Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kilka dni temu – zapewne przypadkiem tuż przed drugą turą wyborów – ambasador RP w Londynie wręczył Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi RP sir Dermotowi Turingowi za podkreślanie wkładu polskich kryptologów w złamanie kodu Enigmy, które przyczyniło się do zwycięstwa aliantów w II wojnie. Sir Dermot (ur. 1961) jest bratankiem Alana Turinga (1912–1954), któremu prace Polaków rzeczywiście pomogły w dokonaniu tego dzieła. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie kontekst.
Otóż Alan Turing, poza tym, że był geniuszem (test Turinga, komputery, sztuczna inteligencja), był też czynnym homoseksualistą, co wtedy w Wielkiej Brytanii podlegało karze. Postawiony przed sądem, zamiast więzienia wybrał „kurację” estrogenem (to po prostu chemiczna kastracja – „leczony” staje się impotentem i rosną mu piersi), uniemożliwiono mu też dalszą pracę. W wieku niespełna 42 lat otruł się cyjankiem. Jego przypadek dał impuls do publicznej dyskusji, potem do zmian w prawodawstwie. On sam (w 2013 r. ułaskawiony formalnie przez królową) stał się symbolem prześladowań gejów i walki o ich prawa.
Zapewne sir Dermot nie interesuje się naszą sceną polityczną i nie wie, że jednym z filarów kampanii wyborczej prezydenta, który go nagrodził, był atak na „ideologię LGBT”, czyli po prostu na ludzi odmiennej orientacji seksualnej. Alan Turing przewraca się chyba w grobie, a nasze władze zdobyły kolejny szczyt hipokryzji. A że na stronie gov.pl z bratanka zrobił się „siostrzeniec” – to już doprawdy drobiazg. ©℗
Czytaj także: Artur Sporniak: Niezdany test Turinga