Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Orzeczenie trybunału w Strasburgu opiera się na koncepcji "negatywnej wolności religijnej". Rzecz w tym, że gdyby konsekwentnie realizować tę koncepcję, koniec końców doprowadziłoby to do zniszczenia wolności religijnej w ogóle. Zakłada ona bowiem, że w sferze publicznej nie wolno występować żadnej religii - poza jedną: la?cité, "religią świecką". Pojęcie la?cité wywodzi się z Francji, gdzie dawno już wyrugowano religię z przestrzeni publicznej, wprowadzając wszelako na jej miejsce swego rodzaju "religię państwową", jak rozumiem właśnie pojęcie la?cité. Nazywam ją religią, ponieważ ateistyczny humanizm jest światopoglądem, podobnie jak religie. Aby być konsekwentnym, powinno się było zakazać również występowania publicznego w imieniu ateizmu. To byłoby jednak nielogiczne.
Patrząc zatem z tego punktu widzenia, la?cité nie daje wolności religijnej, ale stwarza rodzaj negatywnego monopolu państwowego na religię, niszcząc w ogóle sens wolności religii. Choć więc orzeczenie trybunału w Strasburgu zostało sformułowane w imię wolności religijnej, w istocie nie chroni tejże wolności, lecz koniec końców czyni ją niemożliwą.
Jestem przekonany, że to orzeczenie się nie ostoi. Włochy już zapowiedziały odwołanie i myślę, że odniosą sukces. Przy tym problem dotyczy też innych krajów Europy, również Austrii, gdzie to konkordat zapewnia, że w klasach mogą wisieć krzyże, a wychowanie religijne jest jedną z podstawowych zasad szkolnictwa. Aby sprostać wymogom orzeczenia, kraje takie jak Austria - zakładając, że pewnego dnia zostałoby ono sformułowane wobec Austrii - musiałyby zmienić swoje konstytucje. Pomijając już, że to politycznie nierealne, byłoby to jedynie ze szkodą dla Europy, której historię kształtowało chrześcijaństwo. Bo wtedy trzeba by nie tylko usuwać wiele symboli z życia publicznego. Doprowadzając rzecz do absurdu, trzeba by powiedzieć, że nie wolno czytać książek, w których występują wątki religijne, a więc np. żadnego Schillera, żadnego Goethego... Chrześcijaństwo jest obecne nie tylko w symbolach, ono przenika naszą kulturę i codzienność. Człowiek żyjący w Europie co krok styka się z chrześcijaństwem. Nie da się tego uniknąć.
Gdyby to orzeczenie nie zostało zrewidowane, Europa zdradziłaby swoją kulturę. Bo jest to także problem kultury, nie tylko religii. Patrząc perspektywicznie, w Europie możliwa jest jedynie "pozytywna wolność religijna". Chyba że ktoś chce wprowadzić totalitarną religię państwową pod nazwą la?cité.
Przełożył WP
Ks. prof. PAUL M. ZULEHNER (ur. 1939) jest austriackim teologiem, dziekanem Wydziału Teologii Katolickiej Uniwersytetu Wiedeńskiego. Autor szeregu publikacji na temat sytuacji Kościołów i religijności w Europie, prowadził badania porównawcze nad socjologią religii w Europie Środkowej. Jest jednym z najbardziej znanych austriackich duchownych. W Polsce ukazała się jego książka "Schronienie dla duszy" (W drodze, 2006).