyjdę na swoje. Nie wyślę zatem swoich wierszy okołopowstańczych do państwowego florilegium. Ale wyobraźnia raz zapłodniona – nic to, że gwałtem – wyrwała się spod kontroli, ugryzła mnie w rękę i na szybkości ułożyła dwa bliźniaczo genialne wiersze. Trochę mi szkoda, że ich nie wyślę, bo nigdy jeszcze nie zarobiłem trzech tysięcy netto w pięć minut. Ale podzielę się tymi wierszami z Wami, gdyż nie wolno mi dopuścić, aby dwa znakomite utwory pozostały całkowicie niezagospodarowane w dobie tak ogromnego zapotrzebowania na poezję patriotyczną w kształcie i narodową w treści.

Pierwszy wiersz zatytułowałem „Powstanie Styczniowe”, albowiem poświęcony jest wielkiemu zrywowi narodowemu, jakim było Powstanie Styczniowe.

Powstanie Styczniowe,
Styczniowe Powstanie,
dwa wiersze gotowe,
płacić mi tu za nie!

Wiersz drugi nosi tytuł „Dekonstrukcja mitu”. Dokonuję w nim dekonstrukcji mitu, jakim Powstanie Styczniowe obrosło w zbiorowej świadomości narodu polskiego przez wieki najpierw niewoli, a następnie niedoli.

Dekonstrukcja mitu,
mitu dekonstrukcja,
szybko płacić mi tu,
żebym tworzyć mógł ja!

Nie wiem, czy do antologii potrzebna by była refleksja odautorska na temat, co poeta miał na myśli, w jakich w ogóle okolicznościach doszło do napisania za jednym zamachem dwóch tak wybitnych utworów i czy nagły przypływ weny twórczej nie uszkodził wodowskazu na Odrze. W każdym razie chcę zaznaczyć, że dla mnie kształt artystyczny wiersza odgrywa o wiele większą rolę niż wysokość wynagrodzenia za jedną roboczogodzinę, która w moim przypadku oznacza raczej roboczominutę. A gdyby nie to, że się zawziąłem, żeby znaleźć inny od obstrukcji rym do dekonstrukcji, tobym się w minutę uwinął.

PS. Otworzywszy pocztę, aby wysłać niniejszy felieton do druku, znalazłem w niej List do Pozostałych K. Koehlera, który jednak był na liście adresatów, ale bez nazwiska. Kol. wicedyr. wyraża radosne zadziwienie zaproszeniem do antologii i krótko informuje, że „jest za”, możemy zatem odetchnąć z ulgą. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Potępiam Szopena