Dwa razy Nowosielski

06.04.2003

Czyta się kilka minut

Mieczysław Porębski: NOWOSIELSKI - pisała o tej książce przed tygodniem Agnieszka Sabor, więc ograniczę się do noty i przypomnienia, że wizytę na warszawskiej wystawie Jerzego Nowosielskiego w Zachęcie warto połączyć z lekturą zbioru studiów najwierniejszego jego interpretatora. Interpretatora i przyjaciela od lat sześćdziesięciu, który sztuce Nowosielskiego towarzyszył od samych niemal początków, szukając dla niej całościowej formuły, „czytając” poszczególne obrazy, umieszczając poszukiwania tego artysty na rozległym cywilizacyjno-kulturowym tle. Książka wydana została niezwykle starannie, w tekście umieszczono reprodukcji; są tu m. in. nieznane rysunki Nowosielskiego z lat 40., jest słynna polichromia w kościele w Nowych Tychach i wnętrze cerkwi w Białym Borze. Posłowie napisała Krystyna Czerni, która jest też redaktorką tomu. (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003, s. 296. Projekt okładki i opracowanie graficzne: Władysław Pluta. To druga z zaplanowanej serii sześciu książek prof. Porębskiego: pierwszą była „Polskość jako sytuacja”, w przygotowaniu: „Spotkanie z Ablem”, „Krytycy i sztuka”, „Czy Matejko był malarzem?” i „Wakacje Sinobrodego”.)

■ JERZY NOWOSIELSKI - księga wydana na otwarcie retrospektywy w Zachęcie jest dziełem pomnikowym nie tylko z racji objętości i wagi. Dla wielbicieli i badaczy twórczości Nowosielskiego stanowić będzie odtąd lekturę obowiązkową. Pomysłodawcą i autorem koncepcji całości jest Andrzej Starmach - krakowski galerzysta, marszand Nowosielskiego od lat piętnastu i kurator warszawskiej wystawy.

Reprodukcji jest tu aż 750, od najwcześniejszego, olejnego „Aktu na tle pejzażu” z roku 1940, po rysunek tuszem, również akt, z roku 1999. „Chcę pokazać dzieła mniej znane, zwłaszcza z lat 40. - mówił Starmach „Tygodnikowi”. - Wygrzebałem je z magazynów muzealnych, z kolekcji prywatnych, z piwnicy Nowosielskiego”. Możemy więc oglądać początki artystycznej drogi Nowosielskiego, śledzić kierunki jego poszukiwań, a przy tym docenić ich konsekwencję. „Katalog prac reprodukowanych” przynosi szereg uściśleń dotyczących datowania czy tytułów poszczególnych dzieł.

„Wieszając obrazy w Zachęcie - opowiadał Starmach - nie mogłem oprzeć się zdumieniu: niekiedy wieszałem obok siebie prace z różnych epok, ale widz dostrzeże to dopiero wtedy, gdy przeczyta podpisy”. Układ reprodukcji w albumie zasadniczo trzyma się chronologii; drobne od niej odstępstwa pozwalają połączyć ogniwa pewnych cykli, a niektóre z obecnych w dziele Nowosielskiego wątków mocniej podkreślić. Tradycja Bizancjum, sztuka ikony: oczywiście tak, ale równocześnie umiejętność wchłaniania różnorodnych inspiracji i wewnętrzna wolność w ich interpretowaniu.

*

Odkryciem albumu i wystawy jest na przykład Nowosielski-abstrakcjonista. Nie dlatego, byśmy wcześniej nie wiedzieli, ,że Nowosielski takie obrazy malował, ale dlatego, że jego kolejne nawroty ku abstrakcji pokazane zostały tak szeroko. Dotyczy to zwłaszcza lat 40.: oprócz dwóch legendarnych już płócien - „Bitwa o Addis Abebę” i „Zima w Rosji” (oba 1947) - obejrzymy kilkanaście innych obrazów i rysunków, w których panuje podobny duch rygorystycznej geometrii z wszechobecnymi trójkątami i trapezami. Kartkując dalej album (koniecznie na dużym stole, gdzie indziej się nie pomieści), natrafimy w połowie lat 50. na niewielką enklawę abstrakcji niegeometrycznej. A w kilka lat później odnajdziemy dzieła, które z jednej strony wracają do geometrycznych układów z lat 40., z drugiej zaś zapowiadają „mistyczne” centralne kompozycje z początku lat 70. Nurt ten znajdzie finał w najpóźniejszej fazie twórczości Nowosielskiego: w serii „kosmosów”, niewielkich obrazków malowanych akrylem na desce i wystawionych w 1998 roku w Galerii Starmacha.

„Mój przyjaciel pokazał mi kolorowe zdjęcia nieba - opowiadał wtedy malarz.

- Cóż to było? To było pokazanie rzeczywistości bardzo bogatej... Niemniej natura artysty jest taka, że nawet najwspanialszą rzeczywistość zewnętrzną musi przepuścić przez filtr swojego serca i swojej świadomości. Na stare lata namalowałem kilkadziesiąt obrazów nawiązujących do mojej tradycji »abstrakcyjnej«. Ale tak jak ona nie była żadną abstrakcją, tylko jakąś ukrytą figuracją, tak te ostatnie moje małe obrazki żadną abstrakcją nie są. One coś przedstawiają. Co? Tego dokładnie nie wiem, ale wiem więcej niż dwadzieścia czy trzydzieści lat temu. Wiem, że są moją wizją osobistą zjawisk czy bytów, o których już cokolwiek wiemy, ale które zaistnieć mogą w naszej świadomości i w naszym sercu tylko za pomocą takiego malarstwa”.

Wybrałem jeden wątek, ale dzięki albumowi można śledzić również inne, choćby historię „nowosielskiej” martwej natury czy „nowosielskiego” portretu. Albo zatrzymać się przy wizerunkach umięśnionych „Gimnastyczek” i „Pływaczek” z lat 50., by zobaczyć, w jak nieoczekiwany i nieortodoksyjny sposób przetworzył malarz konwencje socrealizmu. Albo zatopić się w uspokajającej zieleni pejzaży z początku lat 80., by zaraz ze zdumieniem obserwować, jak ewoluują one w stronę tradycji postimpresjonistycznej. I tak dalej, i tak dalej...

*

Gdy oderwiemy się już od obrazów i rysunków Nowosielskiego, przejść możemy do tekstu. Najpierw - do opracowanego przez Józefa Chrobaka i Ewę Kulkę kalendarium. Doprowadzono je do stycznia 2003. Imponująca praca, właściwie osobna książka: sto pięćdziesiąt stron, na których znajdziemy szczegółową kronikę życia autora „Bitwy o Addis Abebę”, uwzględniającą historyczne i polityczne tło, inkrustowaną cytatami z wypowiedzi krytyków i samego artysty, ilustrowaną archiwalnymi fotografiami i reprodukcjami dzieł. Sporo cytatów pochodzi z „Tygodnika”, który nie tylko rozmaitymi recenzenckimi piórami towarzyszył drodze twórczej Nowosielskiego, ale też gościł go czasem, podobnie jak miesięcznik „Znak”, na swoich łamach jako autora.

Ilustracje unaoczniają najróżniejsze epizody biografii Nowosielskiego. Oglądamy jego kolegów z wojennej krakowskiej Kunstgewerbeschule, wśród których są m. in. Tadeusz Brzozowski, Wojciech Has, Kazimierz Mikulski i Mieczysław Porębski. Podlwowski unicki klasztor studytów w Uniowie, gdzie młody malarz spędził kilka miesięcy jako nowicjusz. Wielki fresk figuralny, dziś już nieistniejący, który w 1946 roku Nowosielski namalował wespół z przyszłą żoną Zofią Gutkowską i Adamem Hoffmannem w krakowskim lokalu Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych, oraz pamiątkowe tableau uczestników i organizatorów I Wystawy Sztuki Nowoczesnej, otwartej w grudniu 1948 w krakowskim Pałacu Sztuki. I jeszcze jedna fotografia zbiorowa: rok 1971, konferencja teologiczna w ćwierćwiecze warszawskiego Prawosławnego Seminarium Duchownego (Nowosielski wygłosił podczas niej wykład). Poza tym Nowosielski z przyjaciółmi, ze studentami, w pracowni, na wernisażach swoich wystaw, podczas realizacji malowideł we wrocławskiej cerkwi Podwyższenia Krzyża Świętego...

Księgę otwiera krótki szkic Mieczysława Porębskiego „Metahistoria. Porwanie Europy”, ukończony w styczniu tego roku. Zakończmy wyjętym z niego cytatem: „Czas Nowosielskiego. Nie był to czas budowania, czas artystów, którzy równi bogom kroczą naprzód w awangardzie ludzkości. Nie był też - wbrew pozorom - czasem głoszących zagładę profetów, czasem heroicznych zmagań... Był to... czas dojmująco ludzki, jeśli czego się domagał, to świadectwa. To współczujące świadectwo Jurka ad oculos nazwałem realizmem eschatologicznym. W ten tylko sposób dokonać się mógł powrót do źródeł, próba odnalezienia tej porwanej nie wiadomo gdzie Europy, u której początków byli Filozofowie”. (Galeria Starmach, Fundacja Nowosielskich, Kraków 2003, s. 736. Księgę można kupić w Zachęcie i w krakowskiej księgarni Znaku.)

LEKTOR

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2003