Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
... To było to samo spojrzenie, które widziałem u niego podczas Mszy świętej, przed podniesieniem hostii. W takich momentach zmieniał się, stawał się kimś innym. Wyglądało to tak, jak gdyby unosił się nad ziemią, jak gdyby przebywał w jakimś ponadnaturalnym stanie, wymiarze. (...) Jego wzrok często nabierał takiego wyrazu podczas podróży do Ziemi Świętej, zwłaszcza w Ogrodzie Oliwnym..."
To była jego Góra Tabor. Doświadczenie wiary dzielone ze świętymi: Faustyną i Janem od Krzyża. Przed 2 kwietnia mogliśmy się tego jedynie domyślać. W przyszłości - zwłaszcza gdy zakończony zostanie proces beatyfikacyjny i wielu świadków poczuje się zwolnionych z obowiązku zachowywania dyskrecji - nasza wiedza o wewnętrznym życiu Jana Pawła stanie się pewnie o wiele bogatsza...
***
Papież był mistykiem także w nieco innym sensie - można tu chyba mówić o ,,mistyce zwyczajności", spotykaniu Boga w codziennych obowiązkach i w drugim człowieku. Wspomina prof. Karol Tarnowski: ,,Papież (...) kultywował osobiste przyjaźnie, był im wierny aż po najdrobniejsze szczegóły, jak pamięć o ważnych dla biografii każdego datach czy odpisywanie natychmiast na każdy otrzymany list". Ogromne wrażenie (m.in. także z powodu owej zwyczajności i pamięci o drobiazgach!) sprawia dziś lektura tej korespondencji. Oto np. w ostatnim liście do Zofii i Marka Skwarnickich (wysłanym siedemnaście dni przed śmiercią) pisze Jan Paweł, pamiętając o ich wnuku: ,,Dla Pawełka na I Komunię świętą wysyłam różaniec".
Ta zwyczajność to był jego Nazaret.
***
Oczywiście, można pytać, czy nazywanie tego rodzaju uwagi, nastawienia na drugiego człowieka (albo na swoje wykonywane tu i teraz obowiązki) ,,mistyką" nie jest jakimś nieporozumieniem, nadużyciem, pomieszaniem pojęć... Istnieją chyba różne rodzaje doświadczenia mistycznego - tak jak różne rodzaje męczeństwa. Pisze Madeleine Delbrel: ,,Są gałęzie, które niszczeją w ogniu, są także deski, powoli ścierane przez kroki i zmieniające się w drobniutkie trociny. Zapomnieliśmy, że choć nić włóczki można przeciąć jednym cięciem nożyc, bywają także nitki swetra, które przecierają się z dnia na dzień na plecach. (...) Nie każde męczeństwo jest krwawe. Bywa takie, które ziarnko po ziarnku wyłuskuje się od początku do końca życia" (moim zdaniem, to ważny głos w dyskusji nad tym, czy można Jana Pawła II uważać za męczennika).
Papież był bez wątpienia człowiekiem ,,uważnym". To istotny element jego życia duchowego. Bo przecież ,,uwaga, osiągnąwszy możliwy dla siebie stopień, staje się tym samym, co modlitwa. Zakłada obecność wiary i miłości. Absolutnie niczym nie zmącona uwaga jest modlitwą" (Simone Weil).