Wiedza, której nie ma w książkach

Większość aplikantów notarialnych odbywa dziś szkolenie w systemie tzw. aplikacji pozaetatowej, co w praktyce oznacza ich obecność w kancelarii tylko raz w tygodniu. To stanowczo za mało, aby nauczyć się zawodu.

03.09.2012

Czyta się kilka minut

Wykonywanie zawodów związanych z udzielaniem przez klienta zaufania profesjonaliście (w szczególności zawodów prawniczych) jest często poprzedzone tzw. aplikacją. Obecnie przygotowanie do zawodu notariusza polega na odbyciu dwuipółletniej aplikacji notarialnej, a następnie dwuletniej asesury.

Nowożytne regulacje dotyczące aplikacji notarialnej pojawiły się na ziemiach polskich w XIX w., a po odzyskaniu niepodległości zostały określone w rozporządzeniu Prezydenta RP z 27 października 1933 r. Aplikacja notarialna w obecnym kształcie jest uregulowana ustawą Prawo o notariacie z 1991 r., a zasady jej odbywania i organizacja podlegały wielokrotnym zmianom.

MISTRZOWSKA PRAKTYKA

Istotą aplikacji jest nabywanie pod nadzorem patrona doświadczenia i umiejętności dostosowania zdobytej wiedzy uniwersyteckiej do praktyki zawodu notariusza. Zdobycie doświadczenia zawodowego wymaga nadzoru mistrza. Model relacji mistrz–uczeń, znany od czasów starożytnych, stosowany jest wszędzie tam, gdzie wymagane jest międzypokoleniowe przekazanie sumy doświadczeń, obejmujących także odpowiedzialność za klienta, który obdarzył zaufaniem notariusza. Tego nie znajdziemy w książkach. Czasami trzeba to przekazać w rozmowie w cztery oczy.

Niestety, relacja mistrz–uczeń nie znajduje dziś akceptacji wśród modyfikujących prawo o notariacie. Radykalne zmiany tej ustawy wprowadzane począwszy od 2005 r. otworzyły inne niż aplikacja drogi do zawodu notariusza, zaś obniżenie wymogów egzaminu wstępnego spowodowało niekontrolowane zwiększenie liczby aplikantów i zmianę wzajemnych relacji aplikantów i notariuszy.

Samorząd notarialny od dawna sprzeciwia się takim zjawiskom. To przecież zawód wymagający nie tylko dobrego przygotowania merytorycznego, ale i etycznego. Przed 2005 r. samorząd notarialny sam prowadził nabór na aplikację, organizował egzamin i był w pełni odpowiedzialny za przygotowanie osób aspirujących do tego zawodu. System sprawdzał się znakomicie.

Jak przebiegało wówczas przygotowanie młodych prawników do zawodu notariusza? Aplikanci byli szkoleni przez notariuszy o wysokich kwalifikacjach merytorycznych i etycznych oraz zatrudniani u nich na podstawie umów o pracę zawieranych na pełny etat, otrzymując za to godziwe wynagrodzenie od swojego patrona. Aplikacja trwała dwa, asesura zaś – trzy lata. Zajęcia teoretyczne odbywały się w niewielkich grupach, aplikanci uczestniczyli w życiu środowiska notarialnego, czując się jego częścią. Szkolenie odbywało się w oparciu o autorskie programy aplikacji opracowywane przez izby notarialne.

POPRZECZKA CORAZ NIŻEJ

Dziś jest inaczej. Aplikant odbywa szkolenie odpłatnie, pod patronatem notariusza, lecz w większości przypadków w systemie tzw. aplikacji pozaetatowej, co praktycznie oznacza jego obecność w kancelarii notarialnej tylko raz w tygodniu. To stanowczo za mało, aby nauczyć się zawodu, tym bardziej że trudno oczekiwać od patrona takiego aplikanta, by powierzał mu trudne zadania merytoryczne. Przygotowanie skomplikowanej umowy wymaga dużo więcej czasu, a ocena jego predyspozycji psychologicznych i walorów etycznych jest po prostu niemożliwa. Ten system kształcenia aplikantów jest krytykowany przez samorząd notarialny.

Dziś samorząd notarialny ma bardzo ograniczony wpływ na kształt i stopień trudności egzaminów na aplikację, przeprowadzanych przez ministerstwo sprawiedliwości. Jego zdziwienie budzi stopniowe obniżanie poprzeczki egzaminu. Konsekwencją radykalnego obniżenia poziomu egzaminu wstępnego był masowy nabór aplikantów – np. w 2009 r. pozytywny wynik uzyskało 75 proc. spośród 1439 osób przystępujących do egzaminu. Samorząd notarialny musiał zmierzyć się z poważnym wyzwaniem, jakim było szkolenie tak ogromnej rzeszy młodych ludzi oraz zagwarantowanie im patronatu.

Nie było to proste. Niektóre izby notarialne nie były w stanie od razu znaleźć patronów dla wszystkich aplikantów. W chwili ukazania się tego artykułu około tysiąca aplikantów z naboru w 2009 r. będzie już po egzaminie końcowym. Nie sądzę, aby wszyscy zdecydowali się na dalszą karierę notarialną, bowiem zapotrzebowanie na działalność notariuszy jest już od dawna w pełni zaspokojone, ich dochody radykalnie spadają, zaś rozmieszczenie kancelarii jest nierównomierne (zbyt duża liczba w wielkich miastach). Zawód ten przestał być już tak atrakcyjny jak dawniej, czego dowodem jest znaczący spadek zainteresowania egzaminem na aplikację notarialną w tym roku.

FABRYKA ZAUFANIA

Jakimi motywami kierowało się państwo, tak znacząco łagodząc kryteria naboru na aplikacje prawnicze? Trudno oprzeć się wrażeniu, że były to motywy polityczne. W Polsce ponad 30 uczelni publicznych i niepublicznych kształci corocznie tysiące absolwentów wydziałów prawa, z których większość ma nadzieję, że ukończenie aplikacji zawodowej, w tym notarialnej, zapewni im dochodowy zawód. Szkoda, że zwiększanie liczby absolwentów nie idzie w parze z podniesieniem poziomu nauczania. Masowe dopuszczenie do aplikacji na kolejne 2-3 lata utwierdza wielu młodych ludzi w złudnym przekonaniu o dochodowości zawodów prawniczych.

Celem ustawy deregulacyjnej jest m.in. doprowadzenie do nieograniczonej konkurencji w ramach notariatu. To ogromny błąd. O ile pożądane jest zapewnienie zdrowej konkurencji działalności gospodarczej, to konkurencja między notariuszami może doprowadzić do utraty przez notariat cech, które czynią notariusza osobą zaufania publicznego i mają gwarantować wiarygodność dokonywanych przez niego czynności. Te cechy to bezstronność, niezależność, obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej oraz zagwarantowania równowagi interesów obu stron i osób trzecich. Istotą zawodu notariusza jest kontrola, czego przykładem jest konieczność odmowy czynności, jeżeli jest sprzeczna z prawem. Co stanie się w sytuacji, w której liczba kontrolerów przekroczy liczbę kontrolowanych?

Wolny rynek może dobrze funkcjonować dzięki temu, że instytucje go regulujące same nie podlegają rynkowym mechanizmom. Notariat jest właśnie taką instytucją, swoistą „fabryką” zaufania społecznego. Sprawy tzw. parabanków i upadających biur podróży unaoczniają nam, jak bardzo konkretny wymiar może przyjąć brak bezpieczeństwa w życiu gospodarczym. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że negatywne skutki nadmiernej swobody gospodarczej, o których ostatnio tak głośno, wstrzymają w końcu deregulację notariatu.


JOANNA GREGUŁA jest notariuszem i rzecznikiem prasowym Krajowej Rady Notarialnej. Przez wiele lat pełniła funkcję szefa szkoleń aplikantów w Izbie Notarialnej w Krakowie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2012

Artykuł pochodzi z dodatku „Notariat. Bezpieczeństwo i zaufanie