Auschwitz: wołanie na mrozie

Wszyscy powtarzali, że była to ostatnia taka uroczystość, bo w kolejną okrągłą rocznicę tych, którzy przeżyli KL Auschwitz, pozostanie garstka. I organizatorzy uczynili wiele, by najważniejsi byli dawni więźniowie. Nie politycy, ale ci, którzy przedstawiając się mówili np.: Byłem numerem 4312.

06.02.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

“Śnieg padał wtedy tak samo jak dziś" - wspominał Kazimierz Orłowski, lat 84, jeden z kilkuset byłych więźniów, którzy przez kilka godzin czekali na mrozie, zaopatrywani w koce i herbatę, aż na miejsce dotrą politycy. Ale jeśli pominąć to wyczekiwanie, uroczystości istotnie koncentrowały się na nich. I udało się chyba uniknąć gorszącej “konkurencji ofiar", która czasem pojawia się w europejskich debatach o historii. Uroczystości oddały sprawiedliwość ofiarom - i tym żydowskim, które stanowiły ogromną większość zabitych, i polskim, i wszystkim innym.

W obliczu tego, co się wydarzyło, można chyba było zrezygnować z przemówień polityków. Wystarczyłoby to, co mówili Simone Veil czy Władysław Bartoszewski. Jak pisał izraelski dziennik “Haarec", ci, którzy przeżyli Auschwitz, “chcą ostrzec swoje dzieci, że pojawiające się także i dziś nietolerancja, nienawiść, fanatyzm i przemoc mogą zniszczyć obecny świat tak samo, tak jak zniszczyły ich świat. Że trzeba budować skuteczne systemy ostrzegające nie tylko przed katastrofami naturalnymi jak tsunami, ale także przed szaleństwem ludzkości. Bo jak wiemy z gorzkiego doświadczenia, ludzkie zwierzę jest zdolne do najgorszego".

Być może to skoncentrowanie na byłych więźniach sprawiło także, że obyło się bez instrumentalizowania politycznego rocznicy i w ogóle pamięci (co czyniono po 1945 r. przez pół wieku, po obu zresztą stronach “żelaznej kurtyny"). Z jednym wyjątkiem: prezydent Rosji wykorzystał swoje kilka minut, aby przedstawić własną wizję historii. Jak skonstatował potem Maciej Łukasiewicz w “Rzeczpospolitej", Putin “wystąpił z niezwykłym przemówieniem, które było poświęcone nie tyle żydowskim i wszystkim innym ofiarom Auschwitz, ile sowieckim bohaterom, którzy w liczbie 600 tysięcy polegli w walce z nazizmem, wyzwalając Polskę, w tym również Oświęcim. (...) Ironią historii jest, że w chwili, gdy Sowieci wyzwalali obóz, miliony nieszczęśników było deportowanych, dręczonych i mordowanych w archipelagu Gułag, którym zarządzali poprzednicy Władimira Władimirowicza. Ale dziś jakoś te fakty się nie liczą, Zachód chce kochać Putina, choć pokazuje on wilcze kły, kłamie, kręci i oszukuje".

Putina nie można było nie zaprosić. Ale czy musiał przemawiać? Tym bardziej, że swoją mowę zakończył rytualnie, iż “świat musi uczynić wszystko, aby to, co się tutaj wydarzyło, nigdy się nie powtórzyło". Mówił to człowiek, z którego rozkazu armia rosyjska wymordowała sto, a może dwieście tysięcy Czeczenów...

Co z tego wynika? Chyba tylko tyle, że z pamięci o Auschwitz świat tak naprawdę nie wyciągnął żadnej lekcji. Że słowa “nigdy więcej!" to puste, rytualne hasło.

Traf chciał, że kilka dni później przypadła 75. rocznica rozpoczęcia “rozkułaczania" w ZSRR, które dało początek wielkiemu głodowi na Ukrainie. Ale nie tylko o ów głód chodzi, i nie tylko o Czeczenię. “Wspominając okropności, które miały miejsce w Auschwitz, nie powinniśmy zapominać o tych, na których po wyzwoleniu spod narodowego socjalizmu czekało piekło komunizmu - pisał w tych dniach czeski dziennik “Mlada Fronta Dnes". - Nie powinniśmy zapominać, że ofiary zbrodniczego systemu komunistycznego zasługują na podobną pamięć jak ci, którzy przeżyli Holokaust".

W niedawnej debacie “TP" o Powstaniu Warszawskim Norman Davies mówił, że “największą przeszkodą w zrozumieniu II wojny jest dwubiegunowy scenariusz: dobro przeciw złu. W rzeczywistości gra toczyła się w trójkącie: III Rzesza, Związek Radziecki i mocarstwa zachodnie. Stalin był wrogi demokracji zachodniej, tak samo jak hitlerowcy". Wystąpienie Władimira Putina w Auschwitz, a także dyskusja Parlamentu Europejskiego nad rezolucją w sprawie rocznicy (pisze o tym obok Marek Orzechowski), każą się zastanowić nad pytaniem, czy pamięć zbiorowa Europy nadal nie jest pozbawiona tego, co jest specyficzną pamięcią narodów Europy Środkowej i Wschodniej. W końcu i nazizm, i komunizm zbudowano na zanegowaniu europejskich wartości.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2005