Zbrodnia wżarta w dusze

Niemcy próbowali wykorzystać sowiecką zbrodnię w Katyniu dla swych celów. Polski rząd i podziemie musiały podjąć kontrakcję, obawiając się, że niemieckie argumenty osłabią opór Polaków wobec III Rzeszy.

22.04.2013

Czyta się kilka minut

Reakcje Polaków na rozprowadzanie przez Niemców list z nazwiskami ofiar Katynia; Lublin, kwiecień 1943 r. / Fot. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa
Reakcje Polaków na rozprowadzanie przez Niemców list z nazwiskami ofiar Katynia; Lublin, kwiecień 1943 r. / Fot. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa

Zbiorowe mogiły polskich oficerów w Katyniu Niemcy wykryli w lutym 1943 r. – po czym przez prawie dwa miesiące przygotowywali operację, do której przywiązywali szczególną wagę i nadzieje. Wreszcie, 11 kwietnia 1943 r., na miejscu w lesie katyńskim zaprezentowali polskiej delegacji (specjalnie przez siebie wyselekcjonowanej) jednoznaczne dowody zbrodni, którą w 1940 r. popełniła NKWD.

DZIEŃ PO DNIU

Tego samego dnia berlińska agencja informacyjna Transocean nadała pierwszy komunikat o odkryciu pod Smoleńskiem grobów, jak twierdzono, 10 tys. polskich oficerów.

Na Polaków wiadomość o zbrodni spadła jak grom z jasnego nieba trzy dni później, 14 kwietnia, gdy wysokonakładowy „Nowy Kurier Warszawski” – dziennik wydawany pod niemieckim nadzorem – ukazał się z krzyczącym tytułem na pierwszej stronie: „Bolszewicy zamordowali tysiące oficerów polskich”. Tego samego dnia gen. Stefan Rowecki „Grot”, dowódca Armii Krajowej, wysłał naczelnemu wodzowi gen. Władysławowi Sikorskiemu meldunek o odkryciu grobów w Katyniu i o wzburzeniu tym faktem opinii publicznej w okupowanym kraju. Następnego dnia wiadomość o Katyniu podały kolejne, obok „Kurwara”, pisma „gadzinowe” (jak zwali je Polacy): „Goniec Krakowski” i „Gazeta Lwowska”.

Nazajutrz zareagowała Moskwa: Sowieckie Biuro Informacyjne stwierdzało, że to Niemcy w 1941 r. dokonali tej zbrodni, a „goebbelsowscy oszczercy usiłują teraz za pomocą kłamstw i oszczerstw zatrzeć krwawe zbrodnie zbirów hitlerowskich”.

W odpowiedzi rząd Sikorskiego wydał następnego dnia, 17 kwietnia, oświadczenie (ogłoszono je dwa dni później), w którym informował o wezwaniu Międzynarodowego Czerwonego Krzyża do zbadania sprawy Katynia (starania te – podjęte bez uprzednich konsultacji z Londynem i Waszyngtonem – okazały się nieskuteczne). W swoim oświadczeniu polski rząd odmówił też Niemcom prawa do czerpania z tego mordu argumentów w obronie własnej: „Pełne oburzenie propagandy niemieckiej nie zakryje przed światem okrutnych, ponawianych i trwających wciąż zbrodni dokonywanych na Narodzie Polskim”.

„POLSKA PŁACZE”

Początkowo informacja o Katyniu budziła wątpliwości. Stefan Korboński, szef Kierownictwa Walki Cywilnej – struktury organizującej cywilną pracę podziemną (sądy, sabotaż i dywersję, dokumentowanie zbrodni itd.) – wspominał, że zastanawiano się, czy nie jest to genialnie spreparowana propaganda. Wielu Polaków uważało, że to inscenizacja lub w ogóle nieprawda. Z czasem, po zderzeniu z dowodami, złudzenia prysły.

Wiosną 1943 r. Katyń okazał się dla ogółu Polaków wstrząsem. „Nie było przekleństwa, którego bym wówczas nie rzucił na Sowiety” – tak Korboński zapamiętał swoją reakcję po rozmowie z sekretarzem generalnym Polskiego Czerwonego Krzyża, Kazimierzem Skarżyńskim, którego Niemcy wysłali na miejsce zbrodni w charakterze świadka.

Edward Kubalski, sekretarz krakowskiego magistratu, zanotował, że przyniesiona przez „gadzinówki” wieść o zbrodni była „bolesną sensacją” i wywarła przygnębiające wrażenie. Pisał: „Prasa niemiecka szaleje teraz, jeżdżąc na koniku morderstwa w Katyniu” – i podkreślał niewyczerpany arsenał brunatnej propagandy, która do walki z Sowietami wykorzystała nawet polskie plakaty antybolszewickie z wojny 1920 r.

Ukrywający się w Warszawie ekonomista Ludwik Landau notował, że niemieckie gazety zapełniały artykuły o Katyniu, akcentujące rzekomą rolę Żydów. „Trudno rzeczywiście wyobrazić sobie większy kontrast między propagandą a rzeczywistością” – tak Landau, świadek zagłady warszawskiego getta (atak na getto Niemcy zaczęli akurat w kilka dni po ujawnieniu Katynia, 19 kwietnia), komentował obłudę prasy „gadzinowej”, która sowieckim okrucieństwom przeciwstawiała „niemiecki humanitaryzm”.

„ZACHÓD NIE POZWOLI”

Jeszcze dziś chwytają za gardło refleksje księdza Józefa Anczarskiego z Dobropola: „Prasa przez wiele, wiele dni właściwie nie zna innego tematu. Niemal każda stronica zapisana jest Katyniem i potwornością tej zbrodni. (...) Oczy czytelników gorączkowo czytają te nazwiska [tj. listy ofiar, zidentyfikowanych przez Niemców – red.], w zatrwożeniu, czy nie znajdzie się wśród nich ktoś bliski, krewny, przyjaciel, znajomy”.

„Prasa zamieszcza całe rzędy zdjęć ofiar Katynia. Zdjęcia te wstrząsają aż do dna ludzkiego jestestwa. Wszystko to jest jakieś potworne, straszne, niesamowite, przerażające, okropne, szatańskie. (...) Polska płacze nad męczeństwem swoich synów. Ten Katyń wżarł się nam w dusze. Smutno, ciągle łzy i krew – krew i łzy. Ciągle mogiły, cmentarze i krzyże” – pisał ks. Anczarski. Znamienne, że choć ten kapłan z Kresów Wschodnich (doświadczonych już sowieckimi „dobrodziejstwami” w latach 1939-41) dostrzegł skalę sowieckiej zbrodni, to nie stracił z oczu udawanego żalu Niemców nad gehenną Polaków.

Wiadomość o Katyniu wstrząsnęła też żołnierzami II Korpusu Polskiego, stacjonującego wtedy w Egipcie i Palestynie – ogromną większość z nich stanowili Polacy z Kresów, którzy przeszli wcześniej przez sowieckie łagry i deportacje. Ich dowódca gen. Władysław Anders wspominał: „Byliśmy przygotowani na najgorsze, wiedzieliśmy, że kolegów naszych spotkało nieszczęście, ale wiadomość, że zostali w tak haniebny sposób wymordowani, wzburzyła nas do ostateczności. (...) Widzieliśmy jasno, że musimy wziąć udział w walce z Niemcami aż do zwycięstwa, które będzie równoznaczne ze zwycięstwem Rosji sowieckiej. A Rosja już oświadczyła się wyraźnie jako wróg Polski całej”.

Emocje studziła wierność przysiędze i – jednak – jeszcze nadzieja na wolną Polskę. Anders i jego żołnierze wierzyli, że zwycięstwo zostanie osiągnięte, a zachodni sojusznicy „nie pozwolą skrzywdzić narodu polskiego”.

„FINGUJĄ I NAWOŁUJĄ”

Zielone światło do podjęcia zakrojonej na światową skalę rozgrywki wokół Katynia dał osobiście Adolf Hitler.

Niemcy rozwinęli jedną z największych swoich kampanii propagandowych podczas II wojny światowej. Próbowali przekonać Polaków, że alianci ich zdradzili i nie wspierają władz polskich w konfrontacji ze Związkiem Sowieckim. Hasłem walki z komunizmem starali się przykryć masowe represje, których sami dokonali. Kokietowali Polaków – poprzez rozgrywanie mordu na polskich oficerach pod Smoleńskiem chcieli pozyskać sympatię dla dobrowolnego poboru rekruta do robót w kraju i w Rzeszy, a nawet sformowania ochotniczych oddziałów pomocniczych dla Wehrmachtu.

13 maja 1943 r. Rowecki meldował do Londynu: „Propaganda niemiecka nadal energicznie wyzyskuje sprawę katyńską w prasie, plakatach, głośnikach i akcjach specjalnych, znajduje się rodziny zamordowanych dla wywiadu [radiowego – red.], nagrywa się na stilo [płyty gramofonowe – red.]i publikuje. Wysyła się członków rodzin do Katynia”. „Grot” wspomniał o fingowaniu przez Niemców depesz prasowych (np. o rzekomych starciach wojsk polskich z sowieckimi w Iranie), o wysuwaniu koncepcji współpracy polsko-niemieckiej i nawoływaniu do zemsty za Katyń z bronią w ręku.

Słabiej oddziałująca propaganda komunistyczna – zgodnie ze stanowiskiem Kremla – obracała sprawę Katynia w „największą w dziejach ludzkości prowokację” i przypisywała dokonanie zbrodni na polskich oficerach Niemcom w 1941 r.

Pod koniec maja 1943 r. AK odnotowała, że wysiłki niemieckiej propagandy w sprawie Katynia odniosły pewien skutek, co wymagało stanowczej reakcji ze strony polskiego rządu. Pożądane były też np. oficjalne wypowiedzi czołowych polityków alianckich. Pierwszoplanowa stawała się kwestia zaimpregnowania Polaków na nazistowskie wysiłki, wbijające klin między aliantów, a także zmotywowanie narodu do oporu wobec Niemców – i zarazem uświadomienie mu zagrożenia ze strony Sowietów oraz działającej w kraju podziemnej Polskiej Partii Robotniczej, sterowanej przez Moskwę.

„ANTYCHRYST I SZATAN”

Rozgrywaniu przez Niemców sprawy katyńskiej przeciwstawiło się unisono całe podziemie niepodległościowe. Największe nasilenie kontrakcji informacyjnej w konspiracyjnej prasie miało miejsce w kwietniu i maju 1943 r. Wiele miejsca poświęcano na ukazanie trudnego położenia Polski, rozdartej między stosunkiem do Sowietów („sojusznika naszych sojuszników”) i do Niemców. Główna gazeta podziemna AK, „Biuletyn Informacyjny”, 15 kwietnia w artykule „Mogiła pod Smoleńskiem” – pisząc o bestialstwie sowieckiej okupacji Kresów – dodawała: „Podziwiamy tylko czelność niemiecką, której mogiły Palmir, Wawra, Oświęcimia, Majdanka i setek miejscowości polskich nie przeszkadzają w szukaniu zbrodniarzy pod Smoleńskiem”.

Podobny ton pojawił się 16 kwietnia w artykule „WRN” (gazety podziemnej Polskiej Partii Socjalistycznej, wchodzącej w skład emigracyjnych władz RP). W tekście „Cyniczna demonstracja” z jednej strony dostrzegano rozmiary katyńskiego mordu, z drugiej akcentowano grę Niemców: „Ujawniło się teraz, że Sowiety w niczym nie ustępują swym mistrzom. O mogiłach smoleńskich nie zapomnimy. Ale próba niemieckiej propagandy zasłonięcia tymi mogiłami obrazu zbrodni niemieckich nie uda się”.

Z kolei narodowa „Walka” w artykule o Katyniu z 21 kwietnia „Antychryst i szatan” twierdziła, że „jedyną pociechą w strasznych czasach, jakie przeżywamy, jest widok śmiertelnej walki antychrysta z szatanem”.

6 maja „Rzeczpospolita Polska” wydała oświadczenie Delegata Rządu RP na Kraj, Jana Stanisława Jankowskiego, które zwracało uwagę na posługiwanie się przez Niemców argumentem zbrodniczego bolszewizmu w sytuacji własnej odpowiedzialności za masowe zbrodnie na Polakach. Dowodem obłudy i barbarzyństwa Niemców były też ich mordy na Żydach. Jankowski – najwyższy rangą przedstawiciel cywilnych władz polskich pod okupacją – wzywał wszystkich zdających sobie sprawę z istoty i celów niemieckich machinacji do ich demaskowania i bezwzględnego zwalczania.

Tylko komuniści korzystali ze sztampy sowieckiej „argumentacji” w sprawie Katynia, nawet jeśli była wroga Polsce i kłamliwa. Przykładowo, przywódca PPR Władysław Gomułka w artykule „Smoleńsk – łajdacka prowokacja niemiecka”, opublikowanym 20 kwietnia przez „Głos Warszawy”, nazwał odkrycie zbrodni „podstępną propagandą antybolszewicką”. PPR, której w sukurs szła nadająca ze Związku Sowieckiego radiostacja im. Kościuszki, radykalizowała nastroje, podejmując wyraźny atak na władze RP. W tej sytuacji zwalczanie komunistycznej V kolumny stało się dla podziemnych władz w kraju pilną koniecznością.

„PRZYMIERZE MUSI TRWAĆ”

Sprawa Katynia posłużyła Stalinowi za pretekst do zerwania stosunków dyplomatycznych z rządem RP; stało się to 25/26 kwietnia 1943 r. – dwa tygodnie po ujawnieniu Katynia przez Niemców. Dramat sytuacji polegał teraz na tym, że „polski Londyn” wiedział, iż bez Sowietów wojny z Niemcami wygrać się nie da, i w tej sytuacji – poddawany dodatkowo presji aliantów zachodnich – nie mógł zatrzaskiwać za sobą dyplomatycznej furtki.

Rząd Sikorskiego potwierdził 28 kwietnia starania o zachowanie jedności koalicji, zarazem przypomniał historię relacji między Polską i Sowietami po 17 września 1939 r., podkreślił polskość Kresów i upomniał się o prawa Polaków na Wschodzie. Z depeszy Sikorskiego do Roweckiego z 1 czerwca 1943 r. wynikało, że rząd RP będzie kontynuował stanowczą politykę, stosując równocześnie ostrożną, przystosowaną do realiów taktykę: „Zależy nam – pisał premier – na porozumieniu się z Rosją, by mieć zawsze swobodę działania w stosunku do Niemiec. Nie dopuścimy jednak nigdy do mieszania się tego mocarstwa w nasze stosunki wewnętrzne, ani do okrawywania [tak w tekście – red.] Polski, a tym bardziej do stworzenia z niej sowieckiej republiki”.

Ten sam kierunek musiał być utrzymany w okupowanym kraju. 6 maja „Biuletyn Informacyjny”, w komentarzu zatytułowanym „Wokół zerwania przez Sowiety stosunków z Polską”, akcentował priorytet walki z Niemcami i jedność aliantów: „Przymierze przeciwgermańskie w dzisiejszym swym składzie musi być zachowane. Jest to podstawowy warunek zwycięstwa”. Zaznaczono, że uwarunkowania polityczne kazały odroczyć rozliczenie sprawy mordu w Katyniu na inny czas. Jak widać, nadzieje w tej mierze pokładano jeszcze w aliantach zachodnich.

Po zerwaniu przez Stalina stosunków polsko--sowieckich, w pracy informacyjnej i publikacjach Komendy Głównej AK zaczęto wyraźniej akcentować treści o charakterze antykomunistycznym i antysowieckim. Teksty pisane żyletką królowały zwłaszcza w lokalnej prasie podziemnej wydawanej na Kresach; tu już nie było miejsca na dyplomatyczną bawełnę. Odżyła sprawa ziem wschodnich; autorzy artykułów popierali stanowisko rządu, stwierdzając, że granica Polski ustalona w traktacie ryskim z 1921 r. nie może być kwestionowana.

Jak dziś wiemy, nadzieje pokładane w zachodnich sojusznikach okazały się daremne.

***

Daremne okazały się wysiłki niemieckiej propagandy, aby w związku ze sprawą Katynia Polacy stanęli z Niemcami murem przeciwko Sowietom. Tylko połowicznym niemieckim sukcesem było pogłębienie w okupowanym kraju niechęci do Związku Sowieckiego (w tej sytuacji właściwie oczywistej), a zapewne także utrwalenie w niektórych kręgach stereotypu „żydokomuny”.

Pomimo dramatycznych okoliczności, wiosną 1943 r. Polacy zdali egzamin z wierności sojusznikom. Koniec wojny nie umożliwił jednak pełnego rozliczenia sprawy Katynia. A po 1945 r. w PRL Polacy musieli znów stawić czoło propagandzie. Różnica była taka, że tym razem utrwalała ona sowieckie kłamstwo o zbrodni w podsmoleńskim lesie. 


BARTŁOMIEJ NOSZCZAK jest historykiem, pracownikiem warszawskiego IPN, redaktorem „Przeglądu Archiwalnego IPN”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17-18/2013