Terapia drukiem

Książka-dokument „Ku uzdrowieniu i odnowie” może przekroczyć granice Kościoła i stać się wskazówką dla walczących z pedofilią i molestowaniem seksualnym w podobnych do niego, zamkniętych organizacjach.

17.04.2012

Czyta się kilka minut

Fakt, że molestował mnie ksiądz, wzmagał zamęt w mojej głowie. Palce, które dzień wcześniej naruszały nietykalność mojego ciała, następnego ranka podawały mi Najświętszą Hostię. Ręce, które trzymały aparat, żeby zrobić zdjęcia mojemu obnażonemu ciału, w świetle dnia trzymały modlitewnik, kiedy kapelan przychodził mnie wyspowiadać. (...) Uczono mnie, że kapelan to ktoś więcej niż zwykły człowiek. Ta świadomość jedynie pogłębiała poczucie winy i umacniała mnie w przekonaniu, że to ja, a nie on, ponoszę za wszystko odpowiedzialność”.

To słowa Marie Collins z Irlandii, która pół wieku temu (miała wtedy 13 lat) była ofiarą molestowania seksualnego przez księdza. Do dziś nie umie zapomnieć i wyzwolić się z traumy. Mówiła o tym podczas sympozjum „Ku uzdrowieniu i odnowie”, które w lutym zorganizował w Rzymie Papieski Uniwersytet Gregoriański. 21 kwietnia, pod tym samym tytułem, równolegle z edycjami w innych krajach, odbędzie się polska premiera książki, na którą złożyły się wystąpienia i referaty wygłoszone podczas sympozjum.

To dla Kościoła ważna publikacja – kto wie, może nawet najważniejsza w tym roku.

GŁOS OFIAR

Rzymskie spotkanie (pisaliśmy o nim w „TP” nr 8/2012) zgromadziło specjalistów zajmujących się problemem molestowania seksualnego nieletnich przez duchownych i delegacje episkopatów krajowych. Miało pomóc Kościołom lokalnym w wypracowaniu zasad radzenia sobie z tym zjawiskiem (polscy biskupi przyjęli ostatecznie takie wytyczne w połowie marca). Rangę sympozjum podkreśliła atencja, z jaką potraktowano je w Watykanie. Było to pierwsze publiczne wysłuchanie ofiar i terapeutów zorganizowane na taką skalę w Kościele katolickim.

Marie opowiadała o wielu latach cierpienia, gdy sprawcę molestowania chronili przełożeni, lekceważąc ofiarę i przerzucając na nią część odpowiedzialności. „Wikary nie chciał nawet zapisać nazwiska sprawcy (...). [Jego] odpowiedź sprawiła, że zamilkłam na kolejne dziesięć lat (...). Napisałam do arcybiskupa (...). Tak zaczęły się dwa najtrudniejsze lata w moim życiu. Przełożeni chronili przed oskarżeniami księdza, który napastował mnie seksualnie” – pisała Marie Collins.

W Rzymie towarzyszyła jej Sheila Hollins, psychiatra, która w 2011 r. brała udział w watykańskiej wizytacji w diecezji Armagh w Irlandii. Tłumaczyła, dlaczego brak zaufania do ofiary tak bardzo wzmaga cierpienie. Wskazywała, że sprawca, nie przyznając się do winy (oraz jego zwierzchnicy – nie podejmując stosownych działań), pogłębiają tylko wyrządzone szkody. A nawet szkody te pomnażają, gdyż często ofiary same z czasem stają się prześladowcami. „Samo uwierzenie ofierze – przekonuje Hollins – ma wartość terapeutyczną”.

SPOWIEDŹ KOŚCIOŁA

Od 10 lat najbardziej aktywny w walce ze skandalami pedofilii jest episkopat amerykański. Opracowane przezeń w 2002 r. wytyczne ws. postępowania z ofiarami nadużyć Watykan uznał za wzorowe. Zamieszczony w książce tekst ks. Stephena J. Rossettiego ze Stanów Zjednoczonych to ściąga z zaleceniami dla całego Kościoła.

Ks. Rossetti – zaznaczając, że wiele przykładów właściwej reakcji władz biskupów na nadużycia nigdy nie trafiło na pierwsze strony gazet – przyznał, że szybką i otwartą reakcję utrudnia m.in. wewnętrzna organizacja Kościoła.

Jego tekst to spowiedź całego Kościoła. Rossetti przyznaje, że biskupi nie słuchali dotąd ofiar, lecz odruchowo bronili „swoich” księży, zapominając o tym, że ich ofiary również należą do wspólnoty Kościoła. Choć zdarzają się fałszywe oskarżenia, statystyka jest bezlitosna: ponad 95 proc. zarzutów o molestowanie okazuje się z czasem uzasadnione („osoba, która otwarcie zarzuca księdzu molestowanie seksualne, niewiele może na tym zyskać, a bardzo wiele stracić” – mówił ks. Rossetti). Do myślenia dają też inne dane: aż 86 proc. sprawców przyznaje się do molestowania więcej niż jednej ofiary; 10 proc. z nich mówi o 30 lub więcej ofiarach molestowania.

Żaden program pomocy sprawcom molestowania nie gwarantuje, że nie podejmą oni recydywy – bagatelizowanie tego zagrożenia to kolejne zaniedbanie hierarchów. Ks. Rossetti zarzuca Kościołowi, że już na etapie kształcenia seminaryjnego dopuszcza kapłanów, którzy cechują się niedojrzałością seksualną. A także, że nie reaguje na sygnały ostrzegawcze, choć „zanim dojdzie do fizycznego aktu wykorzystania seksualnego, sprawca na ogół przechodzi przez etap »uwodzenia«”.

W świetle skandali ostatnich lat postulat, aby Kościół „stał się tym, do czego jest powołany: międzynarodowym liderem w promowaniu bezpieczeństwa i dobra dzieci” wydaje się nieco na wyrost. Może być jednak zrealizowany przy wdrożeniu odpowiednich zaleceń (m.in. proponowanych w publikacji: pierwszeństwo dla ofiar, zajmowanie się przypadkami molestowania wraz ze specjalistami, programy terapeutyczne, niedopuszczanie – nawet po wielu latach – kapłanów, którym udowodniono nadużycia, do pracy z dziećmi, zgłaszanie przypadków molestowania władzom cywilnym, psychoseksualna ocena kandydatów do kapłaństwa). Programy ochrony dzieci oraz ścisła współpraca z policją i prokuraturą już po kilku latach doprowadziły w amerykańskim Kościele do wyraźnego obniżenia wskaźników przypadków seksualnego wykorzystywania nieletnich przez duchownych.

PREWENCJA W INTERNECIE

W 2010 r. w jednej ze szkół benedyktyńskich na terenie archidiecezji Monachium i Fryzyngi wybuchł skandal w związku z ujawnieniem przypadków molestowania seksualnego. Lokalny Kościół, we współpracy z naukowcami, współtworzy właśnie Centrum na rzecz Ochrony Dzieci (Centre for Child Protection) – wielojęzyczny projekt e-learningowy, który ma udostępniać duszpasterzom materiały edukacyjne na temat interwencji w przypadkach seksualnego wykorzystywania nieletnich (jeden z twórców portalu, jezuita, prof. Hans Zollner będzie gościem polskiej promocji książki w Krakowie).

Tymczasem warto zwrócić uwagę na zamieszczony w książce tekst kard. Reinharda Marksa z Monachium, który przypomina, że dla Jezusa świętość oznaczała m.in. współbrzmienie wewnętrznej i zewnętrznej strony życia ludzi: „[Jezus] jest tym, co mówi. Nie zachodzi w Nim rozbieżność między pozorami a rzeczywistością”. Tym samym, zdaniem hierarchy, ma być Kościół. Powinien przezwyciężyć napięcie między pozorami a rzeczywistością. Kard. Marx przyznaje, że dotąd wielu biskupów przedkładało ochronę instytucji nad dobro ludzi i ukrywało prawdę o nadużyciach. Przyczyniło się do tego używanie języka „rozmywającego kontury i bagatelizującego fakty”. Sprzeciwia się jednak uznawaniu Kościoła za samotny statek otoczony przez wrogą armadę. Pisze: „Kościół (...) żyje w świecie, a świat ulega zmianom, stawia przed nami różne wymogi kulturowe, doświadcza wzlotów i upadków”.

Książka-dokument „Ku uzdrowieniu i odnowie” może przekroczyć granice Kościoła i stać się wskazówką dla walczących z pedofilią i molestowaniem seksualnym w podobnych do niego, zamkniętych organizacjach. Oby tylko nie było tak, że będzie wykorzystywana wszędzie indziej, tylko nie w Kościele w Polsce. Takiemu ryzyku sprzyja fakt, iż zawarte w niej postulaty będą wymagały od wielu duchownych pokonania bariery własnej dumy i przekonania, że sami „wiedzą lepiej”.

Ostatnie lata pokazały, że wcale „lepiej” nie wiedzą. Z drugiej strony, w Watykanie widać determinację, aby Kościół zaczął walczyć ze zjawiskiem, a nie – jak często dotąd – z samymi skandalami i ich wpływem na wizerunek Kościoła. Tak więc „czapki z głów” przed organizatorami rzymskiego sympozjum i redaktorami książki – za intelektualną uczciwość oraz wolę przełamania tabu. „Ku uzdrowieniu i odnowie” może pomóc uleczyć Kościół. Choć to głównie od determinacji samego pacjenta zależy, czy pomoc dotrze do miejsc, w których powinna zadziałać.  


„Ku uzdrowieniu i odnowie. Materiały z sympozjum dla biskupów i przełożonych zakonnych o seksualnym wykorzystaniu osób niepełnoletnich”; redakcja naukowa: ks. Krzysztof Dyrek SJ i ks. Jacek Prusak SJ, Wydawnictwo WAM, Kraków 2012.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2012