Hiszpański sposób na transplantacje

Od ponad 30 lat Hiszpania jest światowym liderem w liczbie pobieranych organów i przeszczepów. Co roku to szansa na życie dla kilku tysięcy ludzi. Takich jak Jesús, Luis czy Marta.
z Almeríi (Hiszpania)

08.07.2023

Czyta się kilka minut

Tamara Franco z mężem i synkiem Jesúsem przed szpitalem klinicznym w Barcelonie, gdzie odbył się poród. Maj 2023 r. / HOSPITAL CLÍNIC BARCELONA / YOUTUBE
Tamara Franco z mężem i synkiem Jesúsem przed szpitalem klinicznym w Barcelonie, gdzie odbył się poród. Maj 2023 r. / HOSPITAL CLÍNIC BARCELONA / YOUTUBE

Wiadomość o pierwszym dziecku, które urodziło się w tym kraju po przeszczepieniu macicy, poruszyła Hiszpanów. Na zdjęciach, które kilka tygodni temu obiegły media, widać małego Jesúsa, jak spokojnie śpi w ramionach mamy, kiedy oboje opuszczają szpital Clínic w Barcelonie.

Jesús dołączył do grupy około stu dzieci na świecie, które narodziły się dzięki wcześniejszemu przeszczepowi ich matek. Pierwszy taki przeszczep wykonano w 2013 r. w Szwecji, a jego zwieńczeniem stały się narodziny zdrowego dziecka w kolejnym roku.

Zapoczątkowało to przeszczepy macic zarówno od żywych, jak i zmarłych dawczyń i dało szansę na walkę z syndromem Rokitansky’ego. Ten zespół wad wrodzonych narządów rodnych kobiety (niewykształcenie bądź niedorozwój macicy i pochwy) dotyka jedną na pięć tysięcy kobiet na świecie.

Piętnaście godzin

Transplantacja macicy to trudny i czasochłonny proces. W przypadku Hiszpanki Tamary Franco, matki Jesúsa, trwała ona łącznie 15 godzin.

„Macica otrzymuje bardzo mało krwi, tętnice moczowe mają dwa milimetry, a żyły od dwóch do trzech. To sprawia, że przeszczep jest bardzo trudny” – mówił dziennikowi „El País” Antonio Alcaraz, urolog i specjalista w dziedzinie transplantologii.

34-letnia Tamara Franco otrzymała organ od swojej 36-letniej siostry w październiku 2020 r. Małego Jesúsa urodziła przedwcześnie – w siódmym miesiącu ciąży. Chłopiec ważył zaledwie kilogram i potrzebował wsparcia tlenowego. Teraz jego stan zdrowia znacznie się poprawił, dlatego wspólnie z mamą i tatą mógł opuścić szpital.

Narodziny chłopca otwierają drogę setkom kobiet w Hiszpanii, które też czekają na przeszczep macicy i następnie na narodziny swoich dzieci. Chociaż Krajowa Organizacja Transplantologii (ONT) ocenia takie przeszczepy jako inwazyjne i ryzykowne – także dla samego dziecka, które w przyszłości dzięki nim może przyjść na świat.

Oczekiwanie

Telefon może zadzwonić w każdej chwili. I każdy może oznaczać ten długo wyczekiwany moment.

Ci, którzy tego doświadczyli, wspominają, że gdy dzwoni po raz pierwszy, oznacza zwykle wybuch radości; zabiera się wtedy całą rodzinę i z pośpiechem rusza do szpitala. Potem, z każdym kolejnym telefonem, nabiera się dystansu, stygnie ekscytacja.

Tak było również w przypadku Luisa. – Przez trzy i pół roku ciągłych dializ osiem razy odbierałem telefon z informacją, że znalazł się dla mnie dawca nerki. Rzucałem wszystko i jechałem 200 kilometrów do szpitala w Máladze – mówi Luis Alberto Carrique Pérez w rozmowie z „Tygodnikiem”.

– Tyle że szpital dzwonił zawsze do kilku pacjentów oczekujących na przeszczep – dodaje. – Spotykałem ich na korytarzu przed gabinetem lekarza. Po szczegółowych analizach nerkę przeszczepiano tej osobie, u której miała największą szansę się przyjąć. Czasem może cię zdyskwalifikować nawet zwykłe przeziębienie.

Szansa na życie

Luis jest wysokim, szczupłym mężczyzną w średnim wieku. Kiedy spotykamy się w mieście Almería, w siedzibie stowarzyszenia Alcer (skupia ono pacjentów z chorobami nerek), ma niebieską koszulę i brązowe spodnie, bo przyjechał prosto z pracy. Jest specjalistą od sprzedaży w międzynarodowej firmie architektonicznej.

O swojej chorobie nerek dowiedział się na początku lat 90., gdy rozpoczynał studia chemiczne na Universidad Autónoma w Madrycie. Początkowo lekarze zalecali mu specjalną dietę i długą listę lekarstw. Z rozpoczęciem dializ czekano do dnia, w którym Luis zda ostatni egzamin na studiach. Inaczej trudno byłoby połączyć studia z pracą dorywczą i dializami nerek, bo one zabierają mnóstwo czasu – czasem nawet cztery godziny dziennie, po trzy razy w tygodniu.

Tuż przed trzydziestką Luis dostał szansę na nowe życie, bez dializ i długich godzin spędzanych w szpitalach. Po trzy i pół roku oczekiwania znalazł się dla niego dawca nerki.

– Pacjenci z chorobami nerek mają to szczęście, że życie podtrzymują im dializy, i w ten sposób mogą funkcjonować przez wiele lat – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem” Marta Moreno Barón, przewodnicząca stowarzyszenia Alcer Almería. – W przypadku innych organów jest trudniej. Ale i tak średni czas oczekiwania na przeszczep nerki w Hiszpanii to dwa lata. Znam wiele przypadków, gdy pacjenci czekali zaledwie dwa tygodnie.

Światowy lider

Czas oczekiwania na przeszczep bywa krótki, gdyż od ponad 30 lat Hiszpania jest europejskim i światowym liderem pod względem liczby dawców organów na milion mieszkańców, a co za tym idzie, także pod względem liczby wykonywanych przeszczepów.

W 2022 r. w tym 47-milionowym kraju wykonano dokładnie 5383 przeszczepy (w Polsce było w tym roku 1399 przeszczepów). To daje Hiszpanii ponad 46 dawców na milion mieszkańców, przez co wyprzedza w rankingu nawet Stany Zjednoczone. Według danych z 2021 r. średnia europejska to ok. 20 dawców na milion mieszkańców. W 38-milionowej Polsce – jak podaje Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne ds. Transplantacji „Poltransplant” – było to nieco ponad 10,3 dawców na milion mieszkańców Polski.

Z informacji publikowanych przez Krajową Organizację Transplantologii (ONT) wynika, że już pierwsze 74 dni tego roku okazały się rekordowe pod względem liczby nowych dawców. Tylko do połowy marca pobrano w Hiszpanii organy od 505 zmarłych osób, o 23 proc. więcej niż w tym samym czasie w ubiegłym roku. Średnio w kraju pobiera się siedem organów dziennie, choć bywają i takie dni, gdy w ciągu doby pobiera się ich do przeszczepu kilkanaście.

Podczas niedawnego Krajowego Dnia Dawcy Tkanek i Organów – w Hiszpanii obchodzi się go 7 czerwca – minister zdrowia José Manuel Miñones mówił: „Jesteśmy światowym liderem dzięki naszym specjalistom i dzięki hiszpańskim rodzinom, ich solidarności i altruizmowi”.

Rozmowy w szpitalu

Pierwszego przeszczepu dokonano w Hiszpanii w 1965 r.; przeprowadził go chirurg Josep María Gil-Vernet w szpitalu Clínic w Barcelonie. Z kolei w ostatnich trzech dekadach w kraju pobrano łącznie 122 tys. organów do przeszczepów.

Hiszpański model w transplantologii polega zwłaszcza na dobrej koordynacji, którą prowadzi powołana w 1989 r. Krajowa Organizacja Transplantologii. Gdy powstawała, wykonywano ok. 1800 przeszczepów rocznie – po 34 latach liczba ta wzrosła trzykrotnie.

Strategia ONT polega na zaangażowaniu nawet stu osób w proces oddania i przekazania do przeszczepu jednego organu. Rozpoczyna się od pielęgniarek i pielęgniarzy, którzy – po szkoleniach z psychologii – pracują na każdym oddziale intensywnej terapii. Ich zadaniem jest kontakt z rodziną zmarłej osoby. Udzielają pomocy psychologicznej i pomagają uporać się ze stratą bliskiej osoby. Wyjaśniają też, że choć bliska osoba zmarła, to jej organy wciąż mogą żyć w organizmie innej osoby.

– Te rozmowy w szpitalach przynoszą widoczne rezultaty. Ze statystyk wynika, że z dziesięciu rodzin, które prosi się o oddanie organu, tylko dwie odmawiają – mówi Marta Moreno Barón ze stowarzyszenia Alcer.

Kwestia koordynacji

Ze względu na wielkość kraju (Hiszpania jest półtora raza większa od Polski) oraz na liczne wyspy, które wchodzą w jej skład (jak Baleary na Morzu Śródziemnym czy Wyspy Kanaryjskie na Atlantyku), ważnym aspektem pracy Krajowej Organizacji Transplantologii jest sprawne zarządzanie transportem.

W ubiegłym roku ONT zorganizowała prawie 800 lotów, podczas których przetransportowano blisko tysiąc organów – tak aby jak najszybciej dostarczyć je do pacjentów oczekujących na przeszczep.

Model hiszpański zakłada także identyfikację jak największego grona potencjalnych dawców organów. „Szacujemy, że tylko 1-2 proc. osób zmarłych w szpitalach z przyczyn medycznych nie może zostać dawcami organów. Ważne jest więc, aby nie popełniać błędu w procesie identyfikacji pozostałych osób, które mogą zostać dawcami” – mówiła w rozmowie z portalem medycznym ConSalud przewodnicząca ONT dr Beatriz Domínguez-Gil. I dodała: „Kiedy umiera jedna osoba, pozwala to na pobranie trzech narządów do transplantacji i daje szansę na 31 lat życia chorym pacjentom”.

Testament życia

Od 1979 r. w hiszpańskim prawie obecna jest zasada o domniemanej zgodzie na pobranie organu po śmierci. Jeśli więc zmarły nie wyraził za życia sprzeciwu, to wedle prawa może zostać dawcą.

Jednym z zadań koordynatorów szpitalnych w dziedzinie transplantacji jest więc ustalenie, czy pacjent za życia przekazał swoją decyzje dotyczącą przekazania organów osobom bliskim albo specjalistom, którzy się nim opiekowali, lub też czy sporządził tzw. testament życia. To dokument, który zawiera dyspozycje dotyczące opieki medycznej i leczenia, które będą mieć zastosowanie na wypadek, gdyby dana osoba znalazła się w stanie uniemożliwiającym ich osobiste zakomunikowanie.

Dyspozycje te mogą dotyczyć również pośmiertnego przeznaczenia ciała lub organów. Zgłaszane są one do rejestrów prowadzonych przez poszczególne wspólnoty autonomiczne (hiszpańskie prowincje; jest ich siedemnaście), a te przekazują je dalej do Narodowego Rejestru Testamentów Życia.

Jednak praktyka ze szpitalnych korytarzy pokazuje, że często o tym, czy organy trafią do przeszczepu, i tak decyduje rodzina – stąd ważna rola koordynatorów szpitalnych.

Na hiszpańskim systemie transplantologii wzorują się (w różnym stopniu) niektóre kraje europejskie (np. Francja i Polska). Rekomendację do takiego wzorowania się wydała Komisja Ekspertów Rady Europy, a także w 1993 r. rada delegatów państw członkowskich Unii Europejskiej na temat donacji i transplantacji organów i tkanek. Dyrektywa Parlamentu Europejskiego z 2010 r. w dużym stopniu wzorowana jest na modelu hiszpańskim.

Drzewo dla dawcy

Statystyki pokazują, że Hiszpanie nie boją się pobierać narządów od osób starszych. Ponad połowa organów pobranych do przeszczepu pochodzi od osób powyżej 60. roku życia (w tym 4 proc. od dawców powyżej 80. roku życia; dane z 2021 r.).

– W szpitalach dystans pomiędzy życiem a śmiercią się skraca. Ale trzeba sobie wyobrazić, że naprawdę nie jest łatwo myśleć o uratowaniu życia innej osoby, kiedy właśnie straciło się kogoś bliskiego – mówi Francisco Guerrero, koordynator ds. transplantacji z ponad 20-letnim stażem.

W Hiszpanii kilka razy w roku obchodzone są krajowe dni mające promować transplantologię. Wśród nich: Dzień Przeszczepu (w ostatnią środę marca) czy Dzień Dawcy Organu i Tkanki (7 czerwca). To sprzyja podejmowaniu tematu w debacie publicznej – przy tej okazji pojawiają się materiały dziennikarskie, spoty promujące transplantologię, ONT publikuje statystyki, a szpitale ustawiają tablice upamiętniające dawców albo sadzą dla nich drzewa.

Takie drzewo oliwne rośnie u wejścia do Szpitala Uniwersyteckiego Torrecárdenas w Almeríi – posadzono je, aby przypominać dawców i ich bliskich.

Znów na liście

51-letnia Marta Moreno Barón – z zawodu urzędniczka, a dziś przewodnicząca stowarzyszenia Alcer Almería – przeszła transplantację dziewięć lat temu. Z raportu medycznego dowiedziała się potem, że przeszczepiono jej nerkę od 19-letniego motocyklisty, który zginął w jej mieście w wypadku drogowym.

Początkowo chciała poznać rodzinę dawcy, ale ostatecznie zrezygnowała. – Almería nie jest duża, a był to tragiczny wypadek opisywany w prasie, więc pewnie mogłabym ustalić tożsamość mojego dawcy. Jednak odpuściłam. Chciałam uszanować ból rodziny po stracie syna, zwłaszcza w tak młodym wieku – wspomina Marta Moreno Barón, drobna kobieta z krótkimi włosami.

Widać, że jest osłabiona po tym, jak niedawno musiała rozpocząć na nowo cykl dializ. Po dziewięciu latach jej przeszczepiona nerka przestała bowiem funkcjonować i teraz Marta znów jest na liście oczekujących na przeszczep.

W jej przypadku największym problemem nie jest znalezienie dawcy, lecz niekorzystne wyniki zdrowotne, anemia i rzadka grupa krwi. Mimo to Marta nie traci nadziei, że drugi raz przejdzie przeszczep nerki i zyska szansę na nowe życie: – Tamten pierwszy przeszczep dał mi wolność i czas, który wcześniej spędzałam na wielogodzinnych dializach. Marzyłam o podróży do Francji i to marzenie się spełniło.

Czas ograniczony

Historia Marty pokazuje, że przeszczepione organy mają swój ograniczony czas funkcjonowania – dlatego tak ważne jest, aby liczba dawców organów stale rosła.

Z hiszpańskich statystyk wynika, że przeszczepione nerki funkcjonują zwykle przez 10 lat, serce przez 13 lat, a wątroba przez 17 lat. Po tym czasie potrzebny jest kolejny dawca organu i nowy przeszczep.

Ale bywa i tak, że przeszczepiona nerka może pracować bez żadnych problemów nawet przez 22 lata. Tego przykładem jest Luis Alberto Carrique Pérez. – Znamy sytuacje, gdy nerka od dawcy funkcjonowała przez 30 lat, natomiast nie znamy już takich, gdy pracowała przez 40 lat. Co trzy miesiące robię więc badania kontrolne i gdzieś z tyłu głowy pojawia się myśl, że wcześniej czy później wrócę do dializ nerek. Staram się jednak myśleć pozytywnie – mówi Luis.

– Mam dużo szczęścia, że żyję w Hiszpanii – dodaje. – Wiadomo, że są rzeczy, które można poprawić, ale nasz system działa dobrze, a każda transplantacja przynosi nadzieję i daje szansę na nowe życie.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka mieszkająca w Andaluzji, specjalizująca się w tematyce hiszpańskiej. Absolwentka dziennikarstwa, stosunków międzynarodowych i filologii hiszpańskiej. Od 2019 roku współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. W przeszłości pracowała m.in. w telewizji… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 29/2023