Czarne scenariusze

Skutki wyjścia Grecji ze strefy euro mogą być poważniejsze niż upadek amerykańskiego banku Lehman Brothers w 2008 r., który dziś uważany jest za początek globalnego kryzysu. I bez wątpienia mogą dotknąć także Polski.

21.05.2012

Czyta się kilka minut

PATRYCJA BUKALSKA: Grecję czekają za miesiąc kolejne wybory parlamentarne i raczej nie odniosą w nich sukcesu zwolennicy polityki opartej na reformach, oszczędnościach i ostrej polityce fiskalnej, czego domaga się od Greków Unia Europejska, traktując to jako warunek dalszej pomocy dla Aten. Czy wyjście Grecji ze strefy euro jest już przesądzone? RYSZARD PETRU: Nie sądzę. To, z czym mamy obecnie do czynienia, to przeciąganie liny. Z jednej strony Grecja chciałaby oczywiście otrzymywać dalszą pomoc finansową Unii Europejskiej, ale przy dużo mniejszych kosztach niż dotąd, jeśli chodzi o reformy. Natomiast z drugiej strony Unia daje jednoznaczny sygnał, że bez reform nie będzie szans na jakiekolwiek dalsze finansowanie. Z przeciąganiem liny związane jest jednak pewne ryzyko: czasami ta lina pęka i wtedy obie strony się przewracają. Na tym polega ryzyko greckiej tragedii. Co zatem może się stać? Alexis Tsipras, szef skrajnie lewicowej partii Syriza [w wyborach z 6 maja zajęła ona drugie miejsce i to jej odmowa udziału w wielkiej koalicji rządowej z „tradycyjnymi” partiami, konserwatystami i socjalistami, stała się jednym z głównych powodów rozpisania kolejnych wyborów – red.] chce oczywiście wygrać nowe wybory, więc podtrzymuje lewicowo--roszczeniową retorykę, dzięki której zyskuje społeczne poparcie. Niestety jest to zgodne z oczekiwaniami większości opinii publicznej w Grecji, więc podtrzymywanie populistycznej retoryki sprzyja rosnącej popularności tej partii. Obawiam się, że taka tendencja może trwać aż do dnia wyborów, 17 czerwca, i że Syriza może je wygrać. Główne pytanie będzie zatem, co stanie się potem? Czy Tsipras okaże się rozsądny i zacznie negocjacje z Unią, czy też postawi Unii warunek: finansujcie nas, ale z naszej strony nie oczekujcie już żadnych reform i wyrzeczeń. Zakładam jednak, że nawet Tsipras chodzi po ziemi i po przejęciu władzy zacznie negocjować z Unią. Oczywiście będzie starał się wynegocjować bardziej łagodne reformy. Tylko czy mu się to uda? Uważam, że mimo obecnej twardej retoryki, którą słyszymy z Brukseli i unijnych stolic, Unia będzie skłonna pójść na dalsze ustępstwa, ze względu na ryzyko efektu „zarażenia” innych krajów, który mógłby mieć miejsce po wyjściu Grecji ze strefy euro. Natomiast, jak powiedziałem, takie przeciąganie liny jest związane z dużym ryzykiem i nie można wykluczyć pęknięcia. Ze strony liderów Unii Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego słyszymy dziś bardzo jednoznaczny przekaz: jeśli w Grecji nie będą realizowane reformy, uzgodnione w negocjacjach z poprzednimi greckimi rządami, wówczas kraj ten musi opuścić strefę euro. To jednak oznaczałoby, że sama Grecja musi taki wniosek złożyć i następnie przeprowadzić całą tę operację. Proces taki byłby dość trudny technicznie do przeprowadzenia, a przede wszystkim zwiększałby > prawdopodobieństwo powrotu do własnych starych walut Portugalii i Hiszpanii, a może i Włoch. Konsekwencje takiego scenariusza w dalszym rozwoju greckiego kryzysu byłyby więc znacznie poważniejsze niż upadek amerykańskiego banku Lehman Brothers w 2008 r., który dziś uważany jest za początek globalnego kryzysu finansowego. Wielu europejskich polityków i ekonomistów twierdzi jednak, że opuszczenie przez Grecję strefy euro nie musi skutkować „efektem domina”, i że taka opcja mogłaby mieć efekty ozdrowieńcze dla samej Grecji i dla sytuacji w strefie euro. Nie zgadzam się z tym poglądem. Nigdy jeszcze nie doświadczyliśmy skutków opuszczenia obszaru wspólnej waluty przez kraj w systemie jednowalutowym, przy takiej skali globalizacji finansowej i tak rozedrganych rynkach finansowych oraz tak napiętej sytuacji płynnościowej, jak w przypadku Portugalii czy Hiszpanii. Przy czym kraje te są już w recesji, a w Hiszpanii się ona jeszcze pogłębia. W hiszpańskich bankach rośnie poziom strat. Jeśli rynki finansowe podejmą grę na wyjście Hiszpanii ze strefy euro, będzie to oznaczać straty liczone nie w miliardach, ale w bilionach euro. Europejski Bank Centralny będzie wtedy oczywiście interweniować, ale może być nieskuteczny. Co wtedy? Przyjmując założenie, że interwencja Europejskiego Banku Centralnego nie wystarczy albo że EBC nie będzie skłonny wypuścić tak wielkiej kwoty na rynek, niezbędna byłaby globalna skoordynowana interwencja największych banków centralnych świata i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wolałbym jednak takiego scenariusza nie oglądać... Europejscy politycy zapewniają nas w ostatnich dniach, że są przygotowani na różne scenariusze. Nie wątpię, że w Unii są już przygotowane techniczne scenariusze, jak miałby wyglądać proces wychodzenia Grecji ze strefy euro. Jednak mimo to nie wiemy, jakie niespodzianki mogą czekać na nas w trakcie takiego zabiegu. Dlatego sądzę, że żaden odpowiedzialny polityk – europejski czy grecki – nie będzie skłonny zawnioskować za wyjściem Grecji ze strefy euro. Co wyjście Grecji ze strefy euro może oznaczać dla Polski? Konsekwencje dla Polski dotknęłyby głównie wymiany handlowej. Ucierpiałby polski eksport do strefy euro, w sytuacji, gdy ponad 60 proc. naszego eksportu kierowana jest w tę stronę, w tym głównie do Niemiec. W takim scenariuszu trzeba spodziewać się wzrostu bezrobocia, załamania produkcji przemysłowej i spowolnienia gospodarczego, a także silnego osłabienia złotego. Przy czym takie spowolnienie mogłoby być głębsze niż poprzednie, bo nie byłoby neutralizowane ani przez unijne wydatki publiczne, ani przez obniżkę podatków i składek. Wzrost gospodarczy Polski mógłby spaść nawet do zera, stanęlibyśmy więc na progu recesji. Krótko mówiąc: miejmy świadomość, że to byłaby katastrofa i warto podejmować działania, aby tego uniknąć. A na własnym podwórku powinniśmy starać się ograniczać wszelkie nierównowagi, dlatego musimy dbać o niski deficyt i dług oraz wspierać ożywienie gospodarcze, tak aby w razie czego jedno i drugie neutralizowało wstrząsy zewnętrzne. Innym ryzykiem jest utrata płynności. No właśnie, czy polskie banki, nie tylko powiązane z bankami europejskimi, ale w większości będące spółkami-córkami banków włoskich, niemieckich, hiszpańskich itd. są bezpieczne? W minionych dniach z Grecji docierały informacje, że ludzie zaczynają masowo wyjmować swoje oszczędności z tamtejszych banków. Dzisiaj jesteśmy znacznie lepiej do tego przygotowani niż cztery lata temu. Są przygotowane procedury postępowania w sytuacji zagrożenia, jest państwowy system gwarancyjny. A poza tym, Europejski Bank Centralny będzie bronić banków. Nie tyle obawiam się o sam polski system bankowy, moje obawy dotyczą systemu globalnego. Najważniejsza będzie płynność, na szczęście Polska ma zapasy gotówki oraz elastyczną linię kredytową w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, którą w przypadku braku płynności na rynku będzie mogła wykorzystać. Jestem przekonany, że Europa zrobi wszystko, aby uniknąć czarnych wariantów. Ale pamiętajmy, że rzeczy niezgodne z oczekiwaniami czasami się jednak zdarzają. Czy strefa euro w ogóle będzie się jeszcze rozwijała? Co z nowym potencjalnymi członkami, takimi jak Polska? Powinniśmy myśleć o naszych aspiracjach, ale powiedzmy sobie szczerze: nikt nie chciałby zamieszkać w domu, który jest w stanie totalnego remontu. Najpierw strefa euro musi sobie poradzić z kryzysem.
RYSZARD PETRU jest przewodniczącym Towarzystwa Ekonomistów Polskich, partnerem w firmie doradczej PricewaterhouseCoopers i doradcą ekonomicznym DemosEuropa. W latach 1997–2000 był doradcą ministra finansów Leszka Balcerowicza, 2001-04 pracował w Banku Światowym, a później w największych polskich bankach.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2012