Czas grekokatolików

Podróż abp. Szewczuka do Polski przywodzi na myśl ubiegłoroczną wizytę patriarchy Cyryla. I wtedy, i dziś mówiono o pojednaniu między narodami, a goście mieli w planach spotkania z władzami świeckimi.

24.06.2013

Czyta się kilka minut

Biskupi Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w katedrze pw. św. Piotra i Pawła  w Czortkowie  na Ukrainie, wrzesień 2011 r. / Fot. Ukraiński Kościół Greckokatolicki
Biskupi Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w katedrze pw. św. Piotra i Pawła w Czortkowie na Ukrainie, wrzesień 2011 r. / Fot. Ukraiński Kościół Greckokatolicki

Złote kopuły katedry pw. Zmartwychwstania Chrystusa połyskują w czerwcowym słońcu. Widać stąd przeciwległy brzeg Dniepru, który na wysokości świątyni dwoma szerokimi nurtami opływa piaszczystą wyspę, ulubione miejsce letniego relaksu kijowian.

Za dwa miesiące konsekracją budowanej od 9 lat świątyni ukraińscy grekokatolicy zakończą przeprowadzkę – ze Lwowa do Kijowa – władz swojego Kościoła. Obok katedry stoi już nowa siedziba administracji. Na razie jednak zwierzchnik grekokatolików przyjmuje gości w domu w Kniażyczach, kilkanaście kilometrów od stolicy.

Abp Światosław Szewczuk, metropolita kijowsko-halicki, którego wizyta w Polsce rozpoczyna się w dniu ukazania się tego numeru „Tygodnika”, mimo młodego wieku (43 lata) zdążył poznać realia prześladowań. Urodził się w Stryju na zachodniej Ukrainie. W ZSRR Kościół greckokatolicki był zdelegalizowany, przyszły hierarcha uczył się więc w podziemnym seminarium. Następnie na kilka lat związał się z Buenos Aires (jako student Uniwersytetu Salezjańskiego, a od 2009 r. – biskup miejscowej eparchii), gdzie zaprzyjaźnił się z kard. Bergogliem. Z obecnym papieżem łączy go zresztą podobny, niewymuszony uśmiech i swobodne podejście do rozmówców.

Dwa lata temu ten prawdopodobnie przyszły (pierwszy w historii) patriarcha greckokatolicki na Ukrainie przejął kierowanie Kościołem od zasłużonego kard. Lubomyra Huzara. A razem ze zwierzchnictwem – także wpływ na pojednanie z Polakami.

NIE TYLKO GREKOKATOLICY

Plan jego czterodniowej wizyty w Polsce jest bogaty. Abp Szewczuk przyjeżdża do nas z okazji 1025. rocznicy chrztu Rusi Kijowskiej, którą będzie obchodzić z polskimi grekokatolikami. Ale zwieńczeniem wizyty będzie podpisanie – razem z przewodniczącymi episkopatów łacińskich: polskiego (abp. Józefem Michalikiem) i ukraińskiego (abp. Mieczysławem Mokrzyckim) – wspólnej deklaracji z okazji 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej. W 1943 r. w koordynowanej przez UPA (przy częstym wsparciu miejscowej ludności ukraińskiej) akcji zbrojnej przeciwko nieukraińskim mieszkańcom Wołynia, zginęło ok. 50-60 tys. Polaków (ofiarami mordów nacjonalistów w dużo mniejszej skali byli też Rosjanie, Żydzi i inni Ukraińcy). Walki między UPA a oddziałami AK trwały do połowy 1944 r. także w Małopolsce wschodniej, na terenach okupowanych wówczas przez III Rzeszę.

 „To kolejny krok będący konsekwencją naszego posłuszeństwa Panu Jezusowi, który polecił, żeby kierować się braterstwem, przebaczeniem i wzajemną życzliwością, a nie etyką Hammurabiego, czyli zasadą: oko za oko, ząb za ząb” – mówi o deklaracji abp Michalik.

Wszystkie trzy strony podkreślają, że deklaracja (jej treść publikujemy na stronie internetowej „Tygodnika”) to zwieńczenie 25 lat starań o porozumienie, rozpoczętych w 1987 r. od spotkania w Rzymie polskich biskupów i ukraińskich władyków. „Wyciągamy braterską dłoń do Braci Polaków na znak pojednania, przebaczenia i miłości” – mówił wtedy ówczesny zwierzchnik grekokatolików, kard. Myrosław Lunacziwskyj. „Gdzie są winy, tam trzeba mówić: odpuść nam, jako i my odpuszczamy” – odpowiadał mu prymas Józef Glemp.

Potem była m.in. pielgrzymka Jana Pawła II na Ukrainę. W czerwcu 2001 r. we lwowskiej katedrze papież apelował o „stawianie wyżej tego, co jednoczy, niż tego, co dzieli”. Wtedy pękły lody: powstała komisja ds. współpracy między episkopatami, na cmentarzu Łyczakowskim modlono się razem za Strzelców Siczowych i Orlęta Lwowskie (2002), w końcu – ogłoszono wspólny list biskupów polskich i ukraińskich (2005), który ze strony grekokatolickiej podpisał kard. Huzar. To właśnie wysiłkom tego, dziś 90-letniego hierarchy, Kościół greckokatolicki zawdzięcza dyskusję o polsko-ukraińskiej przeszłości.

Wizyta abp. Szewczuka przywodzi na myśl ubiegłoroczną podróż Cyryla do Polski. I wtedy, i dziś, mówiono o pojednaniu między całymi narodami, a goście – mimo pasterskiego charakteru podróży – mieli w planach spotkania z władzami świeckimi. Ze strony polskiego episkopatu w przygotowaniu obu deklaracji brali nawet udział (w większości) ci sami biskupi.

Jest jednak istotna różnica. O ile prawosławie jest w Rosji potęgą, abp Szewczuk reprezentuje tylko 8 proc. ukraińskich chrześcijan, w większości z zachodniej części kraju. Pozostali to głównie prawosławni, skupieni w dwóch Cerkwiach: patriarchatu kijowskiego (niekanonicznej) oraz moskiewskiego. Konflikt między prawosławnymi a grekokatolikami jest od lat najważniejszą przeszkodą w zbliżeniu rosyjskiej Cerkwi z Watykanem.

Warto w tym miejscu dodać, że przesłanie z okazji 70. rocznicy tragedii na Wołyniu wystosował też zwierzchnik Cerkwi patriarchatu kijowskiego, Filaret: „Przebaczamy i prosimy Was o przebaczenie. Pokój pomiędzy naszymi narodami niechaj będzie niewykonanym ręką człowieka pomnikiem ofiar konfliktu” – napisał do Polaków.

FRANCISZEK POMOŻE

Na zachodzie Ukrainy, głównie wśród mniejszości polskiej, działa także Kościół rzymskokatolicki, z abp. Mokrzyckim jako przewodniczącym episkopatu. Jego obecność wśród sygnatariuszy deklaracji to dobra wiadomość: hierarcha z rezerwą podszedł bowiem do marcowego orędzia biskupów grekokatolickich do wiernych z okazji 70. rocznicy tragedii na Wołyniu. Napisali w nim m.in.: „W oczach Pana nic nie usprawiedliwia nawet jednego unicestwionego życia i choćby najmniejszej krzywdy. (...) Wobec Wcielonej Miłości wyrazić musimy gorzką świadomość przewinienia i pokajać się, bo nic nie usprawiedliwia wzajemnej wrogości, pchającej aż do przelewu bratniej krwi”. Ale tragedii na Wołyniu nie nazwali wprost ludobójstwem, co sprawiło, że do przesłania nie dołączyli biskupi katoliccy.

Udział abp. Mokrzyckiego w warszawskich uroczystościach pomoże w przezwyciężeniu nieprzyjemnego wrażenia, że łacińsko-grecki spór katolików na Ukrainie staje się od czasu do czasu narodowym sporem polsko-ukraińskim. W wywiadzie dla „Tygodnika” (patrz obok) abp Szewczuk przyznaje, że na pytania o tożsamość Kościoła łacińskiego na Ukrainie „grekokatolicy nie mają jeszcze odpowiedzi”, co oznacza, ni mniej, ni więcej, że dla większości Ukraińców pozostaje on „polskim Kościołem”.

Tymczasem, w roku rocznicy chrztu Rusi, grekokatolicy liczą na to, że papież podniesie ich Kościół do rangi patriarchatu, co nie tylko zwiększy prestiż, ale także poszerzy jego autonomię. Dotąd Watykan się przed tym wzbraniał, nie chcąc drażnić rosyjskiej Cerkwi, która obawia się, że marzenia o autokefalii przyszłyby wtedy do głowy także ukraińskim prawosławnym. Cerkiew zareagowała alergicznie na samą decyzję o przeniesieniu ze Lwowa do Kijowa siedziby arcybiskupstwa większego, uznając ją za próbę ekspansji grekokatolików na ziemie „rdzennie prawosławne”.

Franciszek jest jednak nieprzewidywalny i może zaskoczyć. Jeśli patriarchat, to kiedy, jak nie teraz? – pytają grekokatolicy, przypominając, że wychowankiem i mentorem kard. Bergoglia w szkole salezjańskiej w Buenos Aires był greckokatolicki ksiądz Stanisław Czmil. Obecny papież posługiwał mu do Mszy, dobrze zna obrządek greckokatolicki i pamięta wschodnią liturgię. „Uważam, że będziemy mieli w osobie Ojca Świętego człowieka, który będzie dbał o naszą Cerkiew. Mam nadzieję, że z tym papieżem czekają nas piękne wydarzenia w przyszłości” – mówił abp Szewczuk tuż po wyborze Franciszka...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2013