Źródło przebaczenia

W 70. rocznicę ludobójstwa na Wołyniu powinniśmy pamiętać, że przebaczenie potrzebuje czasu, wysiłku, cierpliwości, zaangażowania i pracy. Ono jest możliwe – jeśli odkryjemy, że dobro jest zawsze pierwotne i silniejsze niż zło.

15.07.2013

Czyta się kilka minut

Słuchaliśmy przed chwilą przepięknych czytań. Nie były wybierane specjalnie na tę okazję. Kościół czyta je dziś na całym świecie wszystkim ludziom, którzy gromadzą się na Eucharystii. To samo słowo dociera do każdego z wierzących w takiej sytuacji, w jakiej się znajduje. We wszystkich jego kontekstach emocjonalnych. To słowo kierowane jest również do nas, którzy przychodzimy na Eucharystię w 70. rocznicę rzezi wołyńskiej. Wydarzenia strasznego.
Pierwsze czytanie, z Księgi Rodzaju [rozdziały 41-42 – red.], pokazuje nam Józefa Egipskiego, przed którym stają jego bracia. Ci, którzy wiele lat wcześniej dopuścili się wobec niego zbrodni. Józef był ukochanym synem Izraela, jego bracia nie mogli tego zdzierżyć. Znamy jego historię: gdy Józef został wysłany do swych braci, oni go pobili i sprzedali jako niewolnika do Egiptu. Sprzedając w niewolę, zabili go moralnie i społecznie.
Od tamtego momentu mijają 22 lata – i teraz to oni stają przed nim. Nie mają pojęcia, że to Józef. Ale on natychmiast ich rozpoznaje. Oni pamiętają go jako małego chłopca, a teraz stają przed nim – zastępcą faraona – który ma władzę w Egipcie. Sytuacja odwróciła się radykalnie: kiedyś oni mieli władzę nad nim, teraz on ma władzę nad nimi. Ma on też władzę nad śmiercią: oni, w Kanaanie, nie mają co jeść, a on ma magazyny pełne zboża. Ale to, czy przeżyją, zależy od tego, czy on im wybaczy. Oni tego nie przeczuwają. Ale on tak. I zmaga się ze sobą – nie wie, czy im wybaczyć – aż zaczyna płakać.

***
Historia Józefa chwyta nas w samym środku 70. rocznicy ludobójstwa na Wołyniu. Rocznica odświeża w nas świadomość tej zbrodni. Trudnej do ogarnięcia.
Nieważne są liczby, chodzi o konkretne historie, które te liczby wypełniają. Chodzi np. o księdza Karola Barana, zarżniętego piłą. Miał 61 lat. Chodzi o księdza Stanisława, nie miał jeszcze 40 lat. Zabito go, gdy uciekał z Mszy świętej z przeszło tysiącem parafian. Dwie siostry zakonne spalono żywcem, choć wcześniej przeszły z obrządku łacińskiego na wschodni, by móc pracować z dziećmi w ukraińskim sierocińcu. Księdza Ludwika zabito bestialsko, w grudniu 1943 r.; świadkowie mówią, że po torturach pocięli mu piłą klatkę piersiową.
To wszystko musi być opisane i skatalogowane. To musi być uświadomione. Nie wiem, na ile jesteśmy na to przygotowani. Na tyle, na ile znam historiografię ukraińską, oni nie są jeszcze na to gotowi.

***
Eucharystia jest po to, aby z tą wiedzą o przeszłości stanąć przed Bogiem. To jest to, co przeżywa Józef. Czytamy w Księdze Rodzaju, że trzy dni zajęło mu podjęcie decyzji. Dlaczego na koniec daje braciom jeść, dlaczego się na nich nie mści? Dlaczego im wybacza? Odpowiedź jest w jednym zdaniu: bo ja czczę Boga. Bo czczę Boga!
22 lata wcześniej Bóg mógł uczestniczyć w tej historii wyłącznie w cierpieniu Józefa. Cierpiał w Józefie. Był w Józefie, jak on sprzedany do Egiptu. Tak też Józefa widzieli Ojcowie Kościoła: widzieli w nim zapowiedź Jezusa, wydanego przez braci na śmierć.
Kiedy na Józefie dokonywano zbrodni, Bóg mógł jedynie cierpieć w nim. Teraz, po 22 latach, przejmuje inicjatywę. On jest zdolny, aby ze zbrodni wyprowadzić dobro! Dzieje się to za sprawą Boga. Ponieważ czczę Boga, ponieważ Bóg jest dla mnie kimś ważnym, muszę go szanować. Z tego, co złe i niegodziwe – próbuję wyprowadzić dobro. To kwintesencja zbawienia.
Bóg jest więc w stanie wyprowadzić ze zła – dobro. Józef, który stoi przed tym pytaniem, jest w stanie wybaczyć braciom tylko wtedy, gdy podda się działaniu Boga. I dlatego też my jesteśmy na tej Eucharystii. Pan Bóg w nas działa.
Wiem, że to się łatwo mówi...

***
Myślę, że takim działaniem Bożym była np. wspólna deklaracja polsko-ukraińska. Dlaczego myślę, że była działaniem Bożym? Dlatego, że miało jej nie być. Po ludzku – miało jej nie być. To już było postanowione.
A więc takie rzeczy – tylko w Bogu. To deklaracja, która nie ma nic wspólnego z polityką, lecz jest oddaniem czci Bogu. Najważniejszy argument, jaki w tej deklaracji pada, jest taki, że Ukraińcy przeżywają 1025 lat od daty swego chrztu. A my się zbliżamy do 1050. rocznicy chrztu Polski. To znaczy, że jesteśmy wspólnie ochrzczeni. Że jesteśmy jednym Kościołem. A Kościół tworzy Bóg: Chrystus wybrał dwunastu – zalążek Kościoła – i uczynił ich Kościołem.
Każdy, kto jest ochrzczony – ma w sobie zalążek Chrystusa. To jest w naszym życiu najważniejsze, najgłębsze. Chrzest to nie jest prawo, to nie przepisy, obrzędy czy deklaracja z naszej strony. Chrzest to wydarzenie, które każdego z nas przemienia. Wszczepia w nas Chrystusa, daje nam życie, które nie jest z człowieka. Każdy z nas rodzi się z rodziców – to jest w nas pierwsze. Ale podczas chrztu dostajemy zalążek Jezusa. To jest w nas fundamentalne.
Jakkolwiek byśmy się z tym nie borykali, w końcu dojdziemy do tego tekstu Jezusa, który mówi, że więzi, które łączą nas z Nim, są najważniejsze. Więzi, które są w Kościele, są najważniejsze.
Jak odbudować braterstwo? Jak zbudować jedność? Jedność jest nam dana w chrzcie. Jest nam dana! Nikt nie musi jej nam dawać. Musimy sobie tylko postawić pytanie: czy czcimy Boga? Czy czcimy Go?

***
Ostatnio wydana została encyklika „Lumen fidei”. Jej czwarty rozdział to dla mnie największy wstrząs. Papieże zatytułowali go: „Bóg przysposabia im miasto”. Mamy ochotę interpretować to zdanie tak, że Bóg przygotowuje nam przestrzeń, w której będziemy dobrze żyć i dobrze się czuć – i eschatologicznie myślimy, że miasto to niebo. Tymczasem – nic takiego! Gdy się czyta ten rozdział, jest w nim mowa o rodzinie, społeczeństwie, pracy. O tu i teraz. Bóg przygotowuje nam miejsce – tu i teraz. Bóg działa tu i teraz.
Jednym z filarów naszego działania powinien być powrót do prawdziwego źródła braterstwa. Od samego początku historia wiary była historią braterstwa. Wiara potwierdza również możliwość przebaczenia, które często potrzebuje czasu, wysiłku, cierpliwości, zaangażowania i pracy. Przebaczenie jest możliwe, jeśli odkrywamy, że dobro jest zawsze pierwotne i silniejsze niż zło. Słowo, że Bóg potwierdza nasze życie, jest głębsze niż wszystkie nasze drogi negacji.
Jak my na siebie nawzajem patrzymy? Na ile poddajemy się działaniu Bożemu? Przy całej świadomości tego, co się z ludźmi dzieje, przy całej pamięci – powinniśmy czcić Boga. Czyli: poddać się Jego prowadzeniu.
Musimy więc odkryć na nowo źródło braterstwa, które jest w chrzcie. Jeśli tego nie odnajdziemy, to wszelkie próby pojednania możemy sobie wrzucić do kosza. Co nie daj Bóg.

Homilia wygłoszona przez biskupa Grzegorza Rysia podczas Mszy w katedrze na Wawelu 10 lipca 2013 r., z okazji 70. rocznicy rzezi wołyńskiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2013