Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ministrowie finansów strefy euro i rząd w Atenach ustalili w minionym tygodniu warunki „pakietu”; przyjął je też grecki parlament. Pakiet muszą zaakceptować parlamenty niektórych krajów, w tym Niemiec (głosowania w najbliższych dniach). Strefa euro ma nadzieję, że po tych trzech latach Grecja będzie na tyle ustabilizowana, że nie będzie potrzebować dalszych kredytów.
Jakie są warunki pakietu? Rząd Aleksisa Tsiprasa zgodził się na dalsze oszczędności budżetowe. Sumę 50 mld euro (z ustalonych 86 mld) Ateny wydadzą na obsługę długów, np. wobec Europejskiego Banku Centralnego i MFW. Pozostałych 26 mld to „bufor”, który zapewni greckim bankom dodatkowy kapitał. Reforma sektora bankowego to jeden z warunków pakietu; spekuluje się, że z czterech największych banków w kraju pozostaną dwa. Koszty tej reformy nie obciążą (inaczej niż w przypadku Cypru) obywateli – ma to zachęcić Greków do wpłacania na powrót gotówki, którą masowo pobrali ze swych kont z obawy przed załamaniem się systemu bankowego. Ateny zobowiązały się też do reformy systemu emerytalnego (bardzo drogiego) i liberalizacji rynku pracy, by podnieść konkurencyjność. Strefa euro wyklucza wprawdzie umorzenie greckich długów, ale mowa jest o „ułatwieniach”, np. obniżeniu oprocentowania i wydłużeniu terminu spłat kredytów.
Szef grupy krajów strefy euro, Jeroen Dijsselbloem, mówi otwarcie, że jeśli Grecja nie będzie realizować zobowiązań, program może zostać wstrzymany. Ale obserwatorzy odnotowują, że atmosfera między strefą euro i Grecją poprawia się; przyczynić miało się do tego odejście ekscentrycznego ministra finansów Janisa Warufakisa. Jego następca Euklides Tsakalotos uważany jest za solidnego – co mówi nawet niemiecki minister Wolfgang Schäuble. Otwarta pozostaje za to kwestia, czy przetrwa rząd Tsiprasa: podczas głosowania w parlamencie część posłów jego koalicji nie poparła warunków pakietu i gdyby nie poparcie proeuropejskiej opozycji, Tsipras nie miałby większości. ©℗