Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
59-letni mężczyzna, jego żona i córka mieli – wedle ustaleń prokuratury – znęcać się psychicznie i fizycznie nad dziećmi, a także molestować je seksualnie.
W 2012 r. w Pucku rodzice zastępczy zakatowali dwójkę dzieci. Poza tragiczniejszym finałem te dwie sprawy różni jeszcze coś: w Pucku kolejne instancje mające z dziećmi kontakt (w tym szkoła) nie reagowały na niepokojące sygnały. Pod Łodzią członków rodziny zastępczej aresztowano dzięki reakcji szkolnego pedagoga.
Dlaczego nie reagowano wcześniej? Zawiódł system? Na te pytania odpowie kontrola zlecona przez Rzecznika Praw Dziecka. Na razie warto wstrzymać się z formułowaniem prostych postulatów, w tym zaostrzenia kontroli nad wszystkimi rodzinami zastępczymi. W Polsce jest ich wiele – choć i tak za mało – i ostatnia rzecz, jakiej potrzebują, to sezonowe (po doniesieniach medialnych) najazdy urzędników.
Doświadczenie wskazuje zresztą, że do uniknięcia dramatu wystarczy – tylko i aż – przestrzeganie zasad przez wszystkich, którzy mają z dziećmi i rodzinami kontakt. W tym zasady podstawowej: stanowczej reakcji na każdy niepokojący sygnał.