Bergson

Twórczość, nowość, wolność, pęd życia, boskość, intuicja - oto hasła, które przywołują metafizykę Bergsona. On wierzył, wbrew pozytywistom, że metafizyka jest zarówno możliwa, jak potrzebna człowiekowi; twierdził zarazem, wbrew kantystom, że metafizyka może być zbudowana w oparciu o doświadczenie, więcej, że jest nic niewarta, jeśli takiego oparcia nie ma.

20.03.2006

Czyta się kilka minut

Henri Bergson /
Henri Bergson /

Miejscem teoretycznego rozbiegu jest doświadczenie czasu i ruchu. Czas jest rzeczywistością najbardziej bezpośrednio przeżywaną przez każdego. Niekoniecznie jednak chwytamy w refleksji to przeżywanie. Zauważmy: to, co przeszłe, nie istnieje, to, co przyszłe, nie istnieje. Rzeczywista jest tylko teraźniejszość, a teraźniejszość jest realnością psychiczną. Ale przeszłość i przyszłość nie w tym samym sensie są nierzeczywiste. Przyszłość jest nieobecna w radykalnym znaczeniu. Przewidywanie jest potrzebą życia codziennego i nauki. Jednakże przewidując, dobrze czy źle, nie sprawiamy, by przyszłość była doświadczana jako rzeczywista. Jej nie ma, są tylko pewne regularności doświadczenia. Przeszłość z kolei jest rzeczywista - nie tak samo jak teraźniejszość, ale przechowuje się w pamięci, która daje jej udział w rzeczywistości. Zarówno pamięć, jak doświadczenie teraźniejsze są zjawiskami psychicznymi; czas jest realnością psychiczną. A ten czas, który znamy z równań fizycznych? To nie rzeczywisty czas; to fikcja czasu zarysowana na podobieństwo przestrzeni. Ale ten czas sztucznie skonstruowany jest nam niezbędny: nie byłoby bez niego fizyki ani nauki.

Jakże to, byłażby nauka fikcją? Nauka rozkłada świat na fragmenty, które można użyć w praktycznych manipulacjach. Jednakże, twierdzi Bergson-nominalista, własności rzeczy są dziełem abstrakcji; to zaś, co rzeczywiste, jest zawsze czymś jedynym na świecie.

Czy więc nie mamy dostępu do prawdy świata, prawdy nieskażonej przez względy użytkowe? Owszem, przez intuicję; ona zbiega się z rzeczą samą, ujmuje ją od wew-nątrz w jej niepowtarzalnym bycie i trwaniu. Nie jest jasne, co może podlegać temu wglądowi intuicyjnemu, na pewno jednak mogę za jego pomocą widzieć samego siebie, duszę swoją, swoje trwanie.

Inteligencja nasza żywiołowo zakłada, że świat jest nieruchomy, a ruch jest jakby dodany do rzeczy. Usiłuje ona odtworzyć ruch, biorąc za punkt wyjścia to, co nieruchome, niczym taśma filmowa, która może wyprodukować iluzję ruchu z przesuwania nieruchomych obrazów. Ale rzeczy naprawdę są mentalnymi krystalizacjami ruchu, nie zaś bytami pierwotnymi.

Nasuwa się stąd sugestia, że świat ma naturę duchową albo raczej że jest ruchem duchowo sterowanym. Tak też jest, mówi Bergson. Każdy z nas jest fizycznym ciałem wśród innych, podległym wszystkim prawom fizycznego uniwersum. Nasz mózg też jest organem ciała i służy jego wymogom. Nie wynika stąd jednak, że całe nasze życie psychiczne, nasza pamięć, jest produktem mózgu. Wiadomo, oczywiście, że różne uszkodzenia mózgu powodują uszkodzenia pamięci, skąd wielu wnioskowało, że pamięć i wszystkie przejawy duchowe są funkcją tkanki nerwowej. Bergson poświęcił długie lata studiowaniu neurofizjologii, by rzecz wyjaśnić. Z osobnej książki i wielu esejów na ten temat taki się obraz wyłania.

Mózg nasz jest organem służącym do selekcji tego, co postrzegane i pamiętane. Pomija to, co zbyteczne. W czystej pamięci przechowuje się wszystko, każdy detal minionych doświadczeń, ale w pamięci mózgowej, ocenzurowanej, tylko to, co praktycznie potrzebne. Pamięć nie jest fizycznie wpisana w tkankę mózgową, jest tylko przez nią manipulowana. Nasz układ nerwowy jest miejscem, gdzie świadomość spotyka się z ciałem, są to jednak byty różne. Świadomość nie jest częścią ani funkcją ciała; nie ma też własności przestrzennych. Jest rzeczywistością ciągłą, niepodzielną, nieustannie wzrastającą; jest czasem, nie przedmiotem w czasie. I choć zmienia swoją treść w każdym akcie doświadczenia, jest ciągłym bytem osobowym, tą samą jaźnią. Jest też niewiarygodne, by świadomość była tworem ewolucji, która wyprodukowała ją jako narzędzie przetrwania jednostek i gatunków. Narzędzie takie wydaje się zbytecznym dodatkiem do innych mechanizmów samoobrony.

Skoro świadomość, czyli pamięć, chociaż skrępowana nadzorem ciała, nie jest przytwierdzona do niego ani przez nie tworzona, należy przyjąć, że trwa ona mimo śmierci i rozkładu ciała. Trwanie nieskończone nie może być, z natury rzeczy, wyprowadzone z danych empirycznych, lecz jest sprawą objawienia religijnego. Kwestia życia pośmiertnego jest rdzeniem filozoficznego namysłu, filozofia byłaby bez wartości, gdyby nie umiała wykryć sensu ludzkiego losu i odpowiedzieć na pytanie, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy.

Duch ludzki, choć ma miejsce spotkania i współdziałania z materią, jest więc w trwaniu swoim od niej niezawisły; potrafi tworzyć rzeczy nowe, których materia nie zapowiada i nie przewiduje i on sam nie zna ich jeszcze, póki ich nie stworzy, jest bowiem wolny. Otóż można powiedzieć to samo o tym duchu, który steruje procesem ewolucji kosmicznej i ewolucji życia we wszechświecie.

Sam tytuł najczęściej kiedyś czytanego dzieła Bergsona - "Ewolucja twórcza" - odsłania już jego zamiar, skierowany zarówno przeciw pospolitemu obrazowi darwinizmu, jak przeciw wierze w nieomylnie planującą wszechwiedzę Opatrzności. Rozwój materii organicznej i przekształcenia gatunków jest procesem twórczym, a znaczy to: jest napędzany przez wielką energię duchową, boską, ale nie polega na produkcji z góry w szczegółach zaplanowanych form, lecz na zmaganiu się woli z bezwładem materii, by osiągać coraz doskonalsze duchowe dzieła. Żeby cała ewolucja sprowadzała się do przypadkowych mutacji, za którymi idzie następnie mechaniczna eliminacja istot źle przystosowanych, jest to pomysł sprzeczny nie tylko z istotą twórczości, ale z samą ideą ewolucji; takie mechanizmy działają tylko w niewielkich fragmentach rozwoju.

Z drugiej strony doktryna pozornie przeciwna, wedle której każda faza rozwoju jest drobiazgowo zaplanowana przez Wielkiego Architekta, także niszczy twórczość, a więc, jak poprzednia, niszczy realny czas, z którego w takim ujęciu ostaje się tylko korba nakręcająca mechanizm, co produkuje gotowy plan. Wiara w powszechną i wszechobejmującą przyczynowość jest niczym nieuzasadnionym, dogmatycznym przesądem filozofów. Ale równie jałowa jest negacja tego dogmatu w postaci wiary w jakieś niewytłumaczalne luzy czy luki rozwojowego procesu. Ewolucja jest kierowana pędem życia, które nie wie z góry, co stworzy, ale ma wbudowaną stałą wolę, by użyć tworzywa materialnego do coraz lepszego wyrażenia ducha. Boska ta siła nie jest bynajmniej nieomylna, pracuje przez próby i błędy, często porzuca zaczęte czy już uformowane twory, by inaczej odpowiedzieć na wyzwania zadań, jakie sobie stawia. Bezwładna materia jest jej niezbędna, by tworzyć, ale jest także przeszkodą, którą trzeba bezustannie pokonywać. Najwyższym, może ostatecznym, tworem ewolucji jest gatunek ludzki, jakościowo różny od wszystkich innych, wyposażony nie tylko w instynkt i inteligencję - organy nieraz ze sobą skłócone - ale także w zdolność tworzenia i zdolność swobodnego wyboru.

Wizerunek Boga w dziele Bergsona nie jest uszczegółowiony; jest On twórczością i jest miłością, a wiemy to z doświadczenia, nie z metafizycznych abstraktów. Teologowie chrześcijańscy, zwłaszcza tomiści, obwiniali tę filozofię, pewno nie bez racji, o grzech panteizmu. Bóg jest twórczością, jest wysiłkiem, nie zaś bytem niezmiennym; egzystencja Jego jest nierozdzielnie złączona z tworzywem Jego dzieła, nie może zachodzić tworzenie z nicości; Bóg nie bytuje sam w sobie, lecz jest jakby duchem czynnym kosmosu. Materia i twórczość są negatywnie odniesione wzajem do siebie. Bóg nie mógł był uruchomić procesu życia, nie korzystając z materii, a osadzone w niej organizmy i gatunki dążą do utrwalenia swojego istnienia, nieuchronnie przez to powodując konflikty. Natura jest, jak wiemy, polem walki i wydaje się, że Bóg sam nie mógł był stworzyć świata, w którym żywe stworzenia nie zapewniałyby sobie ekspansji kosztem innych.

Chociaż życie nasze, zdominowane przez względy praktyczne, nieuchronnie zniekształca naszą percepcję i myślenie, potrafimy czasem bezinteresownie spojrzeć na świat. Podejmuje ten wysiłek ekspresja artystyczna, która chce nam odsłonić rzeczy w ich niepowtarzalnych, jedynych formach, miast szukania tego, co rzeczy wzajem do siebie upodabnia. Wyjątkiem jest ten rodzaj sztuki, który do samej inteligencji się zwraca, a ukazuje kontrast między istotą ludzką, zdolną do zróżnicowanych zachowań zależnie od sytuacji, a mechanizmem czy automatyzmem. Taka sztuka ma wywoływać śmiech, podobnie zresztą jak analogiczne zdarzenia w życiu, gdy człowiek zachowuje się jak maszyna. W rozprawce Bergsona o śmiechu prześwieca cała jego filozoficzna postawa, widoczna zresztą prawie na każdej stronie jego pism, gdzie intuicja usiłuje się przebić przez opór słowa, niczym energia życia zmagająca się z materią.

Analogiczne, choć nie identyczne, dwie formy życia zauważamy w losach zbiorowych ludzi i religii. Natura wyposażyła ludzkie wspólnoty w reguły moralne czy obrzędowe, których jednostki obowiązane są przestrzegać i dzięki którym zbiorowości zachowują spoistość. Te reguły są plemienne, mają chronić wspólnotę i różnią się od siebie w zależności od okoliczności; chronią plemię, ale nie rozciągają się na całą ludzkość. Zapewniają plemieniu spoistość dzięki wrogości do innych plemion. Od starożytności jednakże, wysiłkiem proroków i myślicieli religijnych, a także wielkich filozofów, toruje sobie drogę moralność nie plemienna, ale ogólnoludzka, dzięki której wiemy, że ludzie są równi pod względem moralnym, że różnice plemienne czy narodowe nie mają znaczenia w uznaniu godności każdej osoby. Ta moralność nie powstaje stopniowo ze społeczeństwa plemiennego, ale przez wielki skok o charakterze religijnym, skok ku społeczeństwu otwartemu. Bergson wierzy w postęp.

Analogiczne odróżnienie ukazują nam dzieje religii. Religie plemienne są także dziełami natury. Ich mitologie służą ochronie reguł moralnych plemienia i zapobiegają temu, by inteligencja nasza, która łatwo doradza samolubność, nie naruszała potrzeb zbiorowych. Mitologie i systemy magiczne są dobroczynnymi wynalazkami natury, dzięki którym życie nasze nie jest zdane na siły bezcelowo działających przypadków, świat bowiem jest zaludniony celowo działającymi duchami.

Obok mitologii plemiennych powstała jednak jakościowo różna religia dynamiczna, narzędzie czynne ludzkiego doskonalenia duchowego i moc, która udostępnia nam kontakt z boskimi źródłami bytu. Religia dynamiczna, religia ludzkości, działa przez uprzywilejowane dusze wielkich proroków i mistyków, przy czym mistycy greccy, hinduscy i buddyjscy, choć wybitnie zasłużeni w jej dziele, nie osiągają jednak mocy wielkich mistyków chrześcijańskich, naśladowców Jezusa Chrystusa. Ich miłość do ludzkości jest miłością samego Boga. Nie mogą oni nagle przeobrazić całego życia duchowego, ale zostawiają swój ślad, dzięki któremu również w życiu religijnym zachodzi powolna zmiana ku lepszemu. Jeszcze raz: Bergson wierzył w postęp.

***

Bergsonowska filozofia sugeruje (bez wypowiadania ich wprost) różne pytania, na które nie ma odpowiedzi, ale które są interesujące. Oto jedno z nich:

Skoro jest w mocy Boga stworzyć istoty rozumne a bezcielesne, jakimi my sami będziemy po śmierci, to dlaczego nie uformował nas takimi od początku, miast nas wystawiać na cierpienia cielesne?

A oto inne pytania:

Skoro rozum analityczny i nauka, by były skuteczne i użyteczne, muszą zniekształcać rzeczywistość, a wgląd intuicyjny ma wielkie trudności, by przełamać opór języka, czy mistyk, by mówić o Bogu w sposób zrozumiały, musi Go też zniekształcać?

Czy zdarza się w ogóle takie doświadczenie, które można opisać i które zarazem nie podlega absolutnie wątpliwości? Czy nauki empiryczne są istotnie na takim doświadczeniu zbudowane, jeśli ono istnieje??

Wykłady telewizyjne prof. Leszka Kołakowskiego zrealizował Jerzy Markuszewski, a wyprodukowała na zlecenie 2 Programu TVP firma Euromedia TV. Pytanie konkursowe publikujemy na stronie 13.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2006