Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jezus mówi do „owiec” postawionych „po prawej stronie”: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego (…). Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 31-46).
Czytając tę perykopę warto zwrócić uwagę na otwierający ją szczegół (prawdziwy „okruszek”), zwykle pomijany w czytaniach liturgicznych (a nierzadko również w wydaniach Pisma Świętego). Zdanie, od którego zaczyna się nasz fragment, najczęściej brzmi: „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale” (w. 31). Tymczasem dosłowne tłumaczenie tekstu greckiego powinno brzmieć: „Gdy jednak Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale”. Owo niepozorne „jednak” (grec. Hotan de; w łacińskim tłumaczeniu św. Hieronima: Cum autem) otwiera przed nami nowe możliwości interpretacyjne. Każe bowiem koniecznie spojrzeć na wcześniejszy fragment Mateuszowej Ewangelii, z którym opis Sądu najwyraźniej się łączy. „Jednak” oznacza, że nasza perykopa – choć sama w sobie wygląda na odrębną całość – jest w rzeczywistości ciągiem dalszym poprzedniej, i że najlepiej czytać je razem.
Co znajduje się we fragmencie poprzedzającym? To przypowieść o talentach (zob. Mt 25, 14-30), czyli tak naprawdę o Władcy, Panu (Kyrios), który udając się w drogę, zawierza majątek swoim sługom/ /niewolnikom: jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden…
Co natomiast wynika z zestawienia obu fragmentów? Otóż ten sam Pan, który w przypowieści o talentach objawia się jako hojny Dawca (jeden talent to 27 kg srebra lub złota), potrafi się jednak objawić w naszym życiu także jako potrzebujący ubogi: głodny, spragniony, nagi, bezdomny, chory czy uwięziony. Przy czym to, po co z nadzieją wyciąga rękę w naszą stronę, nie jest zestawialne z tym, co wcześniej nam podarował. Daje jako pierwszy. Daje niemal bez umiaru! Ma jednak dość pokory i zaufania, aby także poprosić.
Nigdy jednak „nie wymaga od nas tego, czego by nam wcześniej nie dał” (to słowa papieża Franciszka).
Otrzymałem od Niego wiele, czy jednak potrafię choćby w niewielkim stopniu podzielić się tym, co dostałem? Trudno przy tym nie zapytać również o to, czym jest ów „talent”? Być może oznacza po prostu zdolność miłowania. Jest doświadczeniem miłości, którą obdarza nas Bóg – także po to, byśmy tą miłością (agape, caritas) od Niego otrzymaną mogli kochać bliźnich?
A może wspólne odczytanie obu fragmentów pozwoli na wyciągnięcie jeszcze jednego wniosku, albo przynajmniej na zadanie pytania: czy nie jest czasem tak, że pomnaża talenty jedynie ten, kto je rozdaje? To, co mogłoby się nam czasami wydać bezpowrotną stratą pieniędzy („na biednych”) – czy nie okaże się kiedyś najlepszą inwestycją? ©